Nie róbcie z domu Ojca targowiska!

N

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
imieniny przeżywa Biskup Kazimierz Gurda, Pasterz Diecezji
Siedleckiej. Imieniny przeżywa także Ksiądz Kazimierz Stańczuk,
były Proboszcz Parafii Żelechów; natomiast urodziny przeżywa Anna
Kępa, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych
Wspólnot. Niech Wszystkim dzisiaj świętującym Bóg obficie
błogosławi! Zapewniam o modlitwie.
A
na głębokie i pobożne przeżywanie dzisiejszego dnia – niech
Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty!
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

3
Niedziela Wielkiego Postu, B,
do
czytań: Wj 20,1–17; 1 Kor 1,22–25; J 2,13–25

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
W
owych dniach mówił Bóg wszystkie te słowa: „Ja jestem Pan, twój
Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
Nie
będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!
Nie
będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest
na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest
w wodach pod ziemią!
Nie
będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ
Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek
ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych,
którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego
pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich
przykazań.
Nie
będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż
Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do
czczych rzeczy.
Pamiętaj
o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i
wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem
ku czci twego Boga, Pana. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać
żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój
niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec,
który mieszka pośród twych bram. Bo w sześciu dniach uczynił Pan
niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest na nich, w siódmym zaś
dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał
go za święty.
Czcij
ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan,
Bóg twój, da tobie.
Nie
będziesz zabijał.
Nie
będziesz cudzołożył.
Nie
będziesz kradł.
Nie
będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.
Nie
będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał
żony bliźniego twego ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani
jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do
bliźniego twego”.

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Gdy
Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy
Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a
głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak
spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą i
mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa
mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Zbliżała
się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W
świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i
gołębie oraz
siedzących
za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze
sznurków, powyrzucał
wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety
bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali
gołębie, rzekł: «Weźcie
to stąd, a nie
róbcie z
domu mego Ojca targowiska! Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że
napisano: «Gorliwość
o dom Twój pożera
Mnie».
W
odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim
znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?»
Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie
tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo».
Powiedzieli
do Niego Żydzi: «Czterdzieści
sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w
przeciągu trzech dni?»
On
zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał,
przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli
Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
Kiedy
zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym,
wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus
natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie
potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział,
co kryje się
w człowieku.

Dobrze
znamy przekaz, z którym Bóg zwraca się do nas dzisiaj w pierwszym
czytaniu. Przecież to Dziesięć Przykazań – Dziesięć Bożych
Słów – Dekalog,
a więc kodeks moralny, który jako swoją
zasadę postępowania powinien przyjąć nie tylko każdy
chrześcijanin, czyli wierzący w Jezusa i członek Jego Kościoła;
i nie tylko każdy wierzący w Boga, ale wręcz każdy człowiek!
Tak, każdy człowiek, obdarzony w akcie stwórczym nieutracalnym
darem godności
i ludzkiej indywidualności, oraz darem rozumu
i wolnej woli
winien te właśnie nakazy uznać za
swoje i według nich życie swe kształtować.
Bo
te zasady – Dekalog – Dziesięć Słów – to niczym snop
światła na drodze człowieka
przez doczesność, to jasne
wskazanie, jak żyć, by tu, na ziemi, żyć pięknie, a w
ostatecznym rozrachunku – żyć wiecznie. Dziesięć Słów
– Dekalog – to te zasady, które człowiek ma wpisane w siebie
jako człowiek;
to prawa najbardziej podstawowe i dla nas dziś
zupełnie oczywiste, ponadczasowe i bezdyskusyjne, a więc: czyń
dobro,
a unikaj zła; mów prawdę, a unikaj kłamstwa;
promuj i szanuj życie, a broń się przed śmiercią… Te
właśnie najbardziej podstawowe zasady zostały zapisane w Dekalogu.

