Zawsze dziękujemy Bogu za was!

Z
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Patrycja Sakowska, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Pan błogosławi Solenizantce w ciągłym odkrywaniu Jego samego i Jego prawdy. Obiecuję pamięć w modlitwie.
        A jednocześnie dziękuję dzisiaj Panu za wspaniały wczorajszy dzień w Miastkowie. Naprawdę, dużo dobrego się dokonało! Niech Pan będzie w tym wszystkim uwielbiony!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
21 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Augustyna, Biskupa i Doktora Kościoła,
do
czytań: 1 Tes 1,1–5.8b–10; Mt 23,1.13–22
POCZĄTEK
PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
Paweł,
Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu i Panu
Jezusie Chrystusie. Łaska wam i pokój.
Zawsze
dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając was nieustannie w
naszych modlitwach, pomni przed Bogiem Ojcem naszym na wasze dzieło
wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym
Jezusie Chrystusie.
Wiemy,
bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu waszym, bo nasze głoszenie
Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo,
lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą
przekonania. Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród
was.
Wasza
wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba
nam o tym mówić. Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to
przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków
do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać z
niebios Jego Syna, którego wzbudził z martwych, Jezusa, naszego
wybawcę, od nachodzącego gniewu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
przemówił do tłumów i do swoich uczniów tymi słowami: „Biada
wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie
królestwo niebieskie przed ludźmi. Sami nie wchodzicie i nie
pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.
Biada
wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze
i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim
stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami.
Biada
wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: «Kto by przysiągł na
przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto
przybytku, ten jest związany przysięgą». Głupi i ślepi! Cóż
bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca
złoto? Dalej: «Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy;
lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest
związany przysięgą». Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze,
ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę?
Kto
więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na
nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na
Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na
tron Boży i na Tego, który na nim zasiada”.
Zapewne
uderza nas kontrast, jaki zachodzi pomiędzy obydwoma
dzisiejszymi czytaniami. Oto bowiem w pierwszym, z Listu Pawła
Apostoła do Tesaloniczan, słyszymy entuzjastyczne wręcz
świadectwo
o wiernych tego właśnie Kościoła – świadectwo
wyrażone w takich chociażby słowach: Zawsze
dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając was nieustannie w
naszych modlitwach, pomni przed Bogiem Ojcem naszym na wasze dzieło
wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym
Jezusie Chrystusie.

Także
dalsze słowa brzmią bardzo budująco: Wasza
wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba
nam o tym mówić. Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to
przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków
do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu…

Wiemy,
że Paweł Apostoł to bardzo
mądry Pedagog,

który swoich uczniów – mówiąc kolokwialnie – nie rozpieszczał
nadmiernymi i tanimi
pochwałami. Owszem, mając
ku temu powody, chwalił bardzo serdecznie

i z dużą dozą entuzjazmu i optymizmu – jak to
słyszymy chociażby
dzisiaj. Kiedy jednak widział odstępstwo od zasad, których uczył,
wówczas był bardzo
surowy i nie szczędził nawet gorzkich słów.

Zaznaczmy
wyraźnie: to
były zawsze słowa prawdy,

a nie jakiegoś kaprysu czy złego
humoru. Każde jego upomnienie miało głęboki sens i było
gruntownie umotywowane. Dlatego
też każda pochwała miała duże znaczenie. I oto dzisiaj taką
pochwałę słyszymy.
A
w tym kontekście niezwykle mocno brzmią słowa Jezusa z dzisiejszej
Ewangelii: Biada
wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy,

[…].
Biada
wam, przewodnicy ślepi,

[…].
Głupi
i ślepi!

