O prawdziwym świętowaniu…

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj pierwsza sobota miesiąca. Przypominam to osobom, które ją obchodzą.
       Dzisiaj także w Miastkowie „wyrusza” Pielgrzymka duchowa! Codziennie o 20:30 będzie Różaniec, połączony z odczytywaniem intencji Uczestników, po czym Apel Jasnogórski. W ten sposób będziemy się – aż do 14 sierpnia – łączyć duchowo z Pielgrzymami, wędrującymi na trasie, których teraz bardzo serdecznie pozdrawiam!
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
17 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Kpł 25,1.8–17; Mt 14,1–12

CZYTANIE
Z KSIĘGI KAPŁAŃSKIEJ:
Pan
powiedział do Mojżesza na górze Synaj: „Policzysz
sobie siedem lat szabatowych, to jest siedem razy po siedem lat, tak
że czas siedmiu lat szabatowych będzie obejmował czterdzieści
dziewięć lat. Dziesiątego dnia, siódmego miesiąca zatrąbisz w
róg. W Dniu Przebłagania zatrąbcie w róg w całej waszej ziemi.
Będziecie święcić pięćdziesiąty rok, oznajmicie wyzwolenie w
kraju dla wszystkich jego mieszkańców. Będzie to dla was
jubileusz, każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci
do swego rodu. Cały ten rok pięćdziesiąty będzie dla was rokiem
jubileuszowym, nie będziecie siać, nie będziecie żąć tego, co
urośnie, nie będziecie zbierać nieobciętych winogron, bo to
będzie dla was jubileusz, to będzie dla was rzecz święta. Wolno
wam jednak będzie jeść to, co urośnie na polu.
W
tym roku jubileuszowym każdy powróci do swej własności. Kiedy
więc będziecie sprzedawać coś bliźniemu albo kupować coś od
bliźniego, nie wyrządzajcie krzywdy jeden drugiemu. Ale odpowiednio
do liczby lat, które upłynęły od jubileuszu, będziesz kupował
od bliźniego, a on sprzeda tobie odpowiednio do liczby lat plonów.
Im więcej lat pozostaje do jubileuszu, tym większą cenę
zapłacisz, im mniej lat pozostaje, tym mniejszą cenę zapłacisz,
bo ilość plonów on ci sprzedaje.
Nie
będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał
Boga twego, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!”

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
W
owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I
rzekł do swych dworzan: „To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych
i dlatego moce cudotwórcze działają w nim”.
Herod
bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia.
Powodem była Herodiada, żona brata jego Filipa. Jan bowiem upominał
go: „Nie wolno ci jej trzymać”. Chętnie też byłby go
zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka.
Otóż
kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec
gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej
dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona
przez swą matkę, powiedziała: „Daj mi tu na misie głowę Jana
Chrzciciela”. Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę
i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i
kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie
i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce.
Uczniowie
zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli
i donieśli o tym Jezusowi.