A
ponieważ sprawa jest ważna i cel, wyznaczony do osiągnięcia tak
bardzo istotny, przeto nic dziwnego, że i przekaz Boży jest tak
bardzo wyrazisty, konkretny i – powiedzielibyśmy –
kategoryczny! Bo nie może ujść naszej uwadze, że wszystkie
zasady, jakie w Dekalogu zostały zapisane, są ujęte w formie
imperatywu, w formie nakazu,
czy – jak zwykliśmy mówić – w
formie przykazania. Każde z nich zaczyna się od stwierdzenia:
będziesz czynił to lub tamto, albo też: nie będziesz
czynił
tego lub owego.
Zauważmy
to, moi Drodzy, że w żadne z przykazań nie zaczyna się od
stwierdzenia: „gdybyś ewentualnie mógł…”, „jakbyś
nie miał nic przeciwko temu, to warto zrobić tak lub tak…”,
„zechciej pomyśleć, czy by się nie dało zrobić tak, lub
owak…”, „prosiłbym cię, żebyś łaskawie uczynił tak,
lub tak…”
, „jeśli masz takie życzenie, to spróbuj zrobić
to, a tamtego ewentualnie nie robić…”, i tak dalej – nic z
tych rzeczy!
Bóg
mówi jasno, wyraźnie, zdecydowanie i kategorycznie: Nie
będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! […]
Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe
zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci twego Boga, Pana.
Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy…

