Jezus hojny – aż do rozrzutności!

J

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Zuzanna
Zagubień, zaangażowana w swoim czasie w działalność młodzieżową
w Celestynowie. Życzę Jubilatce – nawiązując do dzisiejszego
rozważania – by „pełną garścią” czerpała z darów,
których Pan tak wiele Jej każdego dnia udziela. Zapewniam o
modlitwie!
I
zapowiadam – chociaż znów nie ze stuprocentową pewnością, ale
z dużym prawdopodobieństwem – że jutro hojny siew słowa,
mądrości, pobożności i doświadczenia duszpasterskiego nastąpi
na naszym forum. Wszyscy już wiemy, o co chodzi? Oczywiście: słówko
z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
3 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr 10,11–18; Mk 4,1–20

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Każdy
kapłan Starego Przymierza staje codziennie do wykonywania swej
służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą
nie mogą zgładzić grzechów. Jezus Chrystus przeciwnie, złożywszy
raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga,
oczekując tylko, „aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem
nóg Jego”. Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych,
którzy są uświęceni.
Daje
nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: „Takie jest
przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan: dając
prawa moje w ich serca, także w umyśle ich wypiszę je. A grzechów
ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę”.

Gdzie
zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba
ofiary za grzechy.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi
zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej na
jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w
przypowieściach i mówił im w swojej nauce:
Słuchajcie:
Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno ziarno padło na drogę;
i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce
skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo gleba nie
była głęboka. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie
mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a
ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne
w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały
plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stukrotny”. I
dodał: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.
A
gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli razem z Dwunastoma,
o przypowieści. On im odrzekł: „Wam dana jest tajemnica królestwa
Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w
przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali
uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im
wydana tajemnica”.
I
mówił im: „Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie
inne przypowieści?

Siewca
sieje słowo. A oto są ci posiani na drodze: u nich sieje się
słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo
zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci,
którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością;
lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie
ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują. Są
inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy
słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda
bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że
zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci,
którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc:
trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny”.

Skojarzeniem,
które jakoś tak bardzo mocno dociera do naszej świadomości po
usłyszeniu dzisiejszych czytań, jest to, że Jezus w swojej
łaskawości i swojej hojności wobec nas jest wręcz rozrzutny!
Bo godzi się na to, by jakaś część darów, których nam
udziela – i to chyba całkiem duża część – poszła wręcz
na zmarnowanie!

Bardzo
wyraźnie widać to w przypowieści, jaka została nam dziś
opowiedziana: ileż to ziaren, rzuconych przez siewcę hojną ręką,
zostało utraconych, bo albo słońce je przypaliło, albo
ciernie zagłuszyły, albo ptaki wydziobały… Jednak o ile w
odniesieniu do „jakiegoś tam” siewcy, który sieje sobie „jakieś
tam” ziarno, nie robi to na nas aż tak wielkiego wrażenia,
bo uznajemy, że tak jest i tak musi być, o tyle kiedy uświadomimy
sobie, że Siewcą tym jest Jezus, a ziarnem – Jego słowo,
to już to zmienia postać rzeczy.

Bo
to po prostu znaczy, że nie umiemy – a może nie chcemy –
docenić wielkiej miłości Bożej wobec nas i dlatego
marnujemy tak wiele darów z Nieba.

Ten
sam problem – chociaż nie wprost, tylko pośrednio – pojawia się
w pierwszym czytaniu, ponownie w tych dniach: z Listu do
Hebrajczyków. Po raz kolejny słyszymy w nim o zbawczej Ofierze
Chrystusa,
która – w przeciwieństwie do ofiar
starotestamentalnych – jest skuteczna i ostateczna. Autor
natchniony stwierdza: Każdy kapłan Starego Przymierza staje
codziennie do wykonywania swej służby, wiele razy te same składając
ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Jezus
Chrystus przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za
grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, „aż
nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego”. Jedną
bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęceni.

I dalej: A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już
wspominać nie będę.

I
chociaż nie słyszymy tego wprost, to jednak na podstawie
doświadczenia życiowego i obserwacji różnych ludzkich postaw –
w tym także swojej własnej – dobrze wiemy, że w odniesieniu do
tak wielu ludzi ta jedyna i wyjątkowa Ofiara pozostaje
bezskuteczna!
Chociaż ze swej natury, sama w sobie, jest
skuteczna i naprawdę niczego jej nie brakuje, to pozostaje
bezskuteczna w stosunku do konkretnego człowieka – tego, który
swoje serce zamyka!

Który
nie tylko wspomina swoje grzechy, ale ciągle swobodnie do nich
powraca, kiedy Bóg mówi: grzechów ich oraz ich
nieprawości więcej już wspominać nie będę.
Bóg
je chce przebaczyć, nie chce ich wspominać, a człowiek – wprost
przeciwnie: chętnie do nich wraca i nie potrafi docenić
Bożej łaskawości względem siebie.

Widzimy
zatem, moi Drodzy, że Bóg wobec nas jest hojny – aż do
rozrzutności!
My wobec Niego – tak często jesteśmy skąpi,
aż do sknerstwa
i wyliczania „po dekagramach” naszej
modlitwy, naszych dobrych uczynków, naszego zaangażowania, a
szczególnie: naszego nawracania się. Stałego nawracania
się.
Co
z tym zrobię już dzisiaj?…

2 komentarze

  • Jakie jest moje serce? Czy podatne jest na Słowo Boże? Czy moje uszy słuchają głosu Bożego? Czy mój umysł rejestruje Je? Czy znajduję czas na medytację Słowa? Czy moje życie wydaje owoc, jaki?
    Pytania wymagają odpowiedzi ode mnie.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.