Rok
jubileuszowy to czas bardzo szczególny. To rok, w którym ludzie
powinni dokonać pewnego podsumowania i jednocześnie
zreorganizowania
swojego życia i swoich wzajemnych relacji. Ze
względu na Boga. To On bowiem chciał, aby co
pięćdziesiąt lat ów – jak byśmy powiedzieli dzisiejszym,
potocznym językiem – swoisty reset u ludzi następował. I
to jest właściwie jedyny, zasadniczy argument za takim właśnie
pojmowaniem i przeżywaniem tego roku.
Gdyby
bowiem tylko po ludzku spojrzeć na całą sprawę, to czymże
pięćdziesiąty rok różniłby się od czterdziestego dziewiątego
lub pięćdziesiątego pierwszego? Jeżeli jednak Bóg sobie ów rok
wybiera i On go wskazuje jako rok szczególny, to rzeczywiście staje
się on rokiem szczególnym. Właśnie z powodu takiej, a nie
innej, Bożej decyzji.
Co
nie zmienia faktu, że przez określone działania, wskazane przez
Boga, to sami ludzie mają przyczynić się do uroczystego
potraktowania tego czasu. A to wszystko – tylko i wyłącznie dla
ich dobra, dla uporządkowania spraw pomiędzy
nimi, dla wyrównania rachunków i długów, dla odbudowania
wzajemnych relacji. Ustanawiając rok jubileuszowy i wskazując
bardzo wyraźnie i konkretnie, jak należy go przeżywać, Bóg
okazuje swoją troskę o człowieka.
W takiej właśnie
uroczystej, odświętnej, jubileuszowej formie…
Jak
na ironię – dla swoistego kontrastu – w Ewangelii dzisiejszej
także słyszymy o jubileuszu: o osobistym jubileuszu Heroda,
jakim były jego urodziny, a który to jubileusz „uczcił”
on zabójstwem Jana Chrzciciela.
I nie jest żadnym
usprawiedliwieniem dla niego fakt, że może w tym momencie nie
chciał tego czynić, ale ponieważ złożył publicznie głupią
obietnicę próżnemu dziewczęciu, musiał się z danego słowa
wywiązać. Okoliczność ta w niczym nie zmniejsza
skali jego podłości i grzeszności,
a jedynie dobitnie
pokazuje, że to, co u ludzi kochających Boga jest wielkie,
piękne i uroczyste, w przypadku ludzi zbuntowanych przeciwko Bogu –
staje się karykaturą.
Rok
jubileuszowy dlatego miał być tak wyjątkowy i tak piękny, że
ludzie mieli go – chyba można tak powiedzieć – przeżywać
razem z Bogiem.
Na swój sposób – trzeba to oczywiście dobrze
zrozumieć – Bóg razem z ludźmi miał świętować. Kiedy
jednak człowiek jest zbuntowany przeciwko Bogu i swoje życie
próbuje układać bez Niego, wówczas chyba nawet nie jest w
stanie w pełni szczerze świętować.
Oczywiście,
to jest zapewne uogólnienie, ale jak może się radować i świętować
ludzkie serce zamknięte na Boga. Z czego ma się cieszyć? Na
czyją cześć, z jakiej okazji, ma się dokonywać takie
świętowanie?
Owszem,
akurat o okazję to zwykle jest najłatwiej, ale w przypadku takich
ludzi jest to zwykle okazja do głośnej imprezy, obficie podlanej
alkoholem,
po której trudno wrócić do normalnego
funkcjonowania. W poprzednim systemie politycznym, jaki panował w
naszym kraju i w krajach ościennych, oficjalne państwowe
świętowanie przybrało formę niezdarnego naśladowania obchodów
kościelnych,
stąd obrzęd zawarcia sakramentalnego Małżeństwa
zastąpiono jakąś dziwaczną uroczystością w urzędzie stanu
cywilnego,
Chrzest zastąpiono uroczystym nadaniem imienia,
a procesję eucharystyczną lub pielgrzymkę – pochodem
pierwszomajowym.
Ale przecież to wszystko było wręcz
groteskowe!
Kiedy
bowiem obchodzenie jakichkolwiek świąt, uroczystości i jubileuszy
nie wiąże się w żaden sposób z Bogiem i całkowicie wyłącza
Jego udział, staje się bałwochwalczym świętowaniem na cześć
człowieka,
połączonym z dogadzaniem i łechtaniem jego
próżności i pychy. Jest to zwykle jedyny sposób na zagłuszenie
tej dojmującej pustki w sercu,
na którą cierpi ów człowiek.
Tylko,
że – musimy to sobie powiedzieć jasno – nie jest to żadne
rozwiązanie,
ani skuteczna ucieczka. Bo kiedy zakończy się
hałaśliwa impreza i stan upojenia po jakimś czasie minie, to i tak
człowiek stanie oko w oko z samym sobą. Od siebie samego nigdzie
nie ucieknie
i tego, co ma w swym sercu – lub czego nie ma –
nie zagłuszy nawet najczęstszymi i najbardziej hałaśliwymi
obchodami na swoją własną cześć.
Prawdziwe
świętowanie, przeżywanie jubileuszy i chwil wielkich i podniosłych
w życiu tylko wtedy ma sens, jeżeli staje się naszym
uwielbieniem Boga,
który bardzo konkretnie działa w naszym
życiu; działa w nas – i przez nas.
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Czy
świętując czyjeś imieniny, urodziny lub jubileusz – pamiętam o
podziękowaniu Bogu za tego konkretnego człowieka, albo za to, czego
dokonuje w moim życiu?
– Czy
tego typu obchody nie są okazją do okazywania przesadnej, wręcz
bałwochwalczej czci drugiemu człowiekowi, w sposób urągający
wielkości i majestatowi Bożemu?
– Czy
unikam fałszywego przypochlebiania się innym, wyżej postawionym, w
celu osiągnięcia jakichś korzyści?

