Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję Piotrowi za wczorajsze słówko i za rozwijającą się coraz bardziej moją współpracę z Nim na tym forum. Dużo dobrego sobie po tej współpracy obiecuję!
A oto dzisiaj – poza wszystkimi liturgicznymi wymiarami tego dnia – mamy też konkretny jego wymiar państwowy i patriotyczny: dzień dzisiejszy to Święto Flagi Narodowej. Jestem najgłębiej przekonany, że nikt z naszej blogowej Rodziny nie zapomni dzisiaj flagi tej wywiesić – i że nie zdejmie jej również jutro!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek
3 Tygodnia Wielkanocy,
3 Tygodnia Wielkanocy,
Wspomnienie
Św. Atanazego, Biskupa i Doktora Kościoła,
Św. Atanazego, Biskupa i Doktora Kościoła,
do
czytań: Dz 7,51–59;8,1; J 6,30–35
czytań: Dz 7,51–59;8,1; J 6,30–35
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Szczepan
mówił do ludu i starszych, i uczonych: „Twardego karku i opornych
serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak
ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali
wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście
Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy,
którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie
przestrzegaliście go”.
mówił do ludu i starszych, i uczonych: „Twardego karku i opornych
serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak
ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali
wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście
Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy,
którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie
przestrzegaliście go”.
Gdy
to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na
niego.
to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na
niego.
A
on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa, stojącego po prawicy. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i
Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa, stojącego po prawicy. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i
Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
A
oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na
niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a
świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego
Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie
Jezu, przyjmij ducha mego!”
oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na
niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a
świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego
Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie
Jezu, przyjmij ducha mego!”
Szaweł
zaś zgadzał się na zabicie Szczepana.
zaś zgadzał się na zabicie Szczepana.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
W
Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: „Jakiego dokonasz znaku,
abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi
jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z
nieba»”.
Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: „Jakiego dokonasz znaku,
abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi
jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z
nieba»”.
Rzekł
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał
wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z
nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i
życie daje światu”.
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał
wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z
nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i
życie daje światu”.
Rzekli
więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
Odpowiedział
im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.
im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.
Jak
bardzo mocno musiał być Szczepan związany z Jezusem, że
nie bał się wypowiedzieć tych słów, które – jak słyszeliśmy
przed chwilą – wypowiedział wobec Sanhedrynu. Podkreślił to
zresztą wczoraj Piotr, w swoim rozważaniu. Jak bardzo musiał być
Szczepan przekonany o bliskości Jezusa! On naprawdę Go w tym
momencie widział! Bo inaczej – nie sposób wyobrazić sobie, żeby
tak ostro wypomniał grzechy i błędy rozwścieczonej tłuszczy,
która tylko czekała na jakikolwiek, choćby pozorny pretekst, aby
się na niego rzucić i pozbawić życia.
bardzo mocno musiał być Szczepan związany z Jezusem, że
nie bał się wypowiedzieć tych słów, które – jak słyszeliśmy
przed chwilą – wypowiedział wobec Sanhedrynu. Podkreślił to
zresztą wczoraj Piotr, w swoim rozważaniu. Jak bardzo musiał być
Szczepan przekonany o bliskości Jezusa! On naprawdę Go w tym
momencie widział! Bo inaczej – nie sposób wyobrazić sobie, żeby
tak ostro wypomniał grzechy i błędy rozwścieczonej tłuszczy,
która tylko czekała na jakikolwiek, choćby pozorny pretekst, aby
się na niego rzucić i pozbawić życia.
Osobiście
jestem przekonany, że w takiej sytuacji każdy normalny człowiek
musi odczuwać strach. Bo któż z nas, widząc ewidentne
zagrożenie dla swego życia, ewidentne zbliżanie się cierpienia,
nie odczuje obawy, czy wręcz przerażenia. Nawet Jezus, Boży
Syn, przed Męką odczuwał wielką trwogę. Musiał go zatem
odczuwać także i Szczepan.
jestem przekonany, że w takiej sytuacji każdy normalny człowiek
musi odczuwać strach. Bo któż z nas, widząc ewidentne
zagrożenie dla swego życia, ewidentne zbliżanie się cierpienia,
nie odczuje obawy, czy wręcz przerażenia. Nawet Jezus, Boży
Syn, przed Męką odczuwał wielką trwogę. Musiał go zatem
odczuwać także i Szczepan.
