Weszli na dach!

W
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa mój
Proboszcz, Ksiądz Kanonik Adam Turemka. A imieniny przeżywa Ksiądz
Waldemar Grzeszczuk, z którym w swoim czasie miałem przyjemność
współpracować w Celestynowie. Niech obu Kapłanom błogosławi
Najwyższy Kapłan, czyniąc owocną Ich posługę i wzmacniając Ich
siły. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, dzisiaj drugi dzień Rekolekcji adwentowych w Miastkowie.
Wiem, że i Wy także podejmujecie różne adwentowe dobre działania.
Zatem – jesteśmy w kontakcie! Szczególnie modlitewnym.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
2 Tygodnia Adwentu,
do
czytań: Iz 35,1–10; Łk 5,17–26

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Niech
się rozweseli pustynia i spieczona ziemia,
niech
się raduje step i niech rozkwitnie!
Niech
wyda kwiaty jak lilie polne,
niech
się rozraduje także skacząc
i
wykrzykując z uciechy.
Chwałą
Libanu ją obdarzono,
ozdobą
Karmelu i Saronu.
Oni
zobaczą chwałę Pana,
wspaniałość
naszego Boga.
Pokrzepcie
ręce osłabłe,
wzmocnijcie
kolana omdlałe!
Powiedzcie
małodusznym:
Odwagi!
Nie bójcie się!
Oto
wasz Bóg, oto pomsta”;
przychodzi
Boża odpłata;
On
sam przychodzi, aby was zbawić.
Wtedy
przejrzą oczy niewidomych
i
uszy głuchych się otworzą.
Wtedy
chromy wyskoczy jak jeleń
i
język niemych wesoło krzyknie.
Bo
trysną zdroje wód na pustyni
i
strumienie na stepie;
spieczona
ziemia zmieni się w staw,
spragniony
kraj w krynice wód,
badyle
w kryjówkach, gdzie legały szakale,
na
trzcinę z sitowiem.
Będzie
tam droga czysta,
którą
nazwą Drogą Świętą.
Nie
przejdzie nią nieczysty, gdy odbywa podróż,
i
głupi nie będą się tam wałęsać.
Nie
będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy
nie
wstąpi na nią ani się nie znajdzie,
ale
tamtędy pójdą wyzwoleni
i
odkupieni przez Pana powrócą.
Przybędą
na Syjon z radosnym śpiewem,
ze
szczęściem wiecznym na twarzach.
Osiągną
radość i szczęście,
ustąpi
smutek i wzdychanie.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Pewnego
dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w
Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i
Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać.
Wtem
jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był
sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie
mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na
płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam
środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku,
odpuszczają ci się twoje grzechy”.
Na
to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić:
„Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może
odpuszczać grzechy prócz samego Boga?”
Lecz
Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują
w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci
się twoje grzechy», czy powiedzieć: «Wstań i chodź?» Lecz
abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów” – rzekł do sparaliżowanego: „Mówię
ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. I natychmiast wstał
wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu,
wielbiąc Boga.
Wtedy
zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni
mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.

I
znowu w pierwszym czytaniu
słyszymy opis niezwykłej
szczęśliwości i nadzwyczajnej harmonii,

która nastąpi wówczas, kiedy Bóg przybędzie, „aby nas zbawić”.
Słyszymy, że wtedy
przejrzą oczy niewidomych
i uszy głuchych się otworzą.
Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie.
Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona
ziemia
zmieni
się w staw,
spragniony kraj w krynice wód…

I wiele jeszcze innych
pięknych zapowiedzi słyszymy, jak to będzie wówczas, kiedy Pan
przywróci porządek, ład i piękno,

utracone przez człowieka, z powodu jego grzechu.
Oczekujemy
wypełnienia się tych obietnic wiedząc, że raczej nie
nastąpi to na tym świecie.
Ale
wiedząc i to, że na tym świecie mamy robić wszystko, aby ową
piękną rzeczywistość
przybliżać.
Tak, mamy
robić wszystko, co w naszej mocy, angażując w to całe swoje siły,
ale i całą swoją pomysłowość. Bo
gdybyśmy nie usłyszeli
historii,
opisanej
w dzisiejszej Ewangelii,

to moglibyśmy jeszcze ewentualnie myśleć sobie, że w tych
sprawach trzeba działać bardzo delikatnie, wysoce powściągliwie,
może czekać na jakąś lepszą okazję, a może też czekać, aż
sprawy same się rozwiążą, a przeszkody same się usuną.
A
tymczasem dzisiaj jesteśmy świadkami historii uzdrowienia
człowieka sparaliżowanego.

Nie mamy chyba żadnych wątpliwości, że paraliż to bardzo daleko
posunięta dysharmonia.
To jakieś potężne zachwianie życiem człowieka. Oczywiście, jak
każda choroba i każdy ból, tak i ten – są skutkiem
grzechu pierworodnego,

który uczynił potężne zamieszanie w relacjach człowieka z Bogiem
i zaprowadził znaczącą
dysharmonię
– mówiąc
wprost: bałagan w życiu samego człowieka. Skutkiem tego bałaganu,
tego zakłócenia pierwotnego porządku, są wszelkie
choroby i nieszczęścia,

jakie na tym świecie spotykają człowieka. Ale
nade wszystko jest nim
grzech,
popełniany przez
niego.
W
przypadku sparaliżowanego z dzisiejszej Ewangelii także mamy do
czynienia z grzechem, co jasno wyraził Jezus, odpuszczając
mu najpierw
wszystkie
jego
grzechy
– ku oburzeniu faryzeuszy – a dopiero potem dźwigając z
fizycznej dolegliwości. Jednak nie na tym nawet dzisiaj
koncentrujemy naszą uwagą – chociaż oczywiście to jest w
całym opisie najważniejsze

– ale na tym, w jaki sposób opiekunowie owego sparaliżowanego
doprowadzili go do Jezusa.
Otóż,
nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść
go, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem
w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł:
„Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
Właśnie
tę inwencję i jednocześnie odwagę owych ludzi trzeba tu
podkreślić. I wzorować się na nich.
Bo
gdyby oni stanęli
gdzieś na końcu całego zgromadzonego tłumu i zaczęli
narzekać, jak to trudno się do Jezusa dostać,

po czym uznaliby, że – jak to dzisiaj często słyszymy – „nic
się nie da zrobić”, to sparaliżowany pewnie nie
doczekałby się pomocy.

Być może, kiedy indziej spotkałby Jezusa i doznałby uzdrowienia,
ale tutaj dokonało się to od razu właśnie dlatego, że ci, którzy
go nieśli, naprawdę
wykazali się pomysłowością.

Dzięki tej ich pomysłowości, przywrócony został porządek i
harmonia – w życiu tego jednego, konkretnego
człowieka.
Moi
Drodzy, my też mamy się wykazywać pomysłowością
i oryginalnością
w
zaprowadzaniu Bożych zasad i porządków w naszym życiu. Nie
czekajmy na lepsze okazje i bardziej korzystne okoliczności, ale tu
i teraz wykorzystujmy każdą okazję,

aby Jezus był w naszym życiu coraz bardziej i realnie obecny. By
miał w naszym życiu jak
najwięcej do powiedzenia.

By przysługiwało Mu zawsze pierwsze miejsce!
Wykorzystujmy ku temu każdą
okazję! A nawet – twórzmy
nowe okazje…
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Czy
w szkole lub w pracy staram się swoim postępowaniem pokazywać
swoją wiarę – nie narzucając się z tym, ani nie nawracając
nikogo na siłę?
– Czy
jednak potrafię zająć jasne stanowisko wobec ewidentnego zła lub
lekceważenia Boga i Jego zasad?
– Czy
moje świadectwo jest radosne, oryginalne i „przystępne” dla
ludzi?

Przedziwne
rzeczy widzieliśmy dzisiaj!

5 komentarzy

  • Proszę Jezusa o uzdrowienie Danusi M., która dziś dostała skierowanie na operację guza w części potylicznej głowy. Proszę Was przyjaciele Jezusa, abyście dołączyli do modlitwy za moją siostrę w wierze. Zaprowadźmy Ją razem przed tron Najlepszego Lekarza, Jezusa Chrystusa.

  • Była przed świętami u dwóch profesorów w Warszawie i gdyby wyraziła zgodę mogłaby mieć operację zaraz po świętach, ale odmówiła, więc najbliższy możliwy termin w styczniu. Guz Danusi nie daje wielkich bólów, to są lekkie bóle głowy. Aktualnie dopadło ją przeziębienie na wyjeździe do stolicy i święta przeżyła z gorączką kurując się sposobami domowymi, ale dziś chyba odwiedziła lekarza.
    Ps. Gdy modliliśmy się na Wspólnocie o zdrowie Danusi,jedna osoba miała dla niej proroctwo z Iz 38,1-5. Konsultowała je z naszym Księdzem opiekunem, który przewodniczył modlitwie. Ogłoszono jej te Słowa z komentarzem, żeby nie zatrzymywała się na " choroba jest śmiertelna" ale na słowach " Oto dodam do twego życia piętnaście lat." Jesteśmy pełni ufności, że wyjdzie "obronną ręką" bo Pan ją strzeże.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.