Ja jestem z Tobą i będę Cię strzegł…

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Karolina Szymbor, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Życzę Jej, aby zawsze podążała drogą Bożą – dokładnie tą samą, którą podążała w czasie swojej przynależności do Wspólnoty. Będę się modlił w tej intencji.

Moi Drodzy, wczorajsza niedziela była pierwszą, jaką w swoich nowych parafiach przeżywali Księża Proboszczowie i Wikariusze, posłani tam o 1 lipca. Między innymi, mój Przyjaciel, Ksiądz Mariusz Szyszko, witał się ze swoimi Parafianami w Brzezinach, w Dekanacie ryckim, podobnie ze swoimi nowymi Parafiami witali się dwaj moi Koledzy kursowi: Ksiądz Darek Ostałowski i Ksiądz Marek Wasilewski. Wszyscy trzej „debiutują” w roli Proboszczów. Bardzo jestem ciekaw Ich wrażeń, bardzo jestem ciekaw wrażeń Ich Parafian. Niech Im wszystkim Pan błogosławi!

A teraz zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Pomocą będzie nam słówko Janka, któremu bardzo dziękuję za jego przygotowanie. Modlitwą odwzajemniam życzliwość i pracowitość, na którą niezawodnie można liczyć.

Zatem, co mówi do mnie dzisiaj Pan? Z jakim przesłaniem do mnie się zwraca? Niech Duch Święty rozjaśni rozjaśni umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 14 Tygodnia zwykłego, rok I,

5 lipca 2021.,

do czytań: Rdz 28,10–22a; Mt 9,18–26

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer–Szeby wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdyż słońce już zaszło. Wziął więc z tego miasta kamień i podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu.

We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił:

Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję”.

A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem”. I zdjęty trwogą rzekł: „O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!” Wstawszy więc rano, wziął ów kamień, który podłożył sobie pod głowę, postawił go jako stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę Betel. Natomiast pierwotna nazwa tego miejsca była Luz.

Po czym złożył taki ślub: „Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień, który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus mówił, pewien zwierzchnik synagogi przyszedł do Niego i oddając pokłon, prosił: „Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”. Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.

Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”.

Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: „Ufaj córko; twoja wiara cię ocaliła”. I od tej chwili kobieta była zdrowa.

Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: „Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi”. A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.

OTO SŁÓWKO JANKA:

W dzisiejszym słowie Bożym, możemy usłyszeć dwa bardzo piękne zdania: Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; oraz: Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję. I tak samo, jak Bóg mówił to Jakubowi, tak i każdego dnia Bóg kieruje te dwa piękne zdania do każdego z nas!

Każdy człowiek na ziemi ma misję do spełnienia, daną od Boga. A tą misją, którą Bóg nam daje, jest dojście do świętości, przekazanie tej wiary następnemu pokoleniu i miłowanie drugiego człowieka – jak siebie samego. I właśnie życie na ziemi jest czasem próby, jaką przechodzimy, pod opieką Bożą. Ponieważ Bóg, ze swojego tronu, w każdej chwili – nawet w tej aktualnej, gdy ja piszę to rozważanie, czy w tej, w której Wy będziecie czytać to słówko – Bóg w każdej chwili nam się przygląda. I widzi, czy to, co robimy, jest na czynione na Jego chwałę, czy nie.

Bóg czasami ześle na nas jakąś chorobę, może nawet zabierze nam kogoś bliskiego z rodziny, albo komuś z nas przydarzy się wypadek… I to wszystko nie jest karą od Boga, lecz próbą, która pokaże, czy nawet mimo takiego trudnego doświadