Poślubię cię sobie…

P
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo serdecznie pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby. Dotarliśmy tu wczoraj wieczorem po dość długiej podróży, z kilkoma postojami. Po drodze, w Oleśnicy przed Wrocławiem, odwiedziliśmy Księdza Andrzeja, który do niedawna pracował na Syberii, a teraz już powrócił do Polski. Przy okazji, obejrzeliśmy ciekawe miejsca i zabytki Oleśnicy.
      W kontekście dyskusji, która zaistniała pod wczorajszym rozważaniem, chcę tylko potwierdzić to, co napisał Robert, że zasadą naszego forum jest pełna wolność dyskusji i poglądów – przy zachowaniu chociaż minimum osobistej kultury. Przeto można podejmować wszelkie tematy, które leżą na sercu, nawet jeśli nie są związane z treścią rozważania. Można – jestem za to naprawdę wdzięczny – proponować nam petycje do podpisania. Ja staram się podpisywać każdą, ufając głęboko, że przynajmniej niektóre odniosą skutek. Nie można tracić nadziei! I na pewno nie można milczeć w obliczu różnych patologii i przejawów zła.
       Moi Drodzy, zapewniam o mojej modlitewnej pamięci o Was na górskich szlakach. O ile uda się na nie wyjść, bo pogoda jest… zgodna z prognozami. Czyli jest pochmurnie i deszczowo. Ale jeżeli nie pójdziemy w góry, to i tak będę o Was pamiętał. 
        Przypominam o Wielkiej Księdze Intencji i o naszej duchowej łączności o godzinie 20.00.
                                         Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Teresy Benedykty od Krzyża,
Dziewicy
i Męczennicy, Patronki Europy,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
Oz
2,16b.17b.21–22;
Mt
25,1–13
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:
To
mówi Pan: „Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić do jej
serca. I będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy
wychodziła z egipskiego kraju.
I
poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i
prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez
wierność, a poznasz Pana”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo
niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły
swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było
nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięty lampy, ale
nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały
również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał,
zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz
o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec
idzie, wyjdźcie mu na spotkanie». Wtedy powstały wszystkie owe
panny i opatrzyły swe lampy.
A
nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie
nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną».
Odpowiedziały
roztropne: «Mogłoby
i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i
kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te,
które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi
zamknięto.
W
końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie,
panie, otwórz nam».
Lecz
on odpowiedział: «Zaprawdę
powiadam wam, nie znam was». Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani
godziny”.
Patronka
dnia dzisiejszego, Edyta Stein, urodziła się 12 października
1891 roku we Wrocławiu
jako jedenaste dziecko głęboko
wierzących Żydów: Zygmunta i Augusty. Chociaż w domu gorliwie
przestrzegano przepisów i tradycji religijnych, Edyta popadła dość
wcześnie w duchowe zobojętnienie.
Mając dwadzieścia lat
uważała się za ateistkę. Niedługo po urodzeniu Edyty zmarł jej
ojciec. Rodzinny interes przejęła przedsiębiorcza matka,
zmieniając go w dobrze prosperującą i uznaną firmę.
W
1911 roku Edyta z doskonałymi wynikami zdała egzamin dojrzałości
i podjęła studia filozoficzne we Wrocławiu. Dwa lata
później wyjechała do Getyngi, by tam studiować fenomenologię.
Obdarzona wielkimi zdolnościami intelektualnymi, nie chciała
