Pokora – wielka potęga człowieka!

P

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, nie wspomniałem wczoraj, ale czynię to dzisiaj,
w dniu wczorajszym urodziny przeżywała Pani Doktor Wanda
Półtawska – Osoba bardzo szeroko znana, bo zaangażowana w
promocję życia człowieka od jego poczęcia, Przyjaciółka Jana
Pawła II. Zdarzyło mi się kiedyś spotkać z Panią Doktor, a
potem krótko korespondować. Często wspieram Ją modlitwą.
Dzisiaj
z kolei imieniny przeżywa Sylwia Tomaszek, Wicedyrektor Liceum im.
Lelewela w Żelechowie, moja Koleżanka z tejże pracy; a także
Hubert Maksymiuk, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych
Wspólnot.
Niech
Pan da Wszystkim, świętującym wczoraj i dzisiaj, wiele łask,
darów i natchnień. Ja ze swej strony – będę się o to dla nich
modlił.
A
dzisiaj – jak w każdą sobotę – słówko Jakuba. Serdecznie
dziękuję za jego przygotowanie, a Was, moi Drodzy, zachęcam do
refleksji. Przypominam jednocześnie, że dzisiaj pierwsza sobota
miesiąca.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
30 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Flp 1,18b–26; Łk 14,1.7–11

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia:
Że na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa, z tego się cieszę
i będę się cieszył. Wiem bowiem, że to mi wyjdzie na zbawienie
dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa
Chrystusa, zgodnie z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w
niczym nie doznam zawodu. Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą
swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy
to przez życie, czy przez śmierć.
Dla
mnie bowiem żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. Jeśli bowiem żyć
w ciele, to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem
powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i
być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to
bardziej dla was konieczne.
A
ufny w to wiem, że pozostanę i to pozostanę nadal dla was
wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła
wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność
u was.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w
szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Opowiedział wówczas
zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca
wybierali. Tak mówił do nich:
Jeśli
cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem
ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas
przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu
miejsca». I musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce.

Lecz
gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy
przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się
wyżej». I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników.
Każdy
bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża,
będzie wywyższony”.

A
OTO SŁÓWKO JAKUBA:

Pierwszą
pozycję na liście grzechów głównych zajmuje pycha. To ona jest
początkiem i źródłem wszystkich pozostałych. A czym tak naprawdę
jest pycha? To nic innego jak popadanie w samozachwyt. Człowiek
pyszny z reguły charakteryzuje się zbyt wysoką samooceną oraz
mniemaniem o sobie. O takiej osobie mówi właśnie dzisiaj nam Jezus
w przypowieści o wielkiej uczcie.
Poucza
nas, abyśmy nie wynosili się ponad innych. Daje nam do zrozumienia,
że każdy z nas ma swoje miejsce w życiu, tak jak goście na
uczcie. I aby taka uczta była odpowiednio zorganizowana, to pierwszą
i podstawową rzeczą jest to, aby gospodarz siadł na głównym
miejscu. Gospodarzem na uczcie, którą jest nasze istnienie powinien
być Bóg. To On powinien wyznaczać zasady, to On pomaga w tym, aby
uczta się udała, czyli: abyśmy osiągnęli nasz nadrzędny cel –
życie wieczne.
Jeżeli
chodzi o dalsze miejsca to ważne jest, aby zostawić za sobą
właśnie tę pychę i zająć te, które są daleko. To Gospodarz
decyduje, kto jest na tyle Mu
posłuszny, kto ma na tyle głęboką wiarę, aby zasłużyć na
miejsce bliższe Jemu. A ileż piękniej będzie usłyszeć, że jest
się prawdziwym przyjacielem Boga, aniżeli to, że trzeba się
przesiąść dalej, bo nie zasługuje się na ten zaszczyt. I myślę,
że to właśnie jest w pełni adekwatny wyznacznik wielkości
człowieka: nie posiadane bogactwo, nie zdobyte tytuły i godności,
tylko to, jak zażyła jest jego relacja z samym Stwórcą.
Trzeba
oczywiście dodać, że w porównaniu do innych uczt, na tę
zaproszeni są wszyscy, bez wyjątku. Przez to jednak ważnym jest,
aby na to zaproszenie odpowiedzieć. I tu, niestety, musimy przyznać,
że wielu z tego zaproszenia nie korzysta. Ta postawa jest
nieodpowiednia, gdyż Gospodarz wtedy nie może widzieć w takim
człowieku swego przyjaciela. Nie wie on, że ta bliska znajomość
naprawdę owocuje. I to na naprawdę wielką skalę.
O
takim owocowaniu pisze św. Paweł w swoim liście do Filipian: Że
na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa, z tego się cieszę i
będę cieszył. Wiem bowiem, że wyjdzie mi to na zbawienie.