Jeżeli
jednak był on w stanie ów strach przełamać i jednak powiedzieć
prosto w oczy – jako rzekliśmy – rozwścieczonej tłuszczy całą
prawdę o niej, to stało się to z tego samego powodu, z jakiego
Jezus nie wycofał się owego wieczoru i z ogrodu Getsemani nie
uciekł przed zbliżającą się kohortą. Co było tym powodem?
Bliskość Boga. A wręcz: osobiste spotkanie z Bogiem.
Widzenie się z Nim. Rozmowa duchowa. Bardzo osobisty i intymny
kontakt.
jednak był on w stanie ów strach przełamać i jednak powiedzieć
prosto w oczy – jako rzekliśmy – rozwścieczonej tłuszczy całą
prawdę o niej, to stało się to z tego samego powodu, z jakiego
Jezus nie wycofał się owego wieczoru i z ogrodu Getsemani nie
uciekł przed zbliżającą się kohortą. Co było tym powodem?
Bliskość Boga. A wręcz: osobiste spotkanie z Bogiem.
Widzenie się z Nim. Rozmowa duchowa. Bardzo osobisty i intymny
kontakt.
Bardzo
realny kontakt – nie jakiś wydumany, domyślny czy symboliczny.
Nie! Jezus w Getsemani naprawdę zobaczył swego Ojca,
naprawdę z Nim rozmawiał i był pewny Jego bliskości. Szczepan
tamtego pamiętnego dnia – ostatniego dnia swego życia na ziemi –
naprawdę zobaczył niebo otwarte i Syna Człowieczego,
stojącego po prawicy Boga, naprawdę z Nim rozmawiał i
naprawdę był pewny Jego bliskości.
realny kontakt – nie jakiś wydumany, domyślny czy symboliczny.
Nie! Jezus w Getsemani naprawdę zobaczył swego Ojca,
naprawdę z Nim rozmawiał i był pewny Jego bliskości. Szczepan
tamtego pamiętnego dnia – ostatniego dnia swego życia na ziemi –
naprawdę zobaczył niebo otwarte i Syna Człowieczego,
stojącego po prawicy Boga, naprawdę z Nim rozmawiał i
naprawdę był pewny Jego bliskości.
Tak
samo, jak był pewny, a wręcz odczuwał na sobie bliskość – tę
złowrogą bliskość – swoich rozwścieczonych wrogów. I
teraz – jego bohaterska postawa, jaką zachował do samego końca,
przekonuje nas, że bliskość Jezusa była na tyle realna i na tyle
silna, że przemogła w nim obawę i strach przed fizyczną
bliskością wrogów, którzy za chwilę mieli pozbawić go życia.
Jakże zatem mocno musiał być zjednoczony z Chrystusem! Jak bardzo
realnie odczuwał – a właściwie: nie tyle odczuwał, co realnie
doświadczał – obecności i bliskości Jezusa!
samo, jak był pewny, a wręcz odczuwał na sobie bliskość – tę
złowrogą bliskość – swoich rozwścieczonych wrogów. I
teraz – jego bohaterska postawa, jaką zachował do samego końca,
przekonuje nas, że bliskość Jezusa była na tyle realna i na tyle
silna, że przemogła w nim obawę i strach przed fizyczną
bliskością wrogów, którzy za chwilę mieli pozbawić go życia.
Jakże zatem mocno musiał być zjednoczony z Chrystusem! Jak bardzo
realnie odczuwał – a właściwie: nie tyle odczuwał, co realnie
doświadczał – obecności i bliskości Jezusa!
Pierwszym
i podstawowym warunkiem zawiązania przez nas takiej wspólnoty z
Jezusem i wejścia z Nim taką właśnie pełną i realną jedność
jest ten, o którym On sam powiedział dzisiaj w Ewangelii, w
słowach: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
A posłużył się przy tym obrazem wziętym z życiowego
doświadczenia – obrazem chleba, którym Bóg obdarzał
Izraelitów na pustyni. Tym chlebem była oczywiście manna,
którą nazywano „chlebem z nieba”.
i podstawowym warunkiem zawiązania przez nas takiej wspólnoty z
Jezusem i wejścia z Nim taką właśnie pełną i realną jedność
jest ten, o którym On sam powiedział dzisiaj w Ewangelii, w
słowach: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
A posłużył się przy tym obrazem wziętym z życiowego
doświadczenia – obrazem chleba, którym Bóg obdarzał
Izraelitów na pustyni. Tym chlebem była oczywiście manna,
którą nazywano „chlebem z nieba”.
Korzystając
z tego obrazu, pozostającego dość mocno w świadomości ludu
wybranego, Jezus zapowiedział inny Chleb z Nieba.
Wiemy, że przyjęcie tej prawdy okazało się wtedy bardzo trudne.
Dzisiaj o tym nie słyszymy, ale wiemy z lektury całego szóstego
rozdziału Ewangelii Jana, że po tej – jak ją określamy –
Mowie eucharystycznej, wielu uczniów zdystansowało się od
Jezusa i już z Nim nie chodziło, już nie chciało słuchać
Jego nauki. Było to dla nich wówczas za trudne…
z tego obrazu, pozostającego dość mocno w świadomości ludu
wybranego, Jezus zapowiedział inny Chleb z Nieba.
Wiemy, że przyjęcie tej prawdy okazało się wtedy bardzo trudne.
Dzisiaj o tym nie słyszymy, ale wiemy z lektury całego szóstego
rozdziału Ewangelii Jana, że po tej – jak ją określamy –
Mowie eucharystycznej, wielu uczniów zdystansowało się od
Jezusa i już z Nim nie chodziło, już nie chciało słuchać
Jego nauki. Było to dla nich wówczas za trudne…
A
jednak, w ten sposób Jezus chciał ich przekonać, że tak samo, jak
realna jest każda okruszyna chleba, którą ludzie biorą do ust,
aby się nią pożywić, tak bardzo realna jest moc i
duchowa wartość owego niebieskiego Chleba, którego spożywanie
ma człowiekowi zapewnić życie wieczne. To nie jest tylko symbol
Jezusa, to nie jest tylko Jego zewnętrzny znak, to nie jest
jakieś przypomnienie o Jezusie, ale to żywy i prawdziwy Jezus
Chrystus, Boży Syn, Bóg Człowiek, obecny pod postaciami chleba
i wina.
jednak, w ten sposób Jezus chciał ich przekonać, że tak samo, jak
realna jest każda okruszyna chleba, którą ludzie biorą do ust,
aby się nią pożywić, tak bardzo realna jest moc i
duchowa wartość owego niebieskiego Chleba, którego spożywanie
ma człowiekowi zapewnić życie wieczne. To nie jest tylko symbol
Jezusa, to nie jest tylko Jego zewnętrzny znak, to nie jest
jakieś przypomnienie o Jezusie, ale to żywy i prawdziwy Jezus
Chrystus, Boży Syn, Bóg Człowiek, obecny pod postaciami chleba
i wina.
Spożywanie
tego Pokarmu winno nas doprowadzić do takiej realnej i mocnej
jedności z Jezusem, jakiej przykład daje dzisiaj Szczepan, a
jaka także nam pozwoli rzucić wyzwanie całemu otaczającemu światu
i nawet sprzeciwić się odważnie całemu światu, jeśli
tylko będzie się tego domagała konieczność obrony wartości
ewangelicznych i zaświadczenia o Jezusie.
tego Pokarmu winno nas doprowadzić do takiej realnej i mocnej
jedności z Jezusem, jakiej przykład daje dzisiaj Szczepan, a
jaka także nam pozwoli rzucić wyzwanie całemu otaczającemu światu
i nawet sprzeciwić się odważnie całemu światu, jeśli
tylko będzie się tego domagała konieczność obrony wartości
ewangelicznych i zaświadczenia o Jezusie.
Taka
realna i silna nasza jedność z Jezusem naprawdę jest możliwa!
Zależy ona jedynie – a może: aż! – od tego, czy
systematycznie i z wielką wiarą przyjmować będziemy do
serca Jezusa w Komunii Świętej!
realna i silna nasza jedność z Jezusem naprawdę jest możliwa!
Zależy ona jedynie – a może: aż! – od tego, czy
systematycznie i z wielką wiarą przyjmować będziemy do
serca Jezusa w Komunii Świętej!
W
ten właśnie sposób budował swoją realną i mocną więź z
Jezusem Patron dnia dzisiejszego, Święty
Atanazy, Biskup i Doktor Kościoła.
ten właśnie sposób budował swoją realną i mocną więź z
Jezusem Patron dnia dzisiejszego, Święty
Atanazy, Biskup i Doktor Kościoła.
Urodził
się on
w 295 roku, w Aleksandrii. Jak to można wnosić z jego
pism, był z pochodzenia Grekiem. Posiadał wszechstronne
wykształcenie. Jego młodość przypadła na krwawe
prześladowanie Dioklecjana i Galeriusza. Miał więc wiele
okazji do tego, by podziwiać męstwo Męczenników, oddających
swoje życie za Chrystusa – nieraz wśród najbardziej
wyszukanych tortur.
się on
w 295 roku, w Aleksandrii. Jak to można wnosić z jego
pism, był z pochodzenia Grekiem. Posiadał wszechstronne
wykształcenie. Jego młodość przypadła na krwawe
prześladowanie Dioklecjana i Galeriusza. Miał więc wiele
okazji do tego, by podziwiać męstwo Męczenników, oddających
swoje życie za Chrystusa – nieraz wśród najbardziej
wyszukanych tortur.
W
młodym wieku nasz Święty żył w odosobnieniu na pustyni
egipskiej, gdzie spotkał Świętego Antoniego Pustelnika, swego
mistrza. W 319 roku został wyświęcony na diakona i pełnił
urząd sekretarza Świętego Aleksandra, biskupa. Jako współautor
listu, jaki tenże Aleksander skierował do biskupów, a w którym
szczegółowej analizie i krytyce poddane zostały błędy
doktrynalne niejakiego Ariusza, został Atanazy – w roku 325 –
zaproszony na Sobór Nicejski, na którym wyróżnił się
niezwykłą wymową i wiedzą teologiczną tak bardzo, że można
powiedzieć, iż w głównej mierze przyczynił się do potępienia
tej nowej herezji.
młodym wieku nasz Święty żył w odosobnieniu na pustyni
egipskiej, gdzie spotkał Świętego Antoniego Pustelnika, swego
mistrza. W 319 roku został wyświęcony na diakona i pełnił
urząd sekretarza Świętego Aleksandra, biskupa. Jako współautor
listu, jaki tenże Aleksander skierował do biskupów, a w którym
szczegółowej analizie i krytyce poddane zostały błędy
doktrynalne niejakiego Ariusza, został Atanazy – w roku 325 –
zaproszony na Sobór Nicejski, na którym wyróżnił się
niezwykłą wymową i wiedzą teologiczną tak bardzo, że można
powiedzieć, iż w głównej mierze przyczynił się do potępienia
tej nowej herezji.
I
zapewne dlatego to właśnie on, po śmierci biskupa Aleksandra,
został – w roku 328 – wybrany jego następcą. Od samego
początku jego pasterzowaniu towarzyszyły wielkie wyzwania. Cesarz
Konstantyn bowiem jawnie zaczął sprzyjać arianom. Dla umocnienia
więc wiernych, Atanazy rozpoczął
wytrwałą – a do tego niełatwą – wizytację
diecezji.
zapewne dlatego to właśnie on, po śmierci biskupa Aleksandra,
został – w roku 328 – wybrany jego następcą. Od samego
początku jego pasterzowaniu towarzyszyły wielkie wyzwania. Cesarz
Konstantyn bowiem jawnie zaczął sprzyjać arianom. Dla umocnienia
więc wiernych, Atanazy rozpoczął
wytrwałą – a do tego niełatwą – wizytację
diecezji.
W
tym czasie przeciwnicy oskarżyli go przed cesarzem, że objął
stolicę aleksandryjską, nie mając jeszcze wymaganego prawem wieku,
a ponadto – że popiera przeciwników politycznych cesarza. Wtedy
Atanazy udał się do cesarza i zbił wszystkie zarzuty przeciwników.
Cesarz żegnał go z wielkimi honorami. Jednak przeciwnicy ponownie
go oskarżyli – tym razem o to, że przyczynił się do potajemnego
zamordowania ariańskiego biskupa Arseniusza. Ale Atanazy ponownie
udowodnił swoją niewinność. Z tej okazji cesarz Konstantyn
wystosował nawet do Atanazego list pochwalny.
tym czasie przeciwnicy oskarżyli go przed cesarzem, że objął
stolicę aleksandryjską, nie mając jeszcze wymaganego prawem wieku,
a ponadto – że popiera przeciwników politycznych cesarza. Wtedy
Atanazy udał się do cesarza i zbił wszystkie zarzuty przeciwników.
Cesarz żegnał go z wielkimi honorami. Jednak przeciwnicy ponownie
go oskarżyli – tym razem o to, że przyczynił się do potajemnego
zamordowania ariańskiego biskupa Arseniusza. Ale Atanazy ponownie
udowodnił swoją niewinność. Z tej okazji cesarz Konstantyn
wystosował nawet do Atanazego list pochwalny.
W
tym czasie twórca herezji, Ariusz, dzięki poparciu cesarza,
zdołał pozyskać bardzo wielu biskupów na Wschodzie.
Sześćdziesięciu z nich zebrało się na synodzie w Tyrze, w 335
roku. Atanazy omalże nie został na miejscu zabity. Ratował się
ucieczką, a i cesarz obrócił się przeciwko niemu. Daremnie w
obronie Atanazego pisał listy Święty Antoni Pustelnik. Dopiero
śmierć cesarza w 337 roku przywróciła udręczonemu Obrońcy
Kościoła wolność. Ale nie na długo.
tym czasie twórca herezji, Ariusz, dzięki poparciu cesarza,
zdołał pozyskać bardzo wielu biskupów na Wschodzie.
Sześćdziesięciu z nich zebrało się na synodzie w Tyrze, w 335
roku. Atanazy omalże nie został na miejscu zabity. Ratował się
ucieczką, a i cesarz obrócił się przeciwko niemu. Daremnie w
obronie Atanazego pisał listy Święty Antoni Pustelnik. Dopiero
śmierć cesarza w 337 roku przywróciła udręczonemu Obrońcy
Kościoła wolność. Ale nie na długo.
Od
tego bowiem czasu jeszcze przynajmniej kilka razy przeciwnicy
wzniecali ataki na niego, a ten za każdym razem, za cenę wielkiego
udręczenia i cierpienia, udowadniał swoją niewinność.
Pięć razy był wypędzany przez kolejnych cesarzy ze swojej
biskupiej stolicy, Aleksandrii – i zawsze, za jakiś czas, do niej
powracał. Po piątym takim wygnaniu już nawet lud wierny jego
diecezji wziął go w obronę i zażądał od cesarza odwołania
wyroku skazującego na banicję. Cztery lata później po tym
wydarzeniu, w nocy z 2 na 3 maja 373 roku, Atanazy zmarł.
tego bowiem czasu jeszcze przynajmniej kilka razy przeciwnicy
wzniecali ataki na niego, a ten za każdym razem, za cenę wielkiego
udręczenia i cierpienia, udowadniał swoją niewinność.
Pięć razy był wypędzany przez kolejnych cesarzy ze swojej
biskupiej stolicy, Aleksandrii – i zawsze, za jakiś czas, do niej
powracał. Po piątym takim wygnaniu już nawet lud wierny jego
diecezji wziął go w obronę i zażądał od cesarza odwołania
wyroku skazującego na banicję. Cztery lata później po tym
wydarzeniu, w nocy z 2 na 3 maja 373 roku, Atanazy zmarł.
Święty
Grzegorz z Nazjanzu wygłosił ku jego czci wspaniałą mowę. Święty
Bazyli nazwał go jedynym Obrońcą Kościoła w
czasach, kiedy szalał arianizm. Na Soborze
Konstantynopolitańskim II, w roku 553, wobec Świętego Papieża
Wirgiliusza, zaliczono Atanazego do nauczycieli Kościoła. A tak
przy okazji, to warto dodać, że kolejni Papieże zawsze brali go
w obronę.
Grzegorz z Nazjanzu wygłosił ku jego czci wspaniałą mowę. Święty
Bazyli nazwał go jedynym Obrońcą Kościoła w
czasach, kiedy szalał arianizm. Na Soborze
Konstantynopolitańskim II, w roku 553, wobec Świętego Papieża
Wirgiliusza, zaliczono Atanazego do nauczycieli Kościoła. A tak
przy okazji, to warto dodać, że kolejni Papieże zawsze brali go
w obronę.
Sam
zaś Atanazy nawet w obliczu tak wielu przeciwności i trudności
starał się nie poddawać rezygnacji czy załamaniu, ale
wytrwale pracował.
I kiedy nie mógł posługiwać swojej diecezji, wtedy
rozwijał działalności pisarską.
Właśnie w czasie jednego z takich pobytów na wygnaniu napisał
dwie apologie do cesarza Konstansa II: jedną w obronie Kościoła
przeciwko arianom, drugą zaś w obronie własnej. Napisał także
„Historię
arian”.
zaś Atanazy nawet w obliczu tak wielu przeciwności i trudności
starał się nie poddawać rezygnacji czy załamaniu, ale
wytrwale pracował.
I kiedy nie mógł posługiwać swojej diecezji, wtedy
rozwijał działalności pisarską.
Właśnie w czasie jednego z takich pobytów na wygnaniu napisał
dwie apologie do cesarza Konstansa II: jedną w obronie Kościoła
przeciwko arianom, drugą zaś w obronie własnej. Napisał także
„Historię
arian”.
Wpatrzeni
w przykład tak odważnej postawy Obrońcy Kościoła, a jednocześnie
zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się w
chwili skupienia:
w przykład tak odważnej postawy Obrońcy Kościoła, a jednocześnie
zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się w
chwili skupienia:
– Czyj
wzrok mocniej czuję na sobie przy podejmowaniu codziennych decyzji i
wyborów moralnych: wzrok ludzi, wśród których żyję, czy jednak
wzrok Jezusa?
wzrok mocniej czuję na sobie przy podejmowaniu codziennych decyzji i
wyborów moralnych: wzrok ludzi, wśród których żyję, czy jednak
wzrok Jezusa?
– Czy
systematycznie i pobożnie przyjmuję Komunię Świętą?
systematycznie i pobożnie przyjmuję Komunię Świętą?
– Czy
mogę szczerze powiedzieć, że obecność Jezusa w moim życiu jest
realna, czy tylko symboliczna i „świąteczna”?
mogę szczerze powiedzieć, że obecność Jezusa w moim życiu jest
realna, czy tylko symboliczna i „świąteczna”?
Albowiem
chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje
światu…
chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje
światu…
Uwielbiam Cię Boże w Twoich świętych i wraz z Twoimi świętymi, mieszkającymi z Tobą w Niebie. Dziś szczególnie proszę Boga o żywą wiarę, o męstwo i odwagę dla Polaków we wigilię jutrzejszego święta, by Nasza Królowa Polski, rzeczywiście królowała w sercach naszych, byśmy nie sprzeniewierzali się naszemu powołaniu bycia świętymi.
Zawsze to sobie powtarzamy na naszym forum, że nie będzie królowania Boga i pokoju na świecie czy w Polsce, jeżeli tego królowania i pokoju nie będzie w ludzkich sercach… Ks. Jacek