przyjmować niczego, czego sama gruntownie od podstaw nie zbadała.
Dlatego tak usilnie poszukiwała prawdy. „Poszukiwanie prawdy
było moją jedyną modlitwą” – pisała później.
Zafascynowana
wykładami profesora Edmunda Husserla zaczęła pisanie doktoratu.
Pracę nad nim przerwał wybuch I wojny światowej. Edyta
zgłosiła się do Czerwonego Krzyża, została pielęgniarką i
zaczęła pomagać zakaźnie chorym. Po półrocznej pracy, zupełnie
wyczerpana, została zwolniona ze służby sanitarnej. W 1915 roku
złożyła egzamin państwowy z propedeutyki filozofii, historii i
języka niemieckiego. Wykładała te przedmioty w jednym z
wrocławskich gimnazjów. W 1916 roku została asystentką profesora
Husserla we Fryburgu. Rok później – pod kierunkiem swego
mistrza – uzyskała tytuł doktorski.
Przyjaźniła
się też z jego uczniami, między innymi z Romanem Ingardenem. Pod
silnym wpływem Husserla i jego szkoły fenomenologicznej, Edyta
Stein coraz bardziej poświęcała się filozofii, ucząc się
patrzenia na wszystko bez uprzedzeń.
Dzięki poznaniu w Getyndze
Maxa Schellera, po raz pierwszy zetknęła się z ideami katolickimi.
To doprowadziło, w 1921 roku, do jej nawrócenia – po
zetknięciu się z autobiografią Mistyczki i Doktora Kościoła,
Świętej Teresy z Avila. Przeczytała tę książkę w ciągu jednej
nocy i stwierdziła, że wreszcie – szukając prawdy –
znalazła Boga i Jego miłosierdzie.
Chrzest i Pierwszą Komunię
Świętą przyjęła 1 stycznia 1922 roku. Otrzymała imię Teresa.
Nie
oznaczało to jednak dla niej zerwania więzów z narodem żydowskim.
Twierdziła, że właśnie teraz, gdy powróciła do Boga, poczuła
się znów Żydówką.
Była świadoma, że przynależy do
Chrystusa nie tylko duchowo, lecz także poprzez więzy krwi. W
1923 roku przystąpiła do Sakramentu Bierzmowania. Jej rozwój
duchowy odbywał się głównie w klasztorze Sióstr Dominikanek
Świętej Magdaleny. Nadal była nauczycielką w jednym z
wrocławskich liceów, łącząc pracę pedagogiczną z naukową.
W
latach 1923 – 1931 wykładała w liceum i seminarium nauczycielskim
w Spirze. W 1932 prowadziła wykłady w Instytucie Pedagogiki
Naukowej w Monasterze, przy czym starała się łączyć naukę z
wiarą i tak je przekazywać słuchaczom.
W tym czasie złożyła
trzy śluby prywatne i żyła już właściwie jak zakonnica,
wiele czasu poświęcając modlitwie.
Jednocześnie
prowadziła bardzo wnikliwe studia nad myślą filozoficzną
Świętego Tomasza z Akwinu,
starając się objaśnić pewne
elementy jego mistyki przy pomocy metody fenomenologicznej. Często
była proszona o wygłaszanie odczytów przy różnych okazjach i
na konferencjach. Prowadziła kursy szkoleniowe, pisała artykuły,
wygłaszała wykłady w radiu.
W Monasterze wykładała tylko
przez dwa miesiące, gdy bowiem władzę przejęli narodowi
socjaliści, musiała odejść.
Przeniosła
się do Kolonii, gdzie 14 października 1933 roku wstąpiła do
Karmelu. 15 kwietnia następnego roku otrzymała habit karmelitański.
Gorąco pragnęła mieć udział w cierpieniu Chrystusa, dlatego
jej jedynym życzeniem przy obłóczynach było, żeby otrzymać imię
zakonne z dodatkiem: „od Krzyża”. Po nowicjacie złożyła śluby
zakonne i przyjęła imię: Benedykta od Krzyża. Już jako
karmelitanka zaczęła pisać swoje ostatnie dzieło teologiczne,
zatytułowane: „Wiedza Krzyża”, które pozostało niedokończone.
21 kwietnia 1938 roku złożyła śluby wieczyste.
W
tym czasie narodowy socjalizm objął swoim zasięgiem całe Niemcy.
Benedykta, zdając sobie sprawę, że jej żydowskie pochodzenie może
stanowić zagrożenie dla klasztoru, przeniosła się do Echt w
Holandii. 2 sierpnia 1942 roku, podczas masowego aresztowania
Żydów, została i ona aresztowana przez gestapo i internowana w
obozie w Westerbork.
Następnie, 7 sierpnia deportowano ją do
obozu w Oświęcimiu. Tam została zagazowana i spalona już 9
sierpnia 1942 roku.
Beatyfikacji
Edyty Stein dokonał w Kolonii 1 maja 1987 roku Papież Jan Paweł
II. On też kanonizował
ją 11 października 1998 roku,
ogłaszając
ją w dniu 1
października 1999 roku

