Zaproszeni na ucztę

Z
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy wczoraj pamiętali o moich imieninach. Dziękuję tym, którzy zaszczycili mnie swoimi odwiedzinami, ale także tym, którzy telefonicznie, sms-owo, mailowo i blogowo składali mi życzenia oraz wyrazy pamięci i życzliwości. 
       Mówiłem to wszystkim, z którymi rozmawiałem, a dzisiaj zapewniam także w tym miejscu, że w najbliższym czasie będę sprawował Msze Święte w intencji wszystkich Bliskich i Życzliwych – jako wyraz mojej wdzięczności za okazywaną w tych dniach dobroć serc. 
        A chcę podkreślić, że zaskoczyła mnie wczoraj tak wielka liczba życzeń i wyrazów bliskości, jakie otrzymałem. Było ich o wiele więcej, niż w poprzednich latach. Ogromnie jestem tym zaskoczony, a jeszcze bardziej wdzięczny! 
      Zapewniam zatem raz jeszcze, iż tę wdzięczność wyrażać będę w modlitwie – przez wstawiennictwo mojego Patrona, Świętego Jacka Odrowąża, Kapłana.
                                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
20 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ez 36,23–28; Mt 22,1–14

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
To
mówi Pan: „Chcę uświęcić wielkie imię moje, które
zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród
nich, i poznają ludy, że Ja jestem Pan, gdy okażę się Świętym
względem was przed ich oczami.
Zabiorę
was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i
przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą
wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej
zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha
nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam
wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić,
byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i
według nich postępowali.
Wtedy
będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i
będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu:
Królestwo
niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną
swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali
na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał
jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto
przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i
wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Lecz oni zlekceważyli
to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni
pochwycili jego sługi i znieważywszy ich, pozabijali.
Na
to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić
owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy
rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni
nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na
ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i
sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala
zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł
król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam
człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego:
«Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?».
Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce
i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności. Tam będzie płacz
i zgrzytanie zębów».
Bo
wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”.

Słowa
obietnicy, złożonej przez Boga swemu ludowi w Proroctwie Ezechiela,
w pierwszym dzisiejszym czytaniu, moglibyśmy uczynić przedmiotem
naszej codziennej modlitwy,
i to, co zostało dziś wyrażone w
formie zapowiedzi ze strony Boga, my moglibyśmy uczynić właśnie
przedmiotem naszej prośby, aby Pan jak najszybciej tych
wielkich dzieł, które zapowiada, w naszym życiu dokonywał
– tak, jak obiecał ich dokonać w życiu swego narodu.
Myślę,
że możemy odważyć się na taki zabieg stylistyczny, by
przeredagować treść dzisiejszego pierwszego czytania tak, by każda
z Bożych obietnic stała się naszą modlitwą,
na przykład:
„Daj nam serce nowe i ducha nowego tchnij do naszego wnętrza;
odbierz nam serce kamienne, a daj nam serce z ciała. Ducha
Twojego tchnij w nas i spraw, byśmy żyli według Twych nakazów i
przestrzegali przykazań i według nich postępowali”. Wydaje się,
że wychodzi nam z tego całkiem piękna i głęboka modlitwa.
Czy
jednak mamy prawo do takiego stylistycznego zabiegu –
zwłaszcza, kiedy już Bóg wprost obiecał, że dokona tego, o co my
chcemy Go w ten sposób prosić? Po cóż z naszej strony taka
modlitwa?
A
może właśnie po to, aby pokazać Bogu – a w jeszcze większym
stopniu samym sobie – że nam zależy na spełnieniu się tej
Bożej obietnicy
i kiedy Bóg zechce ją wobec nas spełnić, my
po prostu przyjmiemy Jego dary. Tymczasem, nawet dzisiejsza Ewangelia
przekonuje nas, że z tym przyjęciem ofiarowanego przez Boga
dobra
nie jest wcale najlepiej.
Oto
bowiem – jak naucza dziś Jezus – Królestwo
niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną
swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali
na ucztę, lecz ci

nie
chcieli przyjść.

I
– jak dalej słyszymy – na ponowne zaproszenie reagowali wręcz
brutalnie, zabijając sługi króla. Spotkała ich za to oczywiście
kara, ale nawet kiedy potem sala
zapełniła się biesiadnikami,

bo
zaproszono ich – tak po prostu – „z ulicy”, okazało się, że
jeden z nich nie zachował stylu tego spotkania i też został
z niego usunięty.
Oczywiście,
możemy dyskutować nad swoistą kapryśnością króla, który
najpierw zaprasza, kogo tylko może, a potem przychodzi i – mówiąc
kolokwialnie – „czepia
się szczegółów”,

ale wiemy, że tu chodzi o obraz, o symbol, z którego my mamy
wyprowadzić konkretne wnioski dla siebie. I właśnie jednym z
takich wniosków musi być nasza
gotowość na przyjęcie

tego wszystkiego, co Bóg chce nam dać.
Bo
Jego dary dawane są nam po to, abyśmy je przyjmowali
i pomnażali,

podejmując współpracę z łaską Bożą. I nawet trzymając się
tego obrazu, jaki został nam ukazany w Ewangelii – obrazu uczty,
który nam aktualnie
chyba najbardziej
kojarzy się z Ucztą eucharystyczną

– możemy powiedzieć, że wielu dzisiaj Jezusowe zaproszenie na
Ucztę także lekceważy.
Wielu
nie
przychodzi na tę Ucztę

– na Mszę Świętą – a znowu wielu tych, którzy przychodzą,
nic
na niej nie spożywają,

bo ani nie słuchają Bożego słowa, ani nie przystępują do
Komunii Świętej. Ale to jest tylko jedno
z odniesień

– myślę, że takich przykładów ociągania się ludzi z
podejmowaniem współpracy z łaską Bożą można by mnożyć.
Możemy
bowiem pomyśleć i powiedzieć o przyjmowaniu
innych Sakramentów,

ale też o otwieraniu się na takie codzienne
dobre natchnienia,

których nam Pan nie szczędzi. Bo Pan naprawdę i ciągle chce nam
dawać
nowe serce i nowego ducha chce tchnąć

do naszego serca. Problem w tym, żebyśmy jeszcze my
tego chcieli.
Dlatego
pamiętajmy: każdy Boży dar jest jednocześnie zadaniem
dla nas

– i jako takie zadanie powinien być pojmowany, i tylko w takim
duchu przyjmowany. Każda łaska Boża domaga się od nas współpracy.
Każde dobre natchnienie, każda dobra myśl, dobry pomysł, jakie
pojawiają się w naszym sercu i umyśle, domagają się głębokiej
refleksji,
a potem zrealizowania

w codzienności.
Mówiąc
krótko: Boże zaproszenie na ucztę ciągle domaga się realizacji.
Tego zaproszenia nie
wolno nam zlekceważyć!

Pan ciągle i niezmiennie wychodzi z nim do nas. Nie
wolno nam – tak po prostu – odwrócić
się plecami…
Pomyślmy:

Czy
zawsze w pełni korzystam z tej Uczty, jaką jest Msza Święta?

Czy
odkryłem już i rozwijam wszystkie talenty, którymi obdarzył mnie
Pan?

Czy
nie lekceważę innych dobrych natchnień – dobrych pomysłów –
które pojawiają się w moim sercu i umyśle: czy staram się je
rozważyć
i ewentualnie zrealizować?

Uczta
wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie
więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których
spotkacie…

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.