Posłuchajcie przypowieści o siewcy…

P

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa nasz Tato, Jan Jaśkowski. Gdyby ktoś bardzo dopytywał, które, to informuję, że – czytając liczbę lat od tyłu – siedemnaste. Z całego serca podpisuję się pod tym, co napisał Ksiądz Marek w swoim czwartkowym słówku i na fb, pod zdjęciem naszego Taty z Prezydentem. Swoją drogą, wysoko mierzy nasz Jubilat! W wysokich sferach się obraca! Życzymy zatem, żeby zawsze – jak dotąd – jak najwyżej mierzył w sferze ducha i nie tracił życiowej energii siedemnastolatka. Całą Rodziną – wspieramy modlitwą!

Moi Drodzy, bardzo serdecznie zachęcam Wszystkich do wzięcia udziału w wyborach prezydenckich. Pamiętajmy o słowach Jana Pawła II, który nauczał, że szczególnie w obecnym czasie – bierność w sferze politycznej jest dla katolika postawą nie do przyjęcia! Dlatego proponuję: modlitwa do Ducha Świętego i w drogę – do lokalu wyborczego! Niech nam nie będzie obojętny los naszej Ojczyzny!

A na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

15 Niedziela Zwykła, A,

12 lipca 2020.,

do czytań: Iz 55,10–11; Rz 8,18–23; Mt 13,1–23

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan: „Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Bracia: Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał, w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.

Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Tego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:

Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.

Kto ma uszy, niechaj słucha”.

Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: „Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?”

On im odpowiedział: „Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza:

«Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie zrozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił».

Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło zobaczyć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.

Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze.

Posiane na miejsca skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje.

Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne.

Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny”.

Oto siewca wyszedł siać. Tymi słowami rozpoczyna się ewangeliczna przypowieść Jezusa. Oto siewca wyszedł siać. To zdanie jest wstępem do przypowieści, ale chyba jednocześnie kluczem do jej zrozumienia. Siewca wychodzi, aby siać. Niesie ziarno, wychodzi na pole, aby wrzucić to ziarno w ziemię, bo ma nadzieję, że wyda ono plon. Gdyby nie miał tej nadziei, nie wyszedłby na pole. I gdyby nie miał przy sobie dobrego ziarna, również by nie wyszedł – bo po co?

Tylko mając dobre ziarno, widząc przed sobą pole, żyzne i urodzajne, wychodzi, aby siać. I to właśnie on wychodzi, to on idzie na pole. Może ktoś teraz zapyta, po co mówić o takich oczywistościach? Przecież pole nie przyjdzie do rolnika.

Tak, to prawda, są to rzeczy bardzo oczywiste, ale wczytując się w słowo Boże, musimy uważać na każde pojedyncze słowo, bo każde ma znaczenie. Siewca wyszedł a więc uczynił pierwszy krok. Wie, że musi uczynić ten krok, musi wyjść i wrzucić dobre ziarno w ziemię. Tyle do niego należy – i tyle od niego zależy! Reszta już nie należy do niego.

I nie zależy od niego, czy ziarno padnie za ziemię żyzną, czy na kamienie, czy między ciernie. Tak przynajmniej wynika z treści opowiadania Jezusa, zapisanego w dzisiejszej Ewangelii. Właśnie to On, Jezus Chrystus, jest takim Siewcą. To On wychodzi ze swoim Słowem. On – pierwszy!

Nie czeka, aż człowiek poprosi, nie domaga się stania w długich kolejkach, pisania podań, szukania poparcia u znajomych, załatwiania za łapówkę. Ze swoim Słowem, a więc z tym dobrym ziarnem, Jezus wychodzi do wszystkich. Wychodzi pierwszy i rzuca to ziarno, wypowiada swoje Słowo. Tyle do Niego należy – dać nam swoje Słowo.

nic więcej Jezus nie może uczynić, bo przecież nie zmusi człowieka, aby zaczął wreszcie słuchać czytań, Ewangelii i kazań w czasie Mszy Świętej; nie zmusi człowieka, aby po Pismo Święte sięgał częściej – sięgał w ogóle – a nie tylko odkurzał je przed wizytą kolędową; nie zmusi nikogo do sięgnięcia po katolicką prasę, do zaglądania na katolickie portale internetowe. On, Boski Siewca, wychodzi, aby siać, a na jaką glebę trafia to ziarno – dobre ziarno?… Właśnie!

Warto nam dzisiaj zastanowić się – każdy z nas indywidualnie musi to przemyśleć – jakie znaczenie ma dla mnie Boże słowo? Czy odróżniam Boże słowo od tysięcy innych słów, którymi codziennie jestem zasypywany w telewizji, w radiu, w prasie, w internecie – w domu, w sąsiedztwie, w pracy?… Czy zdaję sobie sprawę, że wsłuchanie się w Boże słowo wymaga ciszy?

Słowo Boże jest dobrym ziarnem, ale ziarno samo z siebie jeszcze nie przyniesie plonu, jeżeli nie padnie na dobrą glebę. A więc muszę w swoim domu, wśród wielu swoich spraw i zajęć, wytworzyć taką dobrą atmosferę do słuchania słowa Bożego. Muszę przyjść na czas na Mszę Świętą, aby się wyciszyć, przygotować, aby potem móc uważnie słuchać.

Nie mogę w czasie Mszy Świętej myśleć o tysiącu przeróżnych spraw. Na to będzie czas w domu, na to jest cały tydzień, a ta szczególna chwila, ta najważniejsza godzina w tygodniu, w trakcie której przeżywam spotkanie z Jezusem na Mszy Świętej, niech będzie czasem ciszy i skupienia. Jeżeli jestem w kościele tylko ciałem, a duchem i myślami jestem gdzieś daleko, to nie mogę mówić o słuchaniu Słowa. Często w czasie Mszy Świętej nagle stwierdzamy, że już wszystko zbliża się do końca, a my nawet nie wiemy, kiedy ten czas upłynął – tak zajęliśmy się własnymi myślami.

Owszem, niekiedy te nasze codzienne problemy rzeczywiście mocno nas przytłaczają i po prostu nie jesteśmy w stanie się od nich uwolnić także w czasie Mszy Świętej, ale ważne, żebyśmy chociaż spróbowali, postarali się skierować myśli i serce ku Bogu i Jego słowu – także po to, by tam poszukać rozwiązania swoich problemów.

Bo właśnie wyciszenie i skupienie tworzy ów podatny grunt do tego, aby troski doczesne i ułuda bogactwa jak mówi Jezus – nie zagłuszyły Słowa, nie przytłumiły ziarna. Oczywiście, znacznie gorzej jest w przypadku tych, którzy w ogóle nie przychodzą na niedzielną Mszę Świętą! Jezus – Siewca nie ma wówczas nawet szansy wyjść do nich z ziarnem, aby posiać je na glebę ich serc, gdyż oni sami bronią Mu do nich dostępu! Jakże ważne jest danie Jezusowi szansy dojścia do nas. To od nas tylko zależy. On niczego nie zrobi za nas – niczego nie zrobi na siłę.

Jak też bardzo ważną jest rozmowa w domu na temat usłyszanego Słowa, na temat usłyszanego kazania… Jeśli nawet nie zgadzam się z jakimś stwierdzeniem usłyszanym na kazaniu, to przecież – jeżeli ten temat jest obecny w naszych rozmowach – sami mamy szansę dojścia do jakichś wniosków, sami dla siebie wyciągniemy wskazania z usłyszanego Słowa. I o to chodzi – chodzi o to, abyśmy sami zaczęli poszukiwać prawdy, zawartej w Bożym słowie; abyśmy zaczęli się nim osobiście interesować, aby zaczęło nam na nim tak naprawdę zależeć. Jeżeli będziemy poszukiwać, jeżeli będziemy się wgłębiać w to Słowo, z pewnością osiągniemy zrozumienie.

Najgorsza jest obojętność! Postawa wyrażająca się w takim oto nastawieniu: A po co w ogóle słuchać? Zawsze to samo, już to słyszałem, o tym już wiem, ksiądz zawsze o tym samym… Zresztą – jego rzeczą jest mówić, bo za to mu płacą, a ja mogę ewentualnie posłuchać, jeżeli mówi ciekawie, z polotem, z fantazją, albo mogę sobie nie słuchać – i też będzie dobrze. Krótko mówiąc: jego rzeczą jest mówić, a moją – być w kościele, bo taki jest przecież obowiązek.”

Musimy, moi Drodzy, odnawiać w sobie to spojrzenie na Mszę Świętą, na nasze w niej uczestnictwo. W czasie Mszy Świętej Bóg naprawdę do nas mówi, Chrystus sieje swoje ziarno. Jest to ziarno dobre, owocne i obfite. Słowo Boże nigdy się nie wyczerpie. Zawsze można odkryć w nim coś nowego. I zawsze można w nim znaleźć coś dla siebie.

Tak, każdy z nas może znaleźć tam odpowiedź na swoje rodzinne i osobiste problemy i pytania. I choćby czytał i słuchał tych samych treści tysiąc razy, to za tysiąc pierwszym odkryje coś nowego i coś go zaskoczy. Czasami wręcz można się zadziwić, że tyle razy słuchaliśmy tego samego Słowa, a tu taka nowa myśl – że też dopiero teraz do tego dochodzimy. A jednak! Obyśmy tylko chcieli słuchać.

Jest to niekiedy o tyle trudne, że słowo Boże nie zawsze jest słodkie i przyjemne. Czasami musi zaboleć, a niekiedy wręcz zdenerwować; musi wycisnąć łzę żalu i postanowienie poprawy, czasem to Słowo musi wywołać jakąś konkretną reakcję, zmobilizować do konkretnego zachowania. Tak, jak gorzkie lekarstwo, które przyjmujemy, chociaż nam nie smakuje, ale ma się ono przyczynić do ochrony, lub odzyskania zdrowia – tak słowo Boże musi być nieraz ostre i wymagające, czasem wręcz przykre, aby odniosło zamierzony skutek, aby przyczyniło się do ochrony lub odzyskania zdrowia duchowego.

Dlatego z ambony w kościele muszą niekiedy paść słowa przestrogi, słowa upomnienia, słowa krytyki niewłaściwego postępowania. Słowa jasne i konkretne, niekiedy mocne! Tego domaga się prawda, zawarta w Bożym słowie, w Ewangelii! Jeśliby z ambony padały jedynie słowa pochlebstw i niczym nie uzasadnionych pochwałw czasie, kiedy dookoła działoby się zło – to by oznaczało, że nie jest siane ziarno, tylko plewy. Łatwo je rozrzucać, jeszcze łatwiej je przyjmować, zbierać, ale trudno oczekiwać, aby owocowały.

Wydaje się, że dzisiaj jest wiele takich słów, które właśnie przypominają plewy – słów bez znaczenia, pochlebstw, dosłownie: bełkotu – a za mało konkretnej prawdy, czasem gorzkiej i wymagającej, ale wartościowej.

Dlatego słuchajmy Bożego słowa, słuchajmy go uważnie! Słowo Boże jest słowem prawdy! Trudno dziś oczekiwać tej prawdy w telewizji, bo na pewno spadłaby oglądalność. I trudno jest jej spodziewać się w radiu, bo straciłoby słuchaczy. I trudno ją znaleźć na wielu portalach internetowych, bo… jest taka mało ciekawa… Dlatego tam często usłyszymy lub przeczytamy słowa łatwe i przyjemne – ewentualnie, jakieś sensacyjne.

Natomiast do kościoła, słuchać Bożego słowa, przychodzą ci, którym zależy na czymś więcej, którym zależy na czymś wartościowym. Tu, w kościele, usłyszymy słowa prawdy, bo tu – w czasie każdej Mszy Świętej – Siewca wychodzi siać. Oby trafiał na odpowiednią glebę, oby to dobre ziarno przynosiło plon stokrotny. Gdy zostanie przyjęte otwartym sercem, przemieni nasze życie.

Mówi o tym pierwsze czytanie, w którym słyszymy, że Słowo, które wychodzi z ust Bożych, nie wraca [do Boga] bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co [chciał] i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. A więc jest to Słowo skuteczne. Słowo, które przemienia człowieka, przemienia go wewnętrznie. Nikt i nic nie oprze się mocy tego Słowa. Ale jednocześnie jest to Słowo, które przemienia ludzkie relacje.

Drugie czytanie mówi o tym, że nie tylko sam człowiek, ale całe stworzenie oczekuje przemiany. Nie są to twierdzenia bez pokrycia. Słowo Boże może przemieniać międzyludzkie relacje – może odnawiać oblicze świata!

A tak konkretnie, to słowo Boże może stworzyć naprawdę dobrą atmosferę chociażby w rodzinie – zapewne bowiem mielibyśmy o wiele mniej zmartwień i problemów, mniej byłoby kłótni i niezgody, mniej zazdrości i niezrozumienia, gdyby w naszych domach więcej czytało się Pisma Świętego. Także wspólnie, na głos, traktując to także jako wspólną modlitwę! Gdybyśmy więcej tego Słowa czytali – i bardziej się nim na co dzień kierowali… Gdyby to, czego Jezus nauczał, było stałą zasadą naszego postępowania. Wymarzony stan rzeczy!

Żyjemy w czasach takich, a nie innych. Jedni mówią, że to dobre czasy, dobrze im się układa. Inni mówią, że czasy są złetyle dzisiaj nienawiści; człowiek człowiekowi wilkiem; tak dużo rozmaitych przestępstw. Co włączymy telewizor czy internet – to jakaś nowa afera! A jednocześnie – tyle dobra, współczucia i solidarnej pomocy, kiedy kogoś spotka jakieś wielkie nieszczęście. Jak to pogodzić?…

Czy w jednym i drugim przypadku mówimy o tych samych ludziach, czy innych? Czy ci, którzy dopuszczają się wspomnianych przed chwilą przestępstw, pochodzą ze złych rodzin, czy może niekiedy z bardzo dobrych i gorliwie wierzących? Wiemy, że i tak się zdarza. Skąd więc wówczas tyle zła? A może właśnie stąd, że cała wiara ograniczała się w ich przypadku do byle jak „zaliczonej” Mszy Świętej i „odklepanego paciorka”, a duchowe pole serca leżało odłogiem?…

I może w naszym życiu tak się dzieje, że już od kilku, kilkunastu, a może i kilkudziesięciu lat Siewca wychodzi siać i sieje swoje ziarno, czyni ten pierwszy krok, a zawsze trafia na kamienie i ciernie? Chyba nam wszystkim – tak, nam wszystkim, bez wyjątku, począwszy ode mnie! – potrzeba takiego głębokiego przemyślenia i zastanowienia: Czy – i jak – słucham Słowa? Czy – i jak – żyję Słowem? Co odpowiem Bogu na Sądzie, gdy mnie zapyta o losy tego Słowa w moim życiu?

Dlatego dzisiaj gorąco prosimy: Boski Siewco, przyjdź jeszcze raz, przychodź zawsze ze swoim Słowem – dobrym ziarnem – i wsiewaj je obficie w glebę naszych serc! Niech to ziarno kiełkuje, niech owocuje, niech przynosi plon – plon stokrotny! Niech ujawni się wewnętrzna moc tego ziarna.

Małe ziarenko zboża ma w sobie taką ogromną moc życia, że kiedy przychodzi na to odpowiednia pora, przebija ziemię, wyrasta na zewnątrz, staje się wielkim kłosem, zawierającym nowe ziarna. Niech ziarno Twojego słowa, Panie Jezu, przebije skorupę mojego serca, niech zaowocuje wieloma dobrymi uczynkami, których dokonam – których to ja właśnie dokonam, nie oglądając się na innych!

Niech to Słowo pomoże przebić się przez skorupę wieloletniej może wrogości z sąsiadami, zadawnionej nienawiści w rodzinie… Boski Siewco, wychodź zawsze ze swoim ziarnem, niech ono dokonuje jak największych rzeczy w naszej Parafii – tu, w Samogoszczy – w naszych wioskach, w naszym otoczeniu.

Nie pozwól nam tego ziarna zagłuszyć, nie pozwól go zlekceważyć, nie pozwól nam go zmarnować! Uczyń nas uważnymi słuchaczami Słowa, uczyń nas jego świadkami! Niech Twoje słowo dokona prawdziwej przemiany, niech uczyni prawdziwą rewolucję w naszych sercach – prawdziwe trzęsienie ziemi!

Oto Siewca wyszedł siać! Wyjdź do nas, Panie Jezu – Boski Siewco – po raz kolejny! Przyjdź! Zapraszamy… Czekamy… Słuchamy…

2 komentarze

  • Jezus mówił dziś do mnie w czasie Mszy Świętej, siał ziarno Słowa w moje serce. Czy wyda owoc… Na Eucharystii nie było czasu na własną refleksję….Zaraz potem było kazanie nowego wikarego Janusza…czy coś zapamiętałam? Niewiele…zapamiętałam grę na gitarze i pieśń ale już nie pamiętam jaką… Taka jest moja kondycja duchowa… Ziarno marnuje się we mnie… Niekiedy wydaje plon…. Dlaczego tak się dzieje? Może wydziobały je ptaki…nie pamiętam jakie…W moim wieku mówi się „pamięć dobra ale krótka”…zbyt krótka. No tak, ale co ja sam robię, aby lepiej zrozumieć słowo Boże? Czy szukam wyjaśnienia – na przykład w internecie, na portalach biblijnych? Tak, właśnie tak robię, czytam jeszcze raz Słowo tu na blogu, czytam różne komentarze i organizuję sobie z Duchem Świętym ” Namiot spotkania” ze Słowem Bożym Żywym. Próbuję wrócić do jakiegoś fragmentu, aby odczytać jego sens… i czekam na owoc…
    Ps. Do dziś byłam starsza od Szanownego Jubilata, teraz jesteśmy rówieśnikami :-). Niech Bóg błogosławi Panu Janowi!

    • Dziękuję za życzenia – w imieniu Jubilata. A co do kwestii rozumienia Słowa, to przy tylu podjętych działaniach, o których powyżej czytamy, by to Słowo zgłębić, naprawdę nie wolno mówić o zmarnowanym ziarnie!
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.