My, ludzie wiary – ludzie drogi…

M
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Arkadiusz Bylinka, pochodzący z Parafii w Trąbkach i należący – w swoim czasie – do tamtejszej Wspólnoty młodzieżowej. Życzę Jubilatowi takiego nastawienia do życia, o jakim dzisiaj mowa jest w rozważaniu. I o to będę się dla Niego modlił.
       Na radosne i głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

19
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Mdr 18,6–9; Hbr 11,1–2.8–19; Łk 12,32–48
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Noc
wyzwolenia oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy,
wiedząc niechybnie, jakim przysięgom zawierzyli. I lud Twój
wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów. Czym bowiem
pokarałeś przeciwników, tym uwielbiłeś nas, powołanych.
Pobożni
synowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie
Boskie prawo, że te same dobra i niebezpieczeństwa święci podejmą
jednakowo, i już zaczęli śpiewać hymny przodków.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem
tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dzięki niej to
przodkowie otrzymali świadectwo.
Przez
wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego,
by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł
nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi
Obiecanej, jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i
Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem
miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i
budowniczym jest sam Bóg.
Przez
wiarę także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc
poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił
obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego,
powstało potomstwo tak liczne, jak gwiazdy niebieskie, jak
niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim.
W
wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im
przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy
siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi. Ci bowiem, co tak
mówią, okazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali,
z której wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś
do lepszej dążą, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi
się nosić imienia ich Boga, gdyż przysposobił im miasto.
Przez
wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to
jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę,
któremu powiedziane było: „Z Izaaka będzie dla ciebie
potomstwo”. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także
umarłych, i dlatego odzyskał go jako podobieństwo śmierci i
zmartwychwstania Chrystusa.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Nie bój się, mała trzódko,
gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo.
Sprzedajcie
wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie
niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie
dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i
serce wasze.
Niech
będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do
ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby
mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi
słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę,
powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a
obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej
straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
A
to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie
złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu.
Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie
domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
Wtedy
Piotr zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy
też do wszystkich?”
Pan
odpowiedział: „Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym,
którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielił
jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy
zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad
całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy:
«Mój pan ociąga się z powrotem», i zacznie bić sługi i
służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie
pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie,
której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu
miejsce.
Sługa,
który zna wolę swego pana, a nic nie przyrządził i nie uczynił
zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie
zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę.
Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele
zlecono, tym więcej od niego żądać będą”.

Co
jest myślą przewodnią dzisiejszych czytań mszalnych, a
jednocześnie kluczem do ich jak najpełniejszego zrozumienia? Myślę,
że po uważnym wysłuchaniu lub przeczytaniu wszystkich trzech
tekstów, bez trudu wyczujemy pewne napięcie, jakie z nich
przebija.
Jest to napięcie, związane z oczekiwaniem czegoś,
dążeniem do czegoś, pragnieniem czegoś…
W
czytaniu z Księgi Mądrości – tak najogólniej rzecz ujmując i
nie wchodząc w konteksty historyczne – mowa jest o tym, że
Izraelici oczekują wyzwolenia. Autor natchniony tak o tym
mówi: Noc
wyzwolenia oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy,
wiedząc niechybnie, jakim przysięgom zawierzyli. I lud Twój
wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów. Czym bowiem
pokarałeś przeciwników, tym uwielbiłeś nas, powołanych.

I
ostatnie zdanie tego czytania, w którym owo napięcie wyczuwa się
najmocniej: Pobożni
synowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie
Boskie prawo, że te same dobra i niebezpieczeństwa święci podejmą
jednakowo, i już zaczęli śpiewać hymny przodków.

Już
zaczęli śpiewać, jakby w oczekiwaniu na to, co wkrótce nastąpi…
I
właśnie w tym kontekście Autor Listu do Hebrajczyków mówi w
drugim czytaniu, iż wiara
jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych
rzeczywistości, których nie widzimy.