[…]
Nie będziesz zabijał. Nie będziesz
cudzołożył. Nie będziesz kradł. Nie będziesz mówił przeciw
bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.
Nie będziesz
pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony
bliźniego twego…
Moi
Drodzy, jak słyszymy: tu nie ma miejsca na żadną dyskusję, na
ewentualne rozdrabnianie lub rozmywanie czegokolwiek – absolutnie!
Tu jest jasny i bardzo konkretny przekaz: to będziesz
robił, a tamtego nie będziesz.
I koniec – kropka. Owszem,
musimy szczerze powiedzieć, że szczególnie w naszych czasach taki
przekaz jest zupełnie nie na miejscu, nie na czasie, ani na
czymkolwiek innym… Taki przekaz, takie stanowisko zupełnie do
naszych czasów nie pasuje.
Bo
my dzisiaj, moi Drodzy, nad wszystkim dyskutujemy; my mamy
dzisiaj a to takie żądania, a to takie znowu upodobania, a to nam
się to nie podoba, a to znowu tamto nam nie pasuje. Niestety, na
półkach supermarketów,
na których dzisiejszy człowiek
przebiera i wybiera sobie różne produkty, wybrzydzając przy tym i
narzekając na nie taki wygląd, nie nie taką jakość lub nie taką
cenę – jakimś dziwnym trafem znalazły się też zasady życia
i postępowania człowieka.
I
te zasady dzisiejszy człowiek przebiera, ogląda z każdej strony,
szuka na metce informacji o terminie przydatności, o składnikach,
po czym odstawia na półkę, bierze inne – i tak
samo ogląda, i wybiera sobie, według własnego upodobania, i
grymasi… A wówczas okazuje się, że jedne zasady pasują
i można je ewentualnie uwzględnić, ale inne już nie, dlatego
wrócą na półkę i będą tak czekały na innych nabywców, którym
się może akurat spodobają.
Chyba
w ten sposób musieli pojmować Prawo Boże owi świątynni
handlarze, których Jezus dzisiaj potraktował biczem ze sznurków,
których przepędził ze świątyni na cztery wiatry, którym stoły
powywracał, kramy porozwalał, towar porozrzucał, a ich samych
ostro skrzyczał. Mierząc dzisiejszymi kategoriami – zachował się
wyjątkowo niepoprawnie politycznie i społecznie. Bo
przecież widząc to, co się w świątyni działo, powinien złożyć
skargę na piśmie
do odpowiednich organów, poczekać
trzydzieści dni na jej rozpatrzenie, a jeśli to by nic nie dało,
to odwołać się do wyższych instancji, znowu swoje odczekać, i
tak dalej…
A
On tymczasem – dokonał tam niemalże trzęsienia ziemi! Z
nikim o niczym nie dyskutował, tylko wszedł do świątyni i od
ręki zrobił tam porządek!
Jako rzekliśmy, zachował się
niepoprawnie politycznie. Powiedzmy więcej: zachował się
skandalicznie,
jak jakiś furiat, człowiek niespełna rozumu!
Dzisiaj wyprowadziliby Go za to w kajdankach, we wszystkich
programach informacyjnych i na wszystkich portalach pisaliby o
wariacie, który stoły wywraca
i wszystko wokół siebie
rozrzuca.
Tymczasem
Jezus dokonał tego, czego dokonał – i nikt Mu nie przeszkodził.
Nawet władze żydowskie nie wyciągnęły wobec Niego żadnych
konsekwencji,
chociaż za zrobienie takiego zamieszania mogłyby.
One jednak ograniczyły się tylko do pytania, jakim prawem to czyni…
Jak wskazuje Papież Benedykt XVI, w swojej fenomenalnej książce:
„Jezus z Nazaretu”,
wszyscy oni tak wewnętrznie dobrze
wiedzieli, kim Jezus tak naprawdę jest i jakie Mu w związku z
tym przysługują prawa
– także w stosunku do świątyni
Bożej!
Dlatego
ich reakcja była tak – powiedzielibyśmy – oszczędna i
całkiem stonowana.
Chociaż zapewne wewnętrznie byli oburzeni i
między sobą to oburzenie wyrażali, to jednak w bezpośredniej
konfrontacji nie odważyli się czynić Jezusowi żadnych wyrzutów,
czy – tym bardziej – wyciągać wobec Niego jakichkolwiek
konsekwencj
i za Jego działania, a tylko postawili
pytania, które słyszeliśmy…
Jezus
natomiast zupełnie nie zważał na ich opinie, ani się nimi nie
przejmował. Dla Niego najważniejszą była wierność Bożemu
Prawu,
szacunek do miejsca świętego, tak znieważonego
zachowaniem ludzi. Dla Jezusa ludzkie względy, ludzkie opinie,
ludzkie konwenanse, poprawność polityczna czy społeczna – w
ogóle nie miały znaczenia!
Potwierdziło
się w ten sposób to, co Paweł Apostoł, w dzisiejszym drugim
czytaniu, z Pierwszego Listu do Koryntian, zawarł w słowach: To
bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a
co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.
Otóż,
właśnie!
Ludzkie
spojrzenie i ludzkie oceny zasadniczo rozmijają się z Bożym
spojrzeniem
na wiele spraw. Tak jest – niestety – także z