Mimo, że Paweł jest uwięziony i nie wie, jaki wyrok będzie na
niego wydany, to i tak na jego uczcie Gospodarzem jest Bóg. To on mu
pozwala przezwyciężyć cierpienie i niepewność. Co więcej, Paweł
broni się jednym z mieczy najlepiej tnących ciemną zasłonę
pychy, a mianowicie pokorą. Mówi: Chrystus niech będzie
uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy to przez śmierć.

Jest w pełni poddany woli Boga. Przypomina to scenę z życia samego
Jezusa, kiedy On mówi: Ojcze, nie moja
wola, lecz Twoja niech się stanie.
Paweł to
człowiek, który przyjmie każdą możliwą wersję przyszłych
zdarzeń, gdyż wie, że Bóg nad nim czuwa i wszystko, co mu się
przytrafia, ma mu pomóc zyskać zbawienie.
Pokora
– to jest antidotum na truciznę pychy. To ona pomaga każdemu
katolikowi wyzbyć się przeświadczenia, że osiągnęło się
apogeum życia chrześcijańskiego, z powodu którego każda kolejna
chwila może coraz bardziej oddalać nas od Boga. Ksiądz Jan
Twardowski tak pisał o pokorze: „Pokora nie jest słabością, ale
wielką potęgą człowieka”. Jest tak dlatego, że dzięki mocy
pokory jesteśmy w stanie poświęcić swoje życie i oddać je w
pełni we władanie Boga.
W
dzisiejszej aklamacji słyszymy wezwanie Jezusa: Weźcie moje
jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny
sercem.
Jezus mówi, że kto bierze ciężar, który bierze
także Chrystus, a więc krzyż – czyli ten kto podejmuje się
realizacji prawa miłości, wyrażonego przez cichość i pokorę w
sercu – ten znajduje w tym jarzmie krzepiącą i leczącą łaskę
Boga.
Na
koniec zadajmy sobie kilka pytań: Czy w moim życiu na głównym
miejscu siedzi Gospodarz mojego istnienia – Bóg? Czy nie rządzi
mną pycha? Czy nie góruje ona nad moimi myślami i czynami? Czy mam
siłę z nią walczyć? Czy mam w sobie pokorę, która skutecznie
powstrzymuje pychę? Czy potrafię wziąć na barki jarzmo krzyża?
Czy realizuję w swoim otoczeniu prawo miłości?

2 komentarze

  • Dzisiejsza Ewangelia zawsze kojarzy mi się z zachowaniem wcześniej trzech osób w moim kościele; pewnego małżeństwa i mamą jednego z nich. Jak tylko pamiętam zawsze siadali w najdalszym kącie od ołtarza, na bocznych krzesłach tuż przy wyjściu z kościoła. Obecnie została kobieta i staruszka mama lub teściowa. Nie zmieniły miejsc… nawet w kaplicy adoracji też zajmują boczne siedzenia w najciemniejszym kącie gdzie prawie nie dochodzi światło. Myślę że im właśnie przyświecała ta dzisiejsza Ewangelia, tylko efekt u ludzi budzą odwrotny, są zauważani zawsze… Mnie po ludzku to żal tej staruszki mamy, która ani podeprzeć się sama nie może gdy trzeba wstać, ani przyklęknąć, wydaje mi się, że w ławce byłoby jej wygodniej i lepiej… ale to może ja potrzebuję większego skoncentrowania się na Bogu a nie na ludziach wchodząc i wychodząc z kościoła. Może to ja potrzebuję pokory, bo to nie ja jestem od oceny postawy i zachowań ludzkich… Ten temat pozostawię na rozmowę z Jezusem Eucharystycznym…

    • Mogę potwierdzić tę obserwację. Też widzę w kościele ludzi, którzy zawsze siadają gdzieś w kącie, albo pod ścianą, kiedy tyle ławek jest wolnych. Ale wydaje mi się, że to jest sprawa indywidualnej relacji każdego człowieka z Bogiem…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.