Kotwica naszej nadziei

K

Szczęść
Boże, moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz
Leszek Mućka, Kapłan bardzo mi drogi i bliski, znajomy od czasów
pierwszego wikariatu, w Radoryżu Kościelnym, gdzie u początku
mojego kapłaństwa spotkałem Go jako ucznia pierwszej klasy
technikum. Dzisiaj jest gorliwym Kapłanem, który szczególnie
młodych Ludzi prowadzi do Jezusa z niebywałym entuzjazmem.
Z
równie wielką pasją swoją zakonny charyzmat realizuje Siostra
Laura Wysocka, Benedyktynka Misjonarka, posługująca obecnie w
Puławach, a przed laty współpracująca ze mną w działalności
młodzieżowej w Parafii w Trąbkach. Dzisiaj przeżywa imieniny.
Urodziny
zaś przeżywa Magdalena Sosnowska, należąca w swoim czasie do
jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Wszystkim
Świętującym życzę
odwagi,
by swoje ludzkie nadzieje zawsze – i tylko – opierali na Jezusie.
O to będę się dla Nich modlił.
Moi
Drodzy, dzisiaj pamiętamy o naszych Dziadkach, prosząc dla Nich
Dobrego Boga o opiekę i błogosławieństwo, a dla zmarłych
Dziadków – o wieczne zbawienie.
Życzę
Wszystkim błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
2 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr 6,10–20; Mk 2,23–28

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Nie jest Bóg niesprawiedliwy, aby zapomniał o czynie waszym i
miłości, którą okazaliście dla imienia Jego, gdyście usługiwali
świętym i jeszcze usługujecie. Pragniemy zaś, aby każdy z was
okazywał tę samą gorliwość w doskonaleniu nadziei aż do końca,
abyście nie stali się ospałymi, ale naśladowali tych, którzy
przez wiarę i cierpliwość stają się dziedzicami obietnic.
Albowiem
gdy Bóg Abrahamowi uczynił obietnicę nie mając nikogo większego,
na kogo mógłby przysiąc, przysiągł na samego siebie, mówiąc:
„Zaiste, hojnie cię pobłogosławię i ponad miarę rozmnożę”.
A ponieważ tak cierpliwie oczekiwał, otrzymał to, co było
obiecane. Ludzie przysięgają na kogoś wyższego, a przysięga dla
stwierdzenia prawdy jest zakończeniem każdego sporu między nimi.
Dlatego
Bóg pragnąc okazać ponad wszelką miarę dziedzicom obietnicy
niezmienność swego postanowienia, wzmocnił je przysięgą, abyśmy
przez dwie rzeczy niezmienne, co do których niemożliwe jest, by
skłamał Bóg, mieli trwałą pociechę, my, którzyśmy się
uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei. Trzymajmy się jej jako
bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, kotwicy, która przenika poza
zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas, stawszy się
arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Pewnego
razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego
zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego:
„Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?”

On
im odpowiedział: „Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid,
kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze?
Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i
jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał
również swoim towarzyszom”.
I
dodał: „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie
człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu”.

Gdyby
chcieć streścić dzisiejszą liturgię Słowa jednym zdaniem, to
brzmiałoby ono: Pan naszą nadzieją! Tak, Bóg jest źródłem,
motywem naszej nadziei, gdyż to On czyni ją – jeśli tak można
powiedzieć – wiarygodną i skuteczną, w odróżnieniu od
jakiejś naiwnej i ulotnej mrzonki.

Bóg,
który zna serce człowieka, zna motywy jego działania, potrafi
dostrzec i docenić każde dobro, jakie ten uczynił. Autor Listu do
Hebrajczyków zapewnia: Nie jest Bóg niesprawiedliwy, aby
zapomniał o czynie waszym i miłości, którą okazaliście dla
imienia Jego, gdyście usługiwali świętym i jeszcze usługujecie.

