Tak, czy nie?

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj w wielu naszych Parafiach odbędzie się nabożeństwo fatimskie. Serdecznie zachęcam do wzięcia w nim udziału.

Ja zaś, w ciągu dnia, zamierzam być w Kodniu, u Matki Bożej. Jak zawsze, obiecuję pamiętać o Was!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 15 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Św. Andrzeja Świerada i Benedykta, Pustelników,

13 lipca 2020.,

do czytań: Iz 1,11–17; Mt 10,34–11,1

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Co Mi po mnóstwie waszych ofiar? – mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów Mi obrzydła. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce?

Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań; nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić. Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi.

Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich apostołów: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.

Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.

Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.

Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”.

Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.

Rzeczywiście, bardzo musiały się Bogu nie podobać ofiary, składane przez Jego naród, skoro z takim zaangażowaniem emocjonalnym i tak surowo wypowiadał się o ich składaniu. Trzeba bowiem przyznać, że mocne wrażenie sprawiają słowa: Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań; nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić. Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham.

Samo wręcz nasuwa się pytanie: Dlaczego tak ostro? Dlaczego aż tak ostro? Odpowiedź zawarta jest w jednym, krótkim zdaniu: Ręce wasze pełne są krwi. To pierwsza część odpowiedzi – udzielona tak wprost. Natomiast można ją pośrednio odczytać także z dalszych słów, będących już konkretnymi wskazaniami, danymi ludowi: Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie.

Otóż, właśnie! Skoro ludzie winni się obmyć, to znaczy, że mają z czego – z brudu grzechu. Skoro mają usunąć zło swoich uczynków, a chwilę wcześniej słyszeliśmy dramatyczne słowa Boga, który nienawidzi ich ceremoniałów, nie może ścierpieć ich uroczystości, to znaczy, że te uczynki musiały być naprawdę bardzo, ale to bardzo złe. I dlatego Bóg tak radykalnie domaga się zmiany postępowania. Bardzo radykalnie! Można powiedzieć, że nie przebiera w słowach.

Jezus zresztą też, kiedy w Ewangelii mówi: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Od razu ciśnie się na usta pytanie: A niby co? Co przyniosłeś, Panie Jezu, skoro o miłości ciągle nauczasz, a w końcu – w imię tej miłości – oddajesz życie?… Tymczasem – odpowiedź zaskakująca: Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.

O ile jeszcze fakt poróżnienia synowej z teściową nie wywołuje może aż takiego wielkiego zdziwienia, bo to taka – dla wielu – oczywista oczywistość i źródło rozlicznych anegdot, o tyle już inne przestrzenie konfliktów muszą budzić zdziwienie. Jezus przyszedł przynieść konflikt? Rozłam?

Z dalszej części dzisiejszego ewangelicznego fragmentu możemy wywnioskować, że to nie Jezus, sam z siebie, wywołuje jakiekolwiek konflikty, ale że konieczność opowiedzenia się za Nim lub przeciw Niemu – może do konfliktów, a nawet rozłamów prowadzić. Jezus oczywiście nie chce żadnych napięć – za to właśnie oddał życie, by Jego uczniowie byli jedno. Ale w duchu i w imię prawdy.

Tymczasem jednak wiemy, że dzisiejszy grzeszny świat coraz gorzej znosi jednoznaczne stanowisko w kwestiach moralnych, w kwestiach wiary – zresztą: w jakichkolwiek kwestiach. Dzisiejszy świat woli wiele spraw rozmyć, zagmatwać; o wielu kwestiach tak powiedzieć, żeby nie powiedzieć, a na pytanie: „Tak, czy nie?” (zdawałoby się: proste) najbardziej preferowaną odpowiedzią jest: „A to zależy”…

Tak jest dzisiaj, a z Jezusowej wypowiedzi pośrednio wynika, że tak było również w tamtych czasach. Czyli – chociaż może z różnym natężeniem i w różnych formach – ten problem istniał zawsze. A Jezus domaga się jednoznacznego stanowiska ze strony swoich uczniów: są „za” – czy „przeciw”? Bo nie da się być trochę „za”, a trochę „przeciw”. Trzeba się jasno opowiedzieć.

Właśnie ci, których Bóg tak surowo ocenia w pierwszym czytaniu, próbowali pogodzić: trochę być za Bogiem, a trochę przeciw Niemu. Z jednej strony – skrupulatnie, a nieraz nawet z nawiązką składać ofiary i sprawować obrzędy, z drugiej jednak w ogóle nie stosować się do Bożej woli i Bożej nauki.

Dlatego dzisiaj Bóg tak radykalnie odcina się od tego typu stylu. I Jezus również – nie bawiąc się w żadną dyplomację – jasno i jednoznacznie mówi: Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Można by rzec, że jak idzie o sprawy Królestwa wiecznego i zbawienia człowieka, Bóg nie dopuszcza żadnych konwenansów i mówi „prosto z mostu”! Nie ubiera swego przekazu w okrągłe słówka, a nawet nie dobiera jakoś specjalnie słów, tylko zdecydowanie i kategorycznie domaga się od swoich wyznawców określonych postaw i zachowań – a, z kolei, powstrzymania się od innych. Oczekuje wyboru pomiędzy „tak”, a „nie” – na zasadzie zerojedynkowej, czarno – białej, bez odcieni szarości, bez tego ciągłego: „A to zależy”…

Na pewno, przykład takiej jednoznacznej postawy znajdziemy w świadectwie życia i świętości dzisiejszych Patronów. A są nimi: Święci Andrzej Świerad i Benedykt, Pustelnicy.

Na temat życia i świętości pierwszego z nich, Andrzeja Świerada, w swoim Liście z okazji dziewięćsetlecia jego kanonizacji, tak pisał Papież Papież Jan Paweł II: „Świerad urodził się około 980 roku w rodzinie wieśniaczej, w Polsce. Wezwany przez Boga na samotnię, aby uważniej mógł wsłuchiwać się w Jego głos, […] założył na przełomie X i XI wieku pustelnię w miejscowości Tropie, podówczas w granicach diecezji krakowskiej. Opuścił ją około roku 1022 i wstąpił do klasztoru benedyktyńskiego świętego Hipolita na górze Zabor w Słowacji. Tam, przyjąwszy imię zakonne Andrzej, prowadził życie monastyczne. Następnie, mając już ponad czterdzieści lat, za zgodą opata klasztoru Filipa, powrócił do prowadzonego uprzednio w Polsce życia pustelniczego, udając się do groty w miejscowości Skałka, nad brzegiem rzeki Wag.

Wsławił się niezwyczajnym praktykowaniem pokuty: za dnia zajmował się karczowaniem drzew, noce zaś spędzał na modlitwie. W okresie czterdziestodniowego postu często przymierał głodem! Po śmierci znaleziono na jego ciele noszoną od dawna włosiennicę, wykonaną z żelaznego łańcucha. Zmarł około roku 1034. […]

Święty Andrzej Świerad żyje nadal w umysłach i sercach Polaków, Słowaków i Węgrów. Oni najbardziej doświadczyli dobrodziejstw jego świętości. Ale jest to człowiek, który wszystkich chrześcijan mógłby wiele nauczyć. Uczy przede wszystkim ludzi naszych czasów, tak bardzo skłaniających się ku przyjemnościom i przemijalnym dobrom ziemskim, że tylko Bóg jest jedynym Dobrem, którego całym sercem, całą duszą i ze wszystkich sił należy pragnąć. Uczy, że jesteśmy pielgrzymami, albowiem nie mamy tu miejsca stałego, ale przyszłego oczekujemy. Uczy wreszcie, że należy służyć bliźniemu nie tylko w zewnętrznych czynach miłości, ale świadczeniem o Ewangelii.

Życie i świadectwo świętego Andrzeja zachowują wartość dla wszystkich chrześcijan, w szczególności zaś dla tych, którzy w odosobnieniu zakonnym poświęcili się Bogu. Ci zatem powinni uczyć się od świętego Świerada, że samotność nie oddziela ich od ciała całego Kościoła. Przez swoje modlitwy, pokutę, cnoty oraz miłość względem Boga mają stać się tymi członkami Mistycznego Ciała, od których życiodajna moc obficie zstępuje dla dobra wszystkich.

Święty Andrzej poprzez swe życie, modlitwę, ascezę, podjętą dla braci pracę stał się jednym z korzeni, z których wyrosła tysiącletnia siła religii chrześcijańskiej w Polsce.” Tyle Święty Jan Paweł II o Świętym Andrzeju Świeradzie.

Z kolei, drugi dzisiejszy Patron, Benedykt, był towarzyszem pustelniczego życia Andrzeja i jednym z jego uczniów. Po śmierci swego mistrza kontynuował jego surowy tryb życia w pustelni. Podobnie, jak Święty Andrzej, przybył tam z Polski i przebywał przez trzy lata. Po upływie tego czasu napadli go zbójcy i zabili. Ciało wrzucili do rzeki Wag. Powstała nawet legenda, że orzeł przez cały rok pilnował ciała Męczennika i że dzięki niemu zostało ono odnalezione w stanie zupełnie nie zepsutym. Początkowo pochowano obydwóch – tak Ucznia, jak i Mistrza – obok siebie, w kościele zakonnym.

Kult obu Świętych szybko się rozszerzał. Naturalnym ośrodkiem tego kultu był klasztor na Zaborze, w Słowacji. Tu początkowo znajdował się ich grób, tu również przechowywano ze czcią łańcuch Świętego Andrzeja. Z czasem powstały w Słowacji dwa odrębne sanktuaria: Świętego Andrzeja w pobliżu Nitry, gdzie była jego pustelnia oraz Świętego Benedykta – w miejscu, gdzie poniósł śmierć od pogańskich rozbójników, a więc w miejscowości Skałka nad rzeką Wag. Około roku 1064 Świerad i Benedykt zostali uroczyście proklamowani Świętymi przez Biskupów Węgier. Wtedy zapewne przeniesiono ich ciała do katedry w Nitrze, gdzie spoczywają do dziś.

Andrzej Świerad w hagiografii polskiej wybija się jako największy asceta wśród Świętych i Błogosławionych polskich. Andrzej i Benedykt są pierwszymi Polakami, wyniesionymi do chwały ołtarzy, co dokonało się w roku 1083.

Wpatrując się we wspaniały wzór ich świętości, a jednocześnie rozważając w sercu Boże słowo dzisiejszej liturgii, odpowiedzmy sobie bardzo szczerze jeszcze raz: Czy w swoim życiu chrześcijańskim i praktykowaniu wiary jestem radykalny i odważny? A tak w ogóle – czy ja wierzę w Jezusa i wierzę Jezusowi? Tak, czy nie?

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.