A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną…

A
Szczęść Boże! Pozdrawiam serdecznie ze Szklarskiej Poręby. Atmosfera w naszej Ekipie bardzo pogodna i radosna, na zewnątrz – nieco mniej, bo wczoraj cały dzień padało bardziej lub mniej intensywnie. Zobaczymy, jak będzie dzisiaj, bo chciałoby się gdzieś wyjść w góry…
              Pamiętam o Was w modlitwie!
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Wawrzyńca, Diakona i Męczennika,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
Mdr
3,1–9;
2
Kor 9,6–10;
J
12,24–26

CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało
się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za
nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w
pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich
pełna jest nieśmiertelności.
Po
nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem
doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak
złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.
W
dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po
ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan
królować będzie nad nimi na wieki.
Ci,
którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą
przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

ALBO:

CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten
hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak
mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się
przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. A Bóg może
zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego
i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki
według tego, co jest napisane: „Rozproszył, dał ubogim,
sprawiedliwość Jego trwa na wieki”.
Ten
zaś, który daje nasienie siewcy, i chleba dostarczy ku
pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej
sprawiedliwości.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam
wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze,
zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten,
kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na
tym świecie, zachowa je na życie wieczne.
A
kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem,
tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój
Ojciec”.

Patron
dnia dzisiejszego, Wawrzyniec,
był jednym z siedmiu diakonów Kościoła rzymskiego za czasów
Papieża Sykstusa II. Pomimo, że wiele osób sławiło jego
bohaterską śmierć – jak chociażby Święty Ambroży czy Święty
Augustyn – to jednak wiadomości
historyczne o nim posiadamy bardzo skromne.
Właściwie
źródłem jedynym jest „Liber Pontificalis” – „Księga
Papieży”, który śmierć
Wawrzyńca wiąże bezpośrednio z męczeństwem Świętego Papieża
Sykstusa II,
zamęczonego
dnia 6 sierpnia 258 roku, wraz ze swoimi czterema diakonami.
Niektórzy
pisarze współcześni w
tym samym dniu i w tych samych okolicznościach sytuują męczeństwo
Wawrzyńca.
Temu
jednak stanowczo sprzeciwia się powszechna i najdawniejsza tradycja
rzymska. Jej wyrazem jest Passio”,
czyli
opis męki wielkiego Diakona.
Według
niej, Wawrzyniec miał być wyłączony z grupy skazanych na śmierć
wraz z Sykstusem II. Grupa ta stanowiła swoisty orszak
Papieża.
Wawrzyńca
początkowo z niej wyłączono, bowiem był
on administratorem majątku Kościoła w Rzymie.
Miał
równocześnie zleconą opiekę nad ubogimi. Namiestnik rzymski
liczył, że namową i kuszącymi obietnicami, a w razie potrzeby
katuszami, wymusi
na nim oddanie całego majątku kościelnego w jego ręce.
Wawrzyniec
miał wówczas poprosić o kilka dni, aby mógł zebrać
„skarby Kościoła”
i
pokazać je namiestnikowi. Kiedy nadszedł oznaczony dzień, Diakon
zgromadził całą
biedotę Rzymu,
którą
wspierała gmina chrześcijańska. Miał przy tym powiedzieć: „Oto
są skarby Kościoła!”
Zawiedziony
i rozwścieczony tyran kazał zastosować wobec niego wyjątkową
katuszę: nakazał rozciągnąć
Wawrzyńca na żelaznych rusztach i wolno podgrzewać i piec żywcem
w ogniu.
Według
przekazu, Wawrzyniec miał się zdobyć jeszcze na słowa: Widzisz,
że ciało moje jest już dosyć przypieczone. Obróć je teraz na
drugą stronę!”
Święty
Papież Leon Wielki daje do tych słów piękny komentarz: Jak
silny musiał być ogień miłości Chrystusowej, skoro gasił on żar
ognia naturalnego!”.
Według
wspomnianego opisu męki, Wawrzyniec miał być przedtem biczowany
knutami z drutu, potem wieszano go wyrywając członki ze stawów.
W
tymże opisie jest podany jeszcze jeden szczegół. Otóż, kiedy
prowadzono Świętego Papieża Sykstusa – wraz z jego diakonami –
na śmierć, chciał
iść z nim także Wawrzyniec.
Pytał
nawet Papieża: Dokąd
idziesz, Ojcze, bez syna? Jakże obejdziesz się bez swojego diakona?
Nigdy
nie odprawiałeś Eucharystii bez niego, czymże więc mogłem
ściągnąć na siebie twoją niełaskę?” Na to miał odpowiedzieć
Sykstus: Dla
mnie, steranego wiekiem, jest przygotowana mniejsza próba. Ciebie
czekają wiele większe cierpienia, ale też i piękniejsza czeka cię
korona”.
Niektórzy
z krytyków są skłonni ten dialog uznać za późniejszy, dodany do
opisu męczeństwa, ku zbudowaniu wiernych.
Niezwykłe
okoliczności męczeńskiej
śmierci Wawrzyńca, poniesionej 10 sierpnia 258 roku,
rozbudziły
w Kościele rzymskim niezwykły jego kult. Święty Augustyn pisze,
że jak Jerozolima szczyci się Świętym Szczepanem, tak Rzym jest
dumny ze Świętego Wawrzyńca. Największy zaś poeta starożytnego
chrześcijaństwa, Prudencjusz, zapisał, że bohaterska śmierć
Wawrzyńca zadała
cios bałwochwalstwu, które od tego czasu zaczęło chylić się ku
upadkowi –

