Ja nie zapomnę o tobie

J

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, dziś z Uraju, miasta o którym już nie raz wspominałem. O naszych wyjazdach, potem, a najpierw o Słowie Bożym. 

Przeżywamy Wielki Post, bardzo ważny czas dla naszej duszy, naszego życia duchowego, dla rozwoju naszej wiary. Mówiąc językiem wczorajszego I czytania – niech nas niesie potok wypływający spod świątyni, niech nas niesie potok wody dającej życie. Niech nas niesie, zatapia w sobie potok łaski Bożej, potok Bożego Słowa. 

Zapraszam do wspólnego rozmyślania nad dzisiejszym Słowem. 

Duchu Święty, przyjdź i oświeć nas! 

(Iz 49,8-15) 

Tak mówi Pan: Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą. A ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem dla ludu, aby odnowić kraj, aby rozdzielić spustoszone dziedzictwa, aby rzec więźniom: Wyjdźcie na wolność! marniejącym w ciemnościach: Ukażcie się! Oni będą się paśli przy wszystkich drogach, na każdym bezdrzewnym wzgórzu będzie ich pastwisko. Nie będą już łaknąć ni pragnąć, i nie porazi ich wiatr upalny ni słońce, bo ich poprowadzi Ten, co się lituje nad nimi, i zaprowadzi ich do tryskających zdrojów. Wszystkie me góry zamienię na drogę, i moje gościńce wzniosą się wyżej. Oto ci przychodzą z daleka, oto tamci z Północy i z Zachodu, a inni z krainy Sinitów. Zabrzmijcie weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio! Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem! Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi. Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.

(J 5,17-30) 

Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam. Dlatego więc usiłowali żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu. W odpowiedzi na to Jezus im mówił: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał.

Wiele osób czytających te rozważania, jak się domyślam, to kobiety, to matki. Chciałbym zapytać każdą matkę, która urodziła dziecko, która nosiła dziecko w swoim łonie, pod sercem, która dziecko urodziła, która patrzyła po porodzie w oczy swojego dziecka, maleńkiego, nowonarodzonego dziecka… Chcę zapytać słowami dzisiejszego I czytania, proroctwa Izajasza – „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?” 

Czy matka, która urodziła dziecko, może zapomnieć o swym niemowlęciu? 

Wiemy, że są takie matki, które porzucają dzieci, wiemy, że są i takie, które zabijają dzieci przed narodzeniem, ale to jest jakiś głęboki problem psychologiczny… Ale tak normalnie, matki, które czytają te słowa. Przypomnijcie sobie pierwszy moment spojrzenia na swoje nowonarodzone dziecko – może matka zapomnieć? 

Myślę, że i nam, mężczyznom, a jeszcze bardziej pewnie kobietom, które nie są matkami, nie trzeba długo udowadniać, co czuje matka, patrząc na nowonarodzone dziecko. 

Spróbujmy wszyscy, każdy, niezależnie od płci, wieku, i tego, czy jestem rodzicem, czy nie, teraz wyobrazić sobie matkę z małym dzieckiem, poczuć to co czuje matka patrząca na dziecko. Swoje, małe dziecko. 

Ten obraz pokazuje nam Pan Bóg, żeby nas zapewnić o swojej miłości i swojej pamięci o nas. Przy czym Pan Bóg dodaje – „A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie”.

Poczujmy się małym dzieckiem w ramionach Ojca, który nigdy o nas nie zapomina, który na nas patrzy i się nami cieszy, który zawsze nas widzi i nas kocha. Wyobraźmy to sobie, zauważmy to. Tak nas kocha Bóg.

Jeśli wątpisz w miłość Pana Boga, jeśli jej nie zauważasz, jeśli mówisz – Pan Bóg o mnie zapomniał… Przeczytaj sobie to słowo, słowo Boga do Ciebie i do mnie, dziś. 

W Ewangelii Jezus odkrywa przed nami, głębię Swojej relacji z Ojcem. 

Bywa tak czasem, że jakiś człowiek nam imponuje. Tak coś robi, że ja patrzę na niego i mi się chce też tak robić. Patrzysz na rozmodlonego człowieka i sam chcesz się modlić. 

Jezus dziś mówi: „Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni”. 

Patrzenie na działanie Ojca, jest siłą napędową działania Jezusa. 

Jezus ciągle patrzy na Ojca, ciągle jest z Nim w pięknej, głębokiej relacji, jest w Niego zapatrzony i zasłuchany. 

Daje nam przykład. 