Tak, Bogu znane jest wszystko, co dzieje się w życiu człowieka –
zarówno dobro, jak i niestety zło.

Dzisiaj
jednak koncentrujemy się na dobru i na tym dobru bazując, ludzie
mają wzmacniać swoją nadzieję, opierając ją na Bogu. Cytowany
już Autor biblijny stwierdza: Pragniemy zaś, aby każdy z was
okazywał tę samą gorliwość w doskonaleniu nadziei aż do końca,
abyście nie stali się ospałymi, ale naśladowali tych, którzy
przez wiarę i cierpliwość stają się dziedzicami obietnic.

Ciekawym i wymownym stwierdzeniem posłużył się tu Autor biblijny:
gorliwość w doskonaleniu nadziei. A zatem, nadzieja
jest stopniowalna, może być bardziej doskonała, może być
mocniejsza.

I
będzie z pewnością coraz mocniejsza,
będzie wręcz
najmocniejsza, jeżeli będzie oparta na Bogu, który – jako jedyny
– jest absolutnie wiarygodny i nigdy człowieka nie oszuka,
nigdy go nie zawiedzie. W tym celu, swoje własne obietnice wzmocnił
przysięgą, złożoną na siebie samego – bo na kogóż
wyższego miałby przysięgać? Tak bardzo zależało Bogu, aby
człowiek uwierzył w Niego i zaufał – zaufał bezgranicznie.

Obrazem,
który bardzo mocno przemawia do wyobraźni, a poprzez który Jezus
chce nas jeszcze bardziej przekonać do zaufania wobec Niego, jest
ten, ukazany w ostatnim zdaniu dzisiejszego pierwszego czytania.
Czytamy tam: Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej
kotwicy duszy, kotwicy, która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus
poprzednik wszedł za nas, stawszy się arcykapłanem na wieki na
wzór Melchizedeka.

Zasłona,
o której mowa, przywodzi nam na myśl wielką zasłonę,
oddzielającą Miejsce Najświętsze
starotestamentalnej świątyni
jerozolimskiej od jej pozostałych części. Za tę zasłonę mógł
wejść raz do roku jedynie arcykapłan, aby błagać o łaski dla
swego ludu. I oto Jezus ukazany tu jest właśnie jako Arcykapłan,
który – na podobieństwo tego starotestamentalnego – wchodzi
za zasłonę, tyle że zasłonę Nieba, aby tam błagać o
pojednanie grzesznej ludzkości z Bogiem.

A
my, ludzie – idziemy dalej za symboliką obrazu biblijnego – tam,
za tę zasłonę, zarzucamy kotwicę naszej ludzkiej nadziei.
Czyż nie będzie ona silnie umocowana? Czyż takie umocowanie jest w
stanie zerwać jakikolwiek życiowy wicher?
W
Ewangelii dzisiaj także jesteśmy świadkami, jak uczniowie Jezusa –
w jakimś sensie – wyciągają ręce poza zasłonę
Niebios,
sięgając po to, co jest w sferze Bożej, gdy w dzień
szabatu zrywają kłosy i tak zaspokajają głód. Dla faryzeuszy
jest to już powodem zgorszenia. I czynią z tego zarzut Jezusowi.

Ten
w odpowiedzi – jak słyszymy – Jezus powołuje się na podobny,
albo jeszcze mocniejszy w swej wymowie fakt z historii, jak to król
Dawid wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego
kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść
wolno; i dał również swoim towarzyszom.
Jezus
komentuje ten fakt – jak i ten, że Jego uczniowie zrywali kłosy w
szabat – stwierdzeniem, które chyba wszyscy dobrze znamy, bo już
nieraz je słyszeliśmy, a ono mocno zapada w pamięć: To
szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla
szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu.

To
Jezus, Syn Boży, jest Panem instytucji i praw, ustanowionych
przez Boga.
I to On jest ich ostatecznym Interpretatorem. A On je
zawsze interpretuje na korzyść człowieka, dla dobra
człowieka, dla jego zbawienia… Dlatego jeżeli my będziemy tych
Bożych praw przestrzegać z miłością, widząc w nich nasze dobro
i nasze zbawienie, to właśnie w ten sposób zarzucimy kotwicę
naszej nadziei za zasłonę Nieba.
Bo tę kotwicę uchwyci
wówczas Jezus, a to jest najmocniejszym oparciem,
jakie tylko można sobie wyobrazić.

Trzymajmy
się więc Jezusa! Słuchajmy Jego słowa! Przestrzegajmy Jego
przykazań! Idźmy za Jego nauką! Bo komuż bardziej możemy
zaufać?
Kto jest bardziej wiarygodny? Kto jest bardziej stały w
dotrzymywaniu obietnic?
Czy
stać mnie na takie właśnie zaufanie? Czy mam odwagę
bezgranicznie zaufać Jezusowi – i tylko Jemu?
Po czym to
konkretnie widać?…

9 komentarzy

  • Piękne słowa mówi Pan do nas ustami Świętego Pawła, przyjmuję je do siebie "Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość w doskonaleniu nadziei aż do końca, abyście nie stali się ospałymi, ale naśladowali tych, którzy przez wiarę i cierpliwość stają się dziedzicami obietnic." Przez wiarę i cierpliwość staję się dziedziczką Bożych obietnic. Dziękuję Ci Boże.Jesteś Bogiem wiarygodnym, bo spełniasz obietnice. Amen.

  • Dziadków Józefa, Andrzeja i Józefa i Jakuba nie znałam, wszyscy odeszli już do wieczności, ufam że do wieczności z Bogiem. Grobu dziadka Andrzeja, ze strony Tatusia nie udało nam się odnaleźć, grób dziadka Józefa, tatusia Teściowej nawiedziliśmy tylko jeden raz. Wieczny odpoczynek racz im dać Panie… w Ich intencji ofiaruję dzisiejszą wieczorną Mszę Świętą.

    • Moje Babcie i moi Dziadkowie też już nie żyją, chociaż mogę powiedzieć, że długo cieszyłem się Ich obecnością w moim życiu. W moich Święceniach i Prymicji uczestniczyli wszyscy czworo. A ostatniego Dziadka, Edmunda, pochowaliśmy w ubiegłym roku, we wrześniu. Także modlę się dziś za Rodziców Mamy: Mariannę i Kazimierza Oleszczuków, oraz za Rodziców Taty: Weronikę i Edmunda Jaśkowskich. Requiescant in pace.
      Ks. Jacek
      Ks. Jacek

    • Dziękuję za wątek osobisty, a kontynuując go to ja znałam tylko babcię Józię, która mną się opiekowała i pomagała wychować mnie do 10 lat, jako najmłodszą z 5-ciorga dzieci, szczególnie w pierwszych latach mojego życia, bo Mama bardzo długo i ciężko chorowała, że lekarze nie dawali dużych szans na przeżycie. Dzięki Babci soczkom zawdzięczam, że wyszłam z krzywicy, zaś moja Mama swoje zdrowie zawdzięcza, o czym chyba do końca nie wiedziała, modlitwom i obietnicy oddania swego życia całkowitej służbie Bogu przez najstarszą córkę. To Pan Bóg sprawił, że Mama wyszła z choroby bez szwanku i dożyła 96lat, służąc wpierw swojej rodzinie a potem i mojej gdy byłam w potrzebie.
      Po wyjściu za mąż poznałam babcię męża Mariannę, która mieszkała z Teściami jeszcze 9lat. Jako historyczna 🙂 ciekawostka, obie Babcie które dziś wspominam urodziły się jeszcze w 19 wieku, podobnie zresztą jak wszyscy moi dziadkowie.

  • Tylko jak bezgranicznie ufać, a nie lekceważyć sowich obowiązków stanu. Jezu Ty się tym zajmij gdy moje zdolności i umiejętności już nie dają rady.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.