Niezwykle
mocne słowa, a w zestawieniu z piękną pochwałą, jaką Apostoł
Paweł skierował do Tesaloniczan, przypominają „zgrzyt
żelaza po szkle”,

który – jak pisał Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” – „przejął
wszystkich dreszczem i wesołość pomięszał przeczuciem złowieszczem”.
Tak się dosłownie odbiera mocne napomnienie Jezusa, w kontekście
pierwszego czytania.
I
można tylko zastanowić się, czy naszej chrześcijańskiej postawie
bliżej do Pawłowego:
Zawsze
dziękujemy Bogu za was,

czy
do Jezusowego: Biada?
Oczywiście,
my wiemy, że te sprawy w naszym życiu są jakoś przemieszane, bo
nie brakuje takich naszych słów i czynów, za które Jezus
mógłby nas bardzo chwalić,

ale niestety i takich, za które usłyszeliśmy mocne: Biada!
Trzeba zatem, abyśmy starali się czynić wszystko, by nasza postawa
mogła Jezusa
zadowalać, a nawet zachwycać

– byśmy nigdy nie musieli usłyszeć owego: Biada…
Obyśmy stale pracowali nad tym, by swoją postawę coraz bardziej
kształtować i przemieniać w kierunku chrześcijaństwa
radosnego i entuzjastycznego.
I
obyśmy nigdy nie uwierzyli – jak faryzeusze
i uczeni w Piśmie, obłudnic
y
– że już osiągnęliśmy doskonałość. Bo wtedy z całą
pewnością mocne Jezusowe Biada
usłyszymy.
Niech
wzorem w ciągłym przemienianiu swojej postawy i kształtowaniu jej
we właściwym kierunku będzie niezwykła przemiana, jaka dokonała
się w życiu dzisiejszego Patrona. A jest nim Święty
Augustyn, Biskup i Doktor Kościoła.
Urodził
się 13 listopada 354 roku
w Tagaście,
w
dzisiejszej Algierii,
w rodzinie urzędnika.
Matka Augustyna, Święta
Monika,
którą wczoraj
wspominaliśmy, pochodziła z rodziny o tradycji chrześcijańskiej i
bardzo pragnęła, by jej syn przyjął Chrzest. Pragnienie
to spełniło się jednak dopiero po trzydziestu trzech latach!

Na rozwoju Augustyna niewątpliwie zaciążył fakt, że ojciec i
matka różnili się co do wiary i przekonań dotyczących spraw
najważniejszych w życiu. Przez to Augustyn przez wiele lat pozostał
rozdarty między wpływem
matki i ojca.
Augustyn
był najstarszy z rodzeństwa, po nim urodził się Nawigiusz.
Nawrócił się on w tym samym czasie, co Augustyn,

był też przy śmierci matki. Nawigiusz ożenił się i miał kilka
córek, z których wszystkie poświęciły się Panu Bogu na służbę
w jednym z klasztorów.
W
wieku szesnastu lat musiał Augustyn przerwać
naukę z powodu braku pieniędzy,

chociaż miał wielkie zdolności. Nauka szła mu łatwo. Imponował
kolegom niezwykłą pamięcią. Jednak pierwsze
lata nauki wspomina z niesmakiem.

Miał bowiem nauczyciela, bijącego swoich uczniów bez miłosierdzia
za najmniejsze przewinienia. Nie lubił matematyki, ale za to
rozkoszował się w
literaturze łacińskiej.

Ulubionym jego autorem był Wergiliusz.
W
młodych latach żył
bardzo swobodnie
. Lubił
zabawy, dobre jadło i picie. Chętnie uczęszczał do teatru, miał
ciągoty do psot chłopięcych. Trudny okres dojrzewania, dużo
wolnego czasu i pogańskie zwyczaje sprawiły, że po pierwszych
studiach w Tagaście i w Madurze, udał
się na dalsze kształcenie do Kartaginy,
metropolii
Afryki Północnej i tam
związał się z kobietą.
Z
tego związku po pewnym czasie urodził się syn Adeodatus, co po
łacinie znaczy: dany od Boga. Augustyn żył z tą dziewczyną
piętnaście lat. Igrzyska,
cyrk, walki gladiatorów, teatr – to była jego codzienność.