wraz ze Świętą Brygidą Szwedzką i Świętą Katarzyną ze Sieny
Patronką
Europy.
Jakże
doskonale słowa usłyszanego
przed chwilą pierwszego
czytania oddają specyfikę
duchowości i 
życiowego
doświadczenia

naszej dzisiejszej Patronki. W niezwykły naprawdę sposób Pan
wyprowadził ją na pustynię, gdzie na
drodze intelektualnych poszukiwań i rozumowej refleksji dał się
jej poznać.

To sprawiło, że historia jej życia jest pod
każdym względem niezwykła

– to jedna z całej rzeszy tych świętych kobiet, które w
dzisiejszej Ewangelii wyobrażają owe panny roztropne, oczekujące z
zapalonymi lampami na powrót oblubieńca. Jednak
czuwanie naszej Patronki wyraziło się w sposób naprawdę
niespotykany
i wyjątkowy…
Święta
Teresa Benedykta od Krzyża – Edyta Stein – potem, jak została
przez Pana wyprowadzona na duchową pustynię i kiedy tam otworzyła
serce na jego głos, stała się osobą
tak bardzo mądrą,

że już za życia, ale także dzisiaj, stała się
naszą
Przewodniczką
w tych poszukiwaniach, które i my podejmujemy,

starając się odpowiedzieć na najbardziej podstawowe, życiowe
pytania.
A
będąc osobą tak bardzo mądrą
– podkreślmy: nie
tylko wykształconą, chociaż to też, ale i mądrą,

co nie zawsze idzie w parze – stała się także osobą bardzo
mężną.
Na
tyle mężną, że kiedy świat, w którym żyła, stał się
prawdziwą
cywilizacyjną pustynią

z powodu wojennych zniszczeń i dramatu
śmierci,
ona – którą
Pan na pustynię wyprowadził i mówił do jej serca, a
ona
była Mu uległa; którą też Pan
poślubił sobie na wieki,
poślubił
przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie;
poślubił ją sobie przez wierność, a
ona Go poznała

właśnie ona, Święta Teresa Benedykta od Krzyża, Edyta Stein,
sprawiła, że na
tej cywilizacyjnej pustyni,

wśród zgliszcz i wojennych zniszczeń, wśród strzałów,
morderstw, w oparach obozowego gazu, wśród tylu ludzkich dramatów,
łez,
zwątpienia, rozpaczy i
śmierci –
zapanowała
miłość, świętość i pokój serca.
Nasza
dzisiejsza Patronka tak naprawdę zwyciężyła
wszelkie zło swego czasu

swoją bohaterską świętością i niezwykłą mądrością.
A
dzisiaj jest Patronką
Europy.

Codzienność, którą przeżywamy i którą relacjonują nam media,
dobitnie pokazuje, jak bardzo takiej właśnie Patronki zarówno
Europa,
jak i nasza Ojczyzna potrzebuje…
A
czyż każda i każdy z nas także jej nie potrzebuje? Czego Święta
Teresa Benedykta od Krzyża, Edyta Stein, może
nauczyć właśnie mnie?…

Co z jej bogatego i niezwykłego stylu życia i postawy może być
dla mnie osobiście jakąś inspiracją,
propozycją, wyzwaniem,
wzorem?…

9 komentarzy

  • Dla Ksiedza petycja moze uchoronić kogoś przed złem i jest Ksiadz przekonany ze podpisujac ja robi dobrze.Jednak wedlug mnie nie kazda petycja jest dobra i to,ze jej nie podpusuje wcale nie oznacza ze malo mnie obchodzi dana sprawa.A patologia i zło było jest i bedzie tylko teraz z wiekszym naglosnieniem medialnym.Bo przecierz ktoś musi na tym zarobić bo sensacja dobrze sie sprzedaje M

  • Droga M – tak jak napisałaś wcześniej: jak ktoś nie chce podpisywać, to niech nie podpisuje :). Blog jest jednym z elementów kanału dystrybucji informacji i np. ja zamieszczając jakieś petycje (nie zamieszczam wszystkiego jak leci 🙂 ) mam nadzieję, że podpisze chociaż 1, 2 osoby więcej 🙂 – każdy głos się liczy. Niektóre petycje odniosły skutek, dlatego cały czas uważam, że warto w ten sposób działać, a dla inicjatorów jestem pełen uznania za chęci i aktywność :).

    • Nie wiem czy tylko ja nie widzę ale gdzies moj komentarz zaginął w akcji.A więc drogi Robercie po pierwsze nie napisalam,ze zle robisz dodajac petycje a już tym bardziej,że nie warto coś robić w sumie to było odniesienie się do słow Ks.Jacka nic po za tym.M

    • Wiem, dostałem Twój poprzedni post w mailu :), napisałem ten post tylko po to, aby jeszcze bardziej wyjaśnić kontekst umieszczania przeze mnie tego typu apeli 🙂

    • Wie Ksiadz ja nie jestem za tym zeby nie było petycji zadnych a w sumie bardziej ruszyło mnie to ze nie mozna milczeć w obiczu patologi i zla bo w sumie odnioslam wrazenie ze nie ma nic dobrego.M

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.