Po
czym przedstawia kilka przykładów ludzi
wielkiej wiary,

którzy
żyli na przestrzeni historii zbawienia i w tym czasie, w którym
żyli, oczekiwali spełnienia się Bożych obietnic.
O
nich wszystkich słyszymy dzisiaj, iż w
wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im
przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy
siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi. Ci bowiem, co tak
mówią, okazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali,
z której wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś
do lepszej dążą, to jest do niebieskiej.

Tekst
biblijny jest może dość trudny, ale jednak da się z niego
wyczytać, że mowa jest tu o ciągłym
dążeniu do rzeczywistości większej, piękniejszej, pełniejszej,

niż tylko ta rzeczywistość ziemska. Zatem, całe życie owych
wielkich postaci, o których mowa w drugim czytaniu, było dążeniem
do osiągnięcia rzeczywistości
wiecznej.
Możemy więc powiedzieć, że było to życie
w drodze,

w ciągłym pragnieniu, w ciągłym dążeniu do czegoś, w ciągłym
napięciu…
O
tym
oczekiwaniu, dążeniu do czegoś większego i ważniejszego, a
jednocześnie o czuwaniu – mówi także Jezus w dzisiejszej
Ewangelii. A mówi wprost: Niech
będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do
ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby
mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi
słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie.

Zobaczmy
zatem, że mowa jest tu o postawie ciągłej
czujności, ciągłej gotowości.

Tu nie ma miejsca
na jakąkolwiek
stagnację, na jakikolwiek

błogi bezruch,

polegający na tym, że człowiek rozsiądzie się i będzie zażywał
wygód i wszelkich doczesnych atrakcji. Jezus oczekuje od swoich
uczniów takiej gotowości, która kazałaby im w każdym
momencie natychmiast podjąć jakąś służbę, albo natychmiast
wyruszyć w drogę!

A
mówi o tym bardzo jasno, dając przykład rządcy,
czuwającego nad służbą

i wydzielającego jej żywność, oraz tego, który tego nie robi,
dogadzając sobie i swoim zachciankom. Słyszymy, jak surowa kara
spotka tego ostatniego, a jak bardzo będzie doceniony
i nagrodzony

rządca dobrze wypełniający swoje zadania, będący w ciągłej
gotowości.
I
to jest właśnie, Kochani, zadanie, jakie Pan
stawia dzisiaj przed nami wszystkimi.

Dając nam chociażby przykłady owych wielkich świadków wiary
Starego Testamentu, pokazuje, że przez
całe życie mamy zbliżać się do Boga

i nigdy w tym dążeniu nie ustawać. Bo cel naszych dążeń jest
nie na tym świecie, ale w
wieczności, w Domu Ojca.
Co
oczywiście nie znaczy, że to nasze życie na ziemi jest
bezwartościowe i bezsensowne, skoro dopiero w wieczności doczekamy
się wszelkiego spełnienia – nie! Wprost przeciwnie, nasze życie
na ziemi staje się właśnie tym bardziej ciekawe, tym
bardziej wartościowe, im bardziej jest nastawione na wieczność.

Bo kiedy człowiek ciągle do czegoś dąży, ciągle czegoś pragnie
i na czymś mu zależy, to wówczas – można by tak powiedzieć –
ma
po co żyć.
Największym
nieszczęściem jest taka sytuacja, w której człowiek już
niczego się nie spodziewa,
na
nic nie oczekuje, do niczego nie dąży… Wtedy rzeczywiście, nie
bardzo wiadomo, po co żyć…
My,
ludzie wiary, mamy
dla kogo żyć i mamy do czego dążyć.
My
ciągle zmierzamy do tego ostatecznego wypełnienia się naszych
nadziei i pragnień, które nastąpi w wieczności. Ale
właśnie na tej drodze – tu
i teraz –

codziennie pragniemy jakiegoś dobra,

bo każdy dzień człowieka wierzącego i żyjącego blisko Jezusa,
jest
piękny i ciekawy.

Człowiek głęboko wierzący i zjednoczony z Jezusem przez modlitwę
i życie sakramentalne naprawdę żyje
pięknie i ciekawie, żyje sensownie!

On
ciągle oczekuje czegoś nowego, ciągle stara się coś osiągać,
czegoś nowego się nauczyć, czegoś dowiedzieć, kogoś spotkać,
coś
nowego odkryć…

I nawet kiedy już ma osiemdziesiątkę „na karku” nie uważa się
za człowieka, który już wszystko osiągnął i tylko odlicza dni
do śmierci. Człowiek głębokiej wiary wie, że każdy
dzień niesie ze sobą jakieś nowe dobr
o,
jakąś
niespodziankę
ze strony Jezusa. Trzeba

tylko zauważyć i przyjąć.
Bo
my, ludzie
wiary, jesteśmy ludźmi drogi –

ciągłej
drogi. Jesteśmy takimi – w najlepszym tego słowa znaczeniu –
niespokojnymi
duchami.

Nam nigdy nie może wystarczyć to, co „już”, bo
ciągle dążymy do tego, co „jeszcze”!
My nigdy nie możemy wychodzić z założenia, że nas już w życiu
– w tym ziemskim życiu – nic ciekawego nie może spotkać. Otóż,
właśnie ciągle
mamy pragnąć czegoś nowego – i do tego dążyć!
My
nie możemy się bać lub wstydzić swoich
wielkich pragnień!
Wprost
przeciwnie: mamy
mówić o nich Bogu na modlitwie i ciągle do ich wypełnienia dążyć!
I
tak aż do ostatnich chwil życia na tej ziemi.
Bo
my, ludzie wiary – żeby to jeszcze raz mocno podkreślić –
jesteśmy
ludźmi drogi, jesteśmy stale na służbie i stale w gotowości.

Człowiekowi wiary obce
jest lenistwo, bezczynność, gnuśność i wieczne narzekanie,

ciągłe biadolenie – a to na zły los, a to na złą pogodę, a to
na politykę, a to na sąsiadów, a to na cokolwiek innego… Owszem,
my także widzimy różne trudności i mówimy o nich, ale
na nich nie koncentrujemy uwagi,

tylko żyjemy dalej i robimy swoje! Twórczo i aktywnie! Z ciągle
nowym zapałem!
I
niech nikt nie mówi, że to wszystko, o czym tu sobie dziś
rozważamy, to jakieś może nawet piękne, ale nierealne bajanie, bo
życie jest ciężkie i wcale nie jest tak, że człowiek
jest ciągle radosny i ciągle optymistycznie nastawiony

do wszystkich i wszystkiego.
Tak,
to prawda, są dni,
kiedy się nic nie chce

i zmęczenie daje się we znaki, i ręce opadają… Są takie
chwile, są takie dni – każdemu się one mogą przytrafić. Ale
czym innym, moi Drodzy, jest sytuacja, kiedy przychodzą
takie pojedyncze dni,

a czym innym, gdy całe życie człowieka jest przesiąknięte
pesymizmem i jest
życiem
„wewnętrznie
zmęczonym”.
My,
ludzie wiary, właśnie od
Jezusa czerpiemy siły

do tego, by ciągle zaczynać od nowa – i ciągle iść naprzód,
ciągle do czegoś dążyć i czegoś nowego pragnąć! I
właśnie dlatego warto
zawsze być jak najbliżej Jezusa,

warto słuchać Jego słowa i żyć tym słowem, warto jednoczyć się
z Nim w Sakramentach i na modlitwie; warto każdy
dzień razem z Nim przeżywać.

Warto
– bo Jezus tą drogą będzie dawał ciągle nowe siły, nowy zapał
i optymizm… Tylko
On może je dać – nikt inny!

Tylko Jego mocą i prowadzony przez Niego za rękę – chrześcijanin
może codziennie
być w drodze, codziennie iść naprzód,

ciągle
do czegoś nowego dążyć i czegoś pięknego pragnąć! I nigdy się
swoim życiem nie znużyć, ale przeżywać je oryginalnie, ciekawie
i nieprzeciętnie!
I
ciągle
w drodze! Bo chrześcijanin – to człowiek w drodze! Człowiek
wielkich pragnień – i wielkich nadziei!

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.