Pod
wpływem lektury klasyków rzymskich Augustyn wpadł w sceptycyzm
racjonalistyczny. Zaczął
szukać prawdy. Jednak Biblia wydawała mu się prostacka,

bo jej łacińskie tłumaczenia były wówczas rzeczywiście nie
zawsze udane. Za problemami filozoficznymi poszły też wątpliwości
religijne,
czego skutkiem
było wstąpienie do sekty manichejskiej, do której wciągnął go
tamtejszy biskup, imponując mu wymową i oczytaniem.
W
374 roku Augustyn powrócił do Tagasty, gdzie otworzył własną
szkołę gramatyki. Potem zakładał jeszcze takowe w Mediolanie i w
Rzymie. Kiedy zaś po kilku latach znowu pojawił się w Mediolanie,
zetknął
się tam ze Świętym Ambrożym, który był wówczas biskupem tego
miasta.

Augustyn zaczął chodzić na jego kazania. Wielki Biskup zaimponował
mu wymową i głębią treści. I oto w roku 386 nastąpiło
uderzenie łaski Bożej.
Oto
bowiem pewnego dnia Augustyn wziął do ręki Listy Świętego Pawła
Apostoła. Przypadkowo otworzył fragment Listu do Rzymian: Żyjmy
przyzwoicie jak jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w
rozpuście i w wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale
przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, i nie troszczcie się
zbytnio o ciało, dogadzając żądzom

(Rz
13,13–14). Jak pisze w swoich
„Wyznaniach”,
poczuł nagle jakby
strumień silnego światła w ciemnej nocy swojej duszy. Zrozumiał
sens swojego życia, poczuł żal z powodu zmarnowanej przeszłości.

Udał
się wówczas do wioski Cassiciaco i tam u przyjaciela Werekundusa
spędzał
czas na modlitwie i na rozmowach na tematy ewangeliczne.

Rozczytywał się równocześnie w Piśmie Świętym. Na początku
Wielkiego Postu zgłosił się do Świętego Biskupa Ambrożego jako
katechumen i w Wielką Sobotę, w
nocy z 24 na 25 kwietnia 387 roku, właśnie z jego rąk przyjął
Chrzest.

Miał wówczas trzydzieści trzy lata. Wraz z nim przyjął Chrzest
jego syn, Adeodatus.
Augustyn
postanowił powrócić
teraz do Afryki, by nawracać współziomków i pozyskiwać ich dla
Chrystusa.

Tuż przed opuszczeniem Italii umarła jego matka, zaś wkrótce po
dotarciu do Afryki zmarł jego syn. Po przybyciu do Tagasty rozdał
swoją majętność pomiędzy ubogich i z przyjaciółmi zamieszkali
razem, oddając
się modlitwie, dyskusji na tematy religijne i studiom Pisma
Świętego.
W
391 roku udał się wraz z przyjaciółmi do
Hippony, gdzie postanowił założyć klasztor i tam spędzić resztę
swego życia.

Niebawem dał się poznać wszystkim jako człowiek bardzo pobożny.
Dlatego, gdy biskup Waleriusz zwrócił się pewnego dnia do ludu, by
mu wskazano kandydata
na kapłana,

gdyż potrzebował jego pomocy, wszyscy w katedrze zwrócili się do
Augustyna, wołając: „Augustyn
kapłanem!”

Ten przyjął propozycję biskupa i ludu.
Po
wyświęceniu na kapłana, nie
zmienił trybu życia, ale nadal prowadził życie wspólne w
klasztorze.

Zaczął nawet przyjmować nowych kandydatów. W ten sposób powstało
jakby seminarium, z którego wyszło wielu późniejszych biskupów
afrykańskich! Także sam Augustyn otrzymał tę godność, bowiem
Biskup
Waleriusz udzielił mu konsekracji na swojego Biskupa pomocniczego w
uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego 394 roku,

ku ogromnej radości ludu. A kiedy dwa lata później zmarł,
Augustyn został jego następcą, biskupem Hippony. Stało się to w
396 roku.
Nadal
prowadził on życie
wspólne, formując przyszłych biskupów i kapłanów.

Po długich latach doświadczenia ułożył dla nich regułę, która
w przyszłości miała się stać podstawą
dla wielu rodzin zakonnych.