Motorem naszego działania, wzorem naszego działania, powinien być Bóg, nasza relacja z Nim. Gdybyśmy byli w Niego zapatrzeni, ciągle z Nim złączeni w modlitewnej bliskości, wiele naszych dzieł, uczynków, było by zupełnie innymi, dużo lepszymi. 

My dużo robimy i nie mamy czasu na modlitwę. Jednak takie działanie jest słabe, doświadczamy pustki, tracimy sens naszego działania, kręcimy się dookoła i nic z tego nie wynika. Stajemy nad ruinami swoich wysiłków, ponieważ nasze działanie nie bierze początku i nie znajduje końca w relacji do Ojca, w relacji z Bogiem. 

Jezus ciągle mówi o swojej relacji z Ojcem. Jak to czytamy, to się to trochę nudne wydaje, przechodzimy ten tekst szybciej, bo dla nas z niego niewiele wynika. 

Jednak jak my znajdujemy się w jakiejś pięknej relacji, relacji miłości, relacji, która daje nam radość, bo ktoś ważny nam zaufał, bo nas zauważył, docenił, ciągle o tym myślimy, ciągle do tego wracamy, ciągle i na różne sposoby o tym mówimy i chcemy mówić. Taka właśnie jest relacja Ojca i Syna. Dlatego Jezus ciągle o tym mówi, zachwyca się, przeżywa, żyje tym. To powinno i nas zachwycić, porwać.

My też możemy mieć taką relację z Bogiem, tak ją przezywać, tak się nią zachwycać. 

Kiedy patrzą na to religijni ludzie, którzy jednak w swojej religijności nie mają takiej relacji z Bogiem, zwyczajnie zazdroszczą, są źli na Jezusa, chcą go zabić – „Usiłowali żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu”. 

A kto im nie dawał nazywać Boga swoim Ojcem? 

Niezdrowa religijność, wbrew pozorom nie zbudowana na relacji z Ojcem, prowadzi do buntu, złości i ciągłego niezadowolenia. Jest sposobem zaspokajania swoich kompleksów i adoracją siebie. Jest głupią rywalizacją dążącą do wyeliminowania konkurentów. 

Tak swoją religijność przeżywali żydzi, jednak to i nam grozi, tak i my możemy przeżywać swoją religijność, jeśli nie będzie ona zbudowana na głębokiej relacji z Ojcem, z Bogiem. 

I jeszcze jedno…

Wbrew temu co głosił Luter i powtarzają protestanci, uczynki też się liczą. I to jeszcze jak! – „Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia”.

Uczynki! 

Ci którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia, pójdą do nieba. Ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia, do piekła. Oni też zmartwychwstaną, oni też mają duszę nieśmiertelną i będą żyć wiecznie, jednak wiecznie w potępieniu. Straszne! 

Panie zbaw mnie od potępienia. Nie chcę bez końca żyć w mękach. 

Mocne słowa… Nasz wybór… Póki żyjemy nie jest za późno… 

Nawracajmy się! 

Polecam jeszcze dwa inne Słówka z Syberii – to np, ze względu na widoki…

A to ze względu na pewne świadectwo, niedawne doświadczenie, żeby już o nim nie pisać…

A co u nas, co na Syberii?

Wielki Post zazwyczaj sprzyja odwiedzinom duszpasterskim we wspólnotach, które rzadko odwiedzamy. I tak dziś jesteśmy w Uraju, miasto 730 km. od Surgutu na południowy zachód. Tydzień temu byliśmy w Nowym Urengoju – 760 km. od Surgutu na północ, to już tylko 50 km. Od koła podbiegunowego. A zatem, jeśli przejechać drogą od Nowego Urengoju do Uraju, wychodzi nam 1490 km. To jest wszystko nasza parafia. I to jeszcze nie są najbardziej oddalone punkty i nie jedyne w takich odległościach. Jak hojny jest Pan Bóg, że daje nam taką parafię. 

Będąc na północy, doświadczaliśmy temperatur – 30 w dzień i – 40 w nocy. Tu, na południu, jest około 0, a nawet +1. 

Jednak przede wszystkim, to co nas zachwyca to ludzie. Niesamowita otwartość, modlitwa, pragnienie wiary, sakramentów, Bożego Słowa, duchowych rozmów. Życzliwe przyjęcie. 

Nawet jeśli okazuje się, że w czasie takiego wyjazdu spotkamy kilkanaście czy kilkadziesiąt osób, to widać, że jest sens, jest radość. 

Długo by można pisać o tym czego tam doświadczaliśmy, póki co ograniczę się do zdjęć. 

Proszę Was o modlitwę za mnie, za nas, za naszą parafię. 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

Niżej zdjęcia z Nowego Urengoju

A to już Uraj (droga do Uraju była na filmiku)

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.