do ostatecznego zwycięstwa Chrystusowego Kościoła. Ciało
Męczennika pogrzebał Święty Justyn. Co roku wierni tłumnie
gromadzili się wokół grobu Męczennika.
Imię
Świętego Wawrzyńca włączono do kanonu Mszy Świętej i do
Litanii do Wszystkich Świętych. Z Rzymu jego kult przeniósł się
na cały Kościół. Był
on w starożytności i 
średniowieczu
jednym z najbardziej popularnych Świętych.
Już
w pierwszej połowie IV stulecia na cmentarzu przy Via Tiburtina
obchodzono święto ku jego czci. Kult Wawrzyńca dość wcześnie
rozprzestrzenił się także
na ziemiach polskich.
Wszystkie
teksty biblijne, przeznaczone na dzisiejsze Święto, doskonale –
choć to niezbyt szczęśliwe określenie – „pasują” do
tego, co wcześniej usłyszeliśmy o życiu
i heroicznej
postawie
dzisiejszego Patrona. Bo to właśnie jego dusza była
zawsze w ręku Boga i tak naprawdę męka go nie dosięgła. Po
nieznacznym skarceniu dostąpił dóbr wielkich, Bóg go
bowiem doświadczył i znalazł go godnym siebie. Doświadczył go
jak złoto w tyglu i przyjął jako całopalną ofiarę.
I
to właśnie Diakon Wawrzyniec był tym, który hojnie siał, przeto
też i hojnie zbierał plony swojej świętości. A w swoim
ofiarowaniu życia i całego siebie nie był przez nikogo przymuszany
– był radosnym dawcą. Owszem, był przymuszany przez
prześladowców
do tego, by odstąpić od drogi wiary, ale temu
akurat nie uległ. Dlatego Bóg zlał na niego całą obfitość
łaski, aby Wawrzyniec mógł być bogaty w dobre uczynki.
Stał
się on ziarnem, które kiedy wpadło w ziemię, obumarło, ale tym
samym przyniosło plon obfity. A ponieważ poświęcił
swoje życie na tym świecie, zachował je na życie wieczne. I
dzisiaj jest dla nas wszystkich niezwykłym wzorem i zachętą.
Spełniły się bowiem na nim słowa przepowiedni, wypowiedzianej
przez idącego na śmierć Papieża Sykstusa, a przekazanej nam w
pięknym podaniu, w której to Papież Męczennik mówił o
czekających Wawrzyńca większych cierpieniach, ale i
piękniejszej koronie.
Czyż kult, jakim nasz Patron cieszy się
w Kościele już od chwili śmierci, nie jest tego potwierdzeniem?
A
my, moi Drodzy, po raz kolejny przekonujemy się, że wszelkie
zakusy i działania złego ducha z góry skazane są na niepowodzenie
w życiu ludzi, głęboko zjednoczonych z Bogiem.
A nawet
przynoszą skutek dokładnie odwrotny: im bowiem szatan bardziej
szaleje i wścieklej atakuje, tym bardziej przegrywa z ludźmi,
którzy mocno trzymają się Boga – to musimy mocno
zaznaczyć i podkreślić. Niestety bowiem, w niejednym przypadku
szatan wygrywa, kiedy ma do czynienia z ludźmi, będącymi daleko od
Boga, jeżeli jednak uderza w takich ludzi, jak nasz dzisiejszy
Patron, to nie ma najmniejszych szans.
Bo
chociaż w wymiarze zewnętrznym może się wydawać, że zło
zwyciężyło
i nienawiść ma ostatnie słowo, to w wymiarze
duchowym, ale też w dłuższej perspektywie czasowej widać
wyraźnie, kto jest zwycięzcą…
I o kim mówi historia, i kto
przez prawie dwa tysiące lat jest wzorem dla innych wyznawców
Chrystusa, na kogo patrzą oni z podziwem, a kto jest znakiem
klęski, moralnej nędzy i totalnego zapomnienia.
To
właśnie ci, którzy wydawali się silni, do których należała
władza i tę władzę realizowali w sposób brutalny – przegrali,
ośmieszyli się, odeszli w zapomnieniu. A Święty Wawrzyniec i jemu
podobni – wciąż żyją i wciąż nas zachwycają, i wciąż
prowadzą nas
drogami wiary, prosto do bram Nieba.
Oczywiście,
jest i pozostanie wielką tajemnicą, dlaczego uczniowie Pana nie
mogą w sposób spokojny wyznawać swojej wiary i czcić swojego
Boga, czemu muszą ciągle znosić prześladowania i być
traktowani jak wrogowie całego świata, ale to już jest temat na
wiele innych rozważań.
Dzisiaj
wpatrujemy się w piękne świadectwo męstwa Świętego Wawrzyńca i
choć nie musimy znosić takich, jak on przeciwności i w o wiele
bardziej sprzyjających warunkach możemy swoją wiarę wyznawać, to
jednak i my także mamy się czego od niego uczyć i w czym na nim
wzorować:
chociażby w jego miłości do Kościoła i jego
najwyższego Pasterza, a także w pogodzie ducha, z jaką nasz
Patron
temuż Kościołowi służył – i z
jaką składał swoje życie w darze Jezusowi…
W
tym kontekście pomyślmy:
– Czy
nie uskarżam się ciągle na trudy swego życia, zapominając, że
innym też nie jest łatwo?
– Czy
potrafię – pomimo trudności – zachowywać pogodę ducha?
– Czy
jestem konsekwentnie wierny Kościołowi i Papieżowi – w modlitwie
i w swoich wypowiedziach?

A
kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem,
tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój
Ojciec…

9 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.