Dużo czasu zajmowała mu korespondencja. Nie traktował jej jednak
jedynie jako rodzaj kontaktu towarzyskiego, ale wykorzystywał
ją jako sposób apostolstwa.

Wypowiedział także nieubłaganą walkę błędom,
jakie za jego czasów nękały Kościół: manicheizmowi, donatystom
i pelagianom.

Pod
koniec swego życia Augustyn przeżył bardzo ciężkie
doświadczenie. Namiestnik rzymski zaprosił do północnej Afryki
Wandalów
dla obrony przeciwko szczepom dzikich mieszkańców Sahary.

Kiedy spostrzegł, że Wandalowie są nie mniej od tamtych
barbarzyńscy, wypowiedział im wojnę. Było jednak za późno. Po
odniesionym zwycięstwie, Wandalowie
zaczęli zajmować miasto po mieście.

Hippona broniła się bohatersko przez trzy miesiące, aż wrogom
udało się zrobić wyłom w murze i spowodować pożar miasta.
Augustyn wtedy już nie żył. Zmarł
w czasie oblężenia 28 sierpnia 430 roku.

Zostało
po nim kilkadziesiąt tomów pism. Do najcenniejszych z nich należą
oczywiście Wyznania”.
Zachowało
się także ponad trzysta sześćdziesiąt kazań i ponad dwieście
listów. Słusznie więc zdobył sobie nasz Patron tytuł
największego teologa chrześcijańskiej starożytności. Jest jednym
z czterech wielkich doktorów Kościoła Zachodniego.
A
oto co zapisał we wspomnianych już „Wyznaniach”, a co dziś
uważa się za tekst, który najbardziej go charakteryzuje i określa:
„O
Prawdo wieczna, Miłości prawdziwa, umiłowana Wieczności! Ty
jesteś moim Bogiem.

Do Ciebie wzdycham dniem i nocą. Skoro tylko poznałem Cię,
uniosłeś mnie, bym zobaczył to, co należy zobaczyć, ale ja nie
byłem jeszcze do tego zdolny. Pokonałeś
słabość mego wzroku potęgą Twoich promieni, zadrżałem z
miłości i lęku.

Poznałem, że znajduję się daleko od Ciebie, w krainie obcej, i
usłyszałem jakby głos Twój z wysoka. […]
Szukałem
drogi, dzięki której mógłbym trwać w zjednoczeniu z Tobą, i nie
znajdowałem, dopóki
nie przylgnąłem do Pośrednika między Bogiem a ludźmi, Człowieka
Jezusa Chrystusa,

który jest ponad wszystko, Bóg błogosławiony na wieki. On zawołał
mnie i powiedział: Ja
jestem Drogą, Prawdą i Życiem,

oraz złączył z ciałem – ponieważ „Słowo stało się ciałem”
pokarm,
którego nie byłem zdolny przyjąć.

W ten sposób Twa Mądrość, przez którą wszystko stworzyłeś,
stała się dla naszego wieku dziecięctwa stosownym pokarmem.
Późno
Cię ukochałem, Piękności dawna i zawsze nowa! Późno Cię
ukochałem! We mnie byłeś, ja zaś byłem na zewnątrz i na
zewnątrz Cię poszukiwałem. Sam pełen brzydoty, biegłem za
pięknem, które stworzyłeś. Byłeś ze mną, ale ja nie byłem z
Tobą. Z dala od Ciebie trzymały mnie stworzenia, które nie
istniałyby w ogóle, gdyby nie istniały w Tobie. Przemówiłeś,
zawołałeś i pokonałeś moją głuchotę. Zajaśniałeś, Twoje
światło usunęło moją ślepotę. Zapachniałeś wokoło, poczułem
i chłonę Ciebie. Raz zakosztowałem, a oto łaknę i pragnę.
Dotknąłeś, a oto płonę pragnieniem Twojego pokoju.”
Tyle
z „Wyznań” naszego dzisiejszego Świętego.
W
kontekście
tych słów, ale i całej życiowej postawy Świętego Augustyna, jak
też w kontekście usłyszanego dziś Bożego słowa, zastanówmy
się:
– Czy
robię solidny rachunek sumienia przed każdą Spowiedzią?
– Czy
nie ma we mnie przekonania o tym, że już jestem doskonały i nie
muszę się zmieniać?
– Czy
moje chrześcijaństwo jest radosne i entuzjastyczne, czy smutne i
znużone?