pojmowaniem i przestrzeganiem Bożych przykazań, będących
drogowskazami na drodze człowieka do zbawienia. Bóg stawia sprawę
jasno i jednoznacznie, zdecydowanie i kategorycznie: tego nie
będziesz robił, a to – będziesz. Człowiek natomiast skłonny
jest wiele spraw rozmywać, rozmiękczać, tłumaczyć sobie na
różne sposoby
, luzować pewne kwestie, obniżać
wymagania.
A
tymczasem, w sprawach Bożych nie może być absolutnie mowy o
żadnym rozmiękczaniu, rozwadnianiu,
czy odkładaniu
najważniejszych spraw na później. W sprawach wiary i
chrześcijańskiego życia liczy się konkret. I tu musimy
sobie jasno i szczerze powiedzieć, że tego konkretu, zdecydowania i
wytrwałości w naszej pracy nad sobą, w realizacji dobrych
postanowień i powstawania z upadków – zdecydowanie jest za
mało!
My się nieraz przez kilka lat zabieramy za pracę nad
swoimi wadami i błędami.
Wiemy,
że z tym czy owym trzeba coś zrobić, ale – właśnie – owo
„coś” jest tak niekonkretne, że ostatecznie nic z tego
nie wychodzi. Mówimy o tym, zapewniamy, obiecujemy – ale często
tak do końca nie chcemy rozstawać się z niektórymi swoimi
błędami. Czy więc trzeba, żeby Jezus wkroczył z biczem,
skręconym naprędce ze sznurków i wygrzmocił po plecach nas,
którzy tylko udajemy, że nad sobą pracujemy, a w rzeczywistości
pławimy się w swoich grzechach od tylu już lat?
Czy
naprawdę trzeba, żeby Pan Jezus potraktował w ten sposób – na
przykład – tych, którzy za nic mają przykazanie: „Pamiętaj,
abyś dzień święty święcił” i nie chodzą – ot, tak
sobie – w niedzielę na Mszę Świętą?
A gdyby tak – niczym
te stragany w świątyni – rozrzucił siatki z
zakupami, zrobionymi w niedzielę?…
Ale byłby skandal, co?
A
gdyby tak wygrzmocił tym swoim biczem wszystkich, którzy za nic
mając przykazanie miłości Boga i bliźniego, swoich bliźnich
nie szanują, poniżają ich; którzy plotkują, sieją
intrygi, kłamstwa, nastawiają jednych na drugich? A gdyby tak
solidnie potrząsnął tymi, którzy tylko od innych wymagają
i mają wieczne pretensje do wszystkich o wszystko, tylko jakoś tak
od siebie nic nie wymagają i swojej winy w niczym nie widzą?
Przecież „święte” oburzenie sięgałoby zenitu: jakim
prawem?! Co On sobie wyobraża?! Jak On nas traktuje?!
A
gdyby tak spojrzał prosto w oczy tym, którzy za nic mając
przykazanie: „Nie kradnij”, dopuszczają się przeróżnych
malwersacji finansowych, biorą łapówki
i na różne inne
sposoby okradają państwo, czy zakład pracy – choćby nawet
poprzez wynoszenie z niego różnych drobiazgów? A gdyby tak
przemówił ostro do rozumu tym, którzy nie zważając na szóste
przykazanie – promują pornografię, gorszą innych, w tym
także młodzież i dzieci, albo w inny sposób dopuszczają się
grzechów nieczystych? Co by wówczas było?…
Moi
Drodzy, w tym wszystkim, co tu sobie mówimy, nie chodzi o to, żeby
pokazywać Jezusa jako jakiegoś tyrana, który
biedny swój lud grzmoci po plecach biczem. Tutaj chodzi o to, żeby
właśnie ten biedny lud wreszcie się ogarnął i zrozumiał,
że w sprawach najważniejszych nie można żyć i działać
połowicznie. I że w kwestiach moralnych nie ma kompromisu!
Żadnego! I że w pracy nad sobą trzeba być radykalnym
i zdecydowanym!
Nie można ciągle obiecywać, że się weźmie
za nią „już od jutra”, a faktycznie zabierać się za nią
miesiącami albo latami, albo wcale.
Nie
ma chyba potrzeby czekać, aż Jezus naprawdę potrząśnie
solidnie
i w ten sposób pomoże przywrócić trzeźwe myślenie.
Chyba, że trzeba… To wtedy – niech tak się stanie.
W
tym kontekście, niekiedy zdarza mi się pytać tych, którzy po
kilku latach przystępują do Spowiedzi, dlaczego tak długo nie byli
i dlaczego akurat teraz przystępują – i kiedy słyszę, że
to dlatego, że jest akurat pogrzeb w rodzinie, to nieco przewrotnie
stwierdzam, że w takim razie wypada życzyć jak największej
ilości pogrzebów w rodzinie!
Bo wtedy wszyscy będą regularnie
chodzili do Spowiedzi. Tylko, Moi Drodzy, czy naprawdę o to
właśnie chodzi?…
Weźmy
sobie zatem głęboko do serca przesłanie dzisiejszej liturgii
Słowa: Bóg swoją wolę wypowiada w przykazaniach w sposób
jednoznaczny i radykalny. I tylko tak należy przykazania te
wypełniać. Tylko tak, bo tylko wtedy ma to sens i przynosi
konkretne owoce. Tylko tak należy wypełniać Boże przykazania!
Czyli jak?
Czyli:
od dzisiaj, solidnie, zdecydowanie,
konsekwentnie, wytrwale – i radykalnie!

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.