Będzie
to dla was jubileusz!

13 komentarzy

  • Kopiuj wklej ?. Tak czuję księdza pisanie, dziś poczułam.
    Szczęść Boże
    PS
    Na sznurku przed moim oknem kilkanaście jaskółek ale gdy pojawi się jastrząb, wzlatują i te pochowane w gałęziach i wielki robi się tłum, którego w ciszy nie widać.

    • Poważnie? A tak konkretnie co jest tutaj na zasadzie "kopiuj wklej"? Bo ja – przynajmniej jestem o tym przekonany – pisałem to samodzielnie, z serca i umysłu…
      xJ

  • Perykopa mówiąca o okolicznościach śmierci Św. Jana kumuluje w sobie niemalże wszystkie ludzkie najniższe pobudki prowadzące do grzechu: zawìść, zazdrość, zemsta, pijaństwo, żądza….

  • Dziś obchodzi moja najstarsza siostra 49 rocznicę konsekracji zakonnej, w Jej intencji uczestniczyłam w porannej Eucharystii. Za rok jeśli Bóg pozwoli doczekać nam, będzie uroczysty Jubileusz 50lecia jej ślubów. Będzie to piękne spotkanie…
    https://www.youtube.com/watch?v=yPBJ6vZMVu4

    Zastanawiam się nad decyzją Heroda, czy musiał spełnić obietnice daną dziewczęciu, nawet złożoną przy wielu świadkach… Był przecież monarchą… Ilu to nas zwykłych ludzi nie wykonuje obietnic… Mógł się wyłgać, czymkolwiek…

    • W pokazanych działaniach zwykłych ludzi, trzeba wymazać aspekt nadprzyrodzony i analizować czyny , podług ludzkiego postrzegania w tamtych czasach. Przyszło mi na myśl. Wartość życia człowieka z podbitego narodu, podwładnego, nawet ciekawego ze względu na swoje dokonania, była niewielka.Tak mi się wydaje.Dla nas teraz jest to w wymowne. Dla nich było zabawą choć dla Jana , śmiertelną.

    • Tak, zawsze istotny jest aspekt czasów oraz kulturowy. Niemniej, Herod nie chcial zabić Św. Jana, a pod wpływem okoliczności jednak to uczynił….

    • Tak, zawsze istotny jest aspekt czasów oraz kulturowy. Niemniej, Herod nie chcial zabić Św. Jana, a pod wpływem okoliczności jednak to uczynił….

    • Nie rozpatrywałam zbytnio sytuacji zdarzeń a były to rzeczywiście huczne urodziny Heroda, więc było " wino, kobiety i śpiew", ale tetrarcha wiedział doskonale co obiecywał, skoro dotrzymał obietnicy. Prędzej doszukiwałaby się niskich pobudek, bo "spodobała mu" się córka Herodiady.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.