Wiemy,
bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu waszym!

5 komentarzy

  • Augustyn z Hippony:
    1. Kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie.
    2. Niczego nie należy unikać tak, jak stosunków płciowych.

  • Dla przypomnienia: powyższe cytaty są paszkwilami powtarzanymi na okrągło przez różnych domorosłych "mędrków" liczących na to, że nikomu się nie chce sprawdzać źródeł (których zresztą nie podają, patrz powyżej 🙂 ) i, niestety, niewiele osób sprawdza tylko "na rympał" wierzy w takie bzdety. Dla równowagi inny cytat z Augustyna:
    "Jednak także i kobieta, która kobiecość zawdzięcza ciału, odnawia się w duchu swojego umysłu (por. Ef 4,23) ku poznaniu Boga, według obrazu Tego, który ją stworzył (Kol 3,10), gdzie już nie ma mężczyzny ani kobiety (por. Ga 3,28). Tak więc nie są odsunięte kobiety od tej łaski odnowy i przywrócenia pierwotnej jasności (łac. reformatio) obrazu Bożego, chociaż w płci ich ciała jest ukazane (łac. figuratum) coś innego, i ze względu na to właśnie jedynie sam mąż nazywany jest obrazem i chwałą Boga (zob. 1 Kor 11,7); tak więc w stanie pierwotnej niewinności człowieka, ponieważ i kobieta była człowiekiem, miała ona przeto duszę rozumną (łac. mens rationale), co w sposób oczywisty świadczy, że uczyniona została na obraz Boży"
    Komentarz słowny do Księgi Rodzaju, III, 22,34;. Tekst łaciński: "De Genesi ad litteram (BA 48, 266; PL 34, 293): Tamen et femina, quia est corpore femina, renovatur etiam ipsa in spiritu mentis suae in agnitionem Dei secundum imaginem eius qui creavit, ubi non est masculus et femina (cf. Ga 3,28). Sicut enim ab hac gratia renovationis, et reformatione imaginis Dei, non separantur feminae, quamvis in sexu corporis earum aliud figuratum sit, secundum quod vir solus dicitur esse imago et gloria Dei (Cf. 1 Cor 11, 7); sic et in ipsa prima conditione hominis, secundum id quod et femina homo erat, habebat utique mentem suam eademque rationalem, secundum quam ipsa quoque facta est ad imaginem Dei"

  • A wszystkim tym, którym się chce chociaż trochę "uodpornić" na internetowych gierojów, którzy z całą mocą swojej wątłej siły intelektualnej próbują walczyć ze Słowem Bożym poprzez umieszczanie różnych "cytatów", które niby mają unicestwić w dzisiejszych dniach wiarę człowieka w Boga poprzez to, że zupełnie nie przystają do tzw. postępowej współczesności polecam tekst o. Jacka Salija w tym temacie: http://www.miesiecznik.wdrodze.pl/?mod=archiwumtekst&id=13617#.WaV8ZlFpyM8
    Jedyna rzecz, do której mam zastrzeżenia, to używanie ideologicznych sformułowań "feminizm" i "antyfeminizm" – ale rozumiem, że zostały użyte czysto pro forma, aby tekst był zrozumiały w kontekście "haseł" potocznie używanych, choć mocno mylących.

    • Bardzo serdecznie dziękuję Robertowi za merytoryczne i bardzo, naprawdę bardzo solidne wyjaśnienie kwestii, a tym samym – wyręczenie mnie w tym zadaniu. Oby ta piękna praca nie poszła na marne i dotarła do serc i umysłów niektórych ludzi…
      Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.