Droga przez Krzyż…

D

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, trwa czas szczególnej naszej modlitwy za
Zmarłych. W Miastkowie, w tych dniach, codziennie wieczorem
sprawowana jest Msza Święta, a po niej Różaniec, ofiarowany za
Zmarłych. A po nim zapraszam chętnych, którzy chcieliby, wraz ze
mną, pójść na cmentarz, aby tam – chodząc alejkami pomiędzy
grobami – odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia w intencji
Zmarłych oraz modlitwę w intencji uzyskania odpustu zupełnego. Od
2 listopada przychodzi całkiem spora grupka Osób.
Szkoda
tylko, że moja Młodzież, do której jako pierwszej skierowałem to
zaproszenie, jakoś tak słabo na nie reaguje. Trochę przypomina się
scena z dzisiejszej Ewangelii… Ale mają jeszcze trzy dni. Może
akurat.
Ja
natomiast bardzo wdzięczny jestem tym, którzy przychodzą. A jak
Zmarli muszą być im wdzięczni!
Zachęcam,
moi Drodzy: pomóżmy naszym Zmarłym! Nawet, jeżeli kosztuje nas to
trochę trudu. Dla nich jest to pomoc bezcenna!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
31 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Flp 2,5–11; Łk 14,15–24

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia:
Niech
was ożywia to dążenie,
które
było w Chrystusie Jezusie.
On,
istniejąc w postaci Bożej,
nie
skorzystał ze sposobności,
aby
na równi być z Bogiem,
lecz
ogołocił samego siebie,
przyjąwszy
postać sługi,
stawszy
się podobnym do ludzi
i
w tym, co zewnętrzne, uznany za człowieka.
Uniżył
samego siebie,
stawszy
się posłusznym aż do śmierci,
i
to śmierci krzyżowej.
Dlatego
też Bóg wywyższył Go nad wszystko
i
darował Mu imię ponad wszelkie imię,
aby
na imię Jezusa
zgięło
się każde kolano
istot
niebieskich i ziemskich, i podziemnych,
i
aby wszelki język wyznał,
że
Jezus Chrystus jest Panem,
ku
chwale Boga Ojca.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do
Niego: „Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie
Bożym”.
Jezus
mu odpowiedział: „Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i
zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę,
aby powiedział zaproszonym: «Przyjdźcie, bo już wszystko jest
gotowe». Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać.
Pierwszy kazał mu powiedzieć: «Kupiłem pole, muszę wyjść, aby
je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego».
Drugi rzekł: «Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować;
proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Jeszcze inny
rzekł: «Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść».
Sługa
powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz
nakazał słudze: «Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i
wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych». Sługa
oznajmił: «Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest
miejsce». Na to pan rzekł do sługi: «Wyjdź na drogi i między
opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony».
Albowiem
powiadam wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie
skosztuje mojej uczty”.

Słuchając
uważnie dzisiejszego pierwszego czytania, z łatwością zauważymy,
że dzieli się ono na dwie części: w pierwszej mowa jest o
uniżeniu Jezusa, w drugiej – o Jego wywyższeniu.
Uniżenie,
o którym tu mowa, jest niezwykle głębokie i radykalne: Jezus
bowiem nie tylko istniejąc w postaci Bożej, nie
skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z
Bogiem,
ale nawet
ogołocił samego siebie, przyjąwszy
postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi
i w tym,
co zewnętrzne, uznany za człowieka.

Zatem,
uniżył samego siebie, stawszy
się posłusznym aż do śmierci,
i to śmierci
krzyżowej.
Wiemy
doskonale, że ta śmierć była zarezerwowana dla największych
buntowników i zbrodniarzy. Zatem,
Jezus nie tylko – będąc Bogiem – zechciał stać się
człowiekiem, ale nawet zgodził się być ostatnim z
ludzi.
Ale
to uniżenie stało się drogą do Jego wywyższenia. Jezus bowiem
ofiarował siebie samego za zbawienie świata, Bóg tę ofiarę
przyjął, a swego Syna wywyższył […] nad
wszystko
i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby
na imię Jezusa zgięło się każde kolano
istot
niebieskich i ziemskich, i po
dziemnych…
Ten
starochrześcijański hymn liturgiczny jest dla nas wszystkich
wyraźnym wskazaniem, że także naszą drogą do zbawienia jest
krzyż.
I jeżeli nawet w oczach świata będziemy tymi
najgorszymi i ostatnimi – ze względu na swoją wiarę – to
jednak Bóg nas wywyższy i obdarzy chwałą.
Czy jednak zechcemy pójść tą drogą – tą trudną drogą?…
I to nawet nie w tym sensie „zechcemy”, że będziemy pragnąć
poniżenia i pogardy ze strony ludzi – bo któż tego chce? – ale
w tym sensie, że przyjmiemy je godnie wtedy, kiedy na nas
przyjdzie?…
Takie
pytanie nasuwa się nam po usłyszeniu dzisiejszej Ewangelii. Oto
pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i
zaprosił wielu.
Owych wielu – to dla nas
sygnał, że zaprosił po prostu wszystkich. Do zbawienia zaproszeni
są wszyscy. Oczywiście, ówcześni słuchacze Jezusa mieli
zrozumieć, że to oni właśnie byli tymi pierwszymi, do
których zostało skierowane zaproszenie: to właśnie naród wybrany
został obdarzony tyloma łaskami i wezwany do szczególnej więzi z
Bogiem.
Kiedy
jednak owi zaproszeni zaczęli się wszyscy jednomyślnie
wymawiać,
wówczas gospodarz uczty nakazał swoim
sługom, by wyszli na ulice i zaułki miasta i
zaprosili ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych.
Jest
to o tyle znaczące, że w starożytności istniał pogląd, jakoby
ludzie dotknięci nędzą, chorobą lub kalectwem ponosili w ten
sposób jakąś karę, zesłaną przez Boga, dlatego nie mogą
mieć udziału w życiu wiecznym. Jezus jednoznacznie przełamuje to
przekonanie, wyraźnie zapraszając właśnie takich ludzi, a nawet
wzmacniając to zaproszenie stwierdzeniem: zmuszaj do wejścia.

Nie
chodzi tu – rzecz jasna – o zmuszanie, w znaczeniu działania
wbrew czyjejś woli, ale o wyrażenie w ten sposób intensywności
Bożej łaski,
skierowanej naprawdę do wszystkich. To ostatnie
podkreślone zostało zresztą wskazaniem miejsca, skąd mają być
wzywani goście: zaułki miasta, ulice, opłotki…
Czyli – zewsząd! A wręcz z takich miejsc i obszarów, które na
pierwszy rzut oka w ogóle nie były brane pod uwagę jako
miejsca, gdzie takie zaproszenie należałoby kierować.
Do
zbawienia zatem zaproszeni są wszyscy – nikt nie jest z
góry przekreślony, nikt też nie jest uważany za lepszego, czy
szczególnie wyróżnionego: wszyscy, w równym stopniu,
zaproszeni.
Czy jednak skorzystają z tej możliwości?…
A
może inaczej: nie czy jacyś „oni” skorzystają – ale czy
my skorzystamy?
Czy Ty i ja skorzystamy z tego zaproszenia na
wieczną ucztę zbawionych? Każdy zapewne teraz zdziwi się: A cóż
to za pytanie? Oczywiście! Kto by nie chciał?
Ale
jeżeli tak, to czy już teraz zawsze, systematycznie, na każdej
Mszy Świętej, korzystam z zaproszenia na Ucztę eucharystyczną?
I czy godzę się na to, aby moja droga do zbawienia – wiodła
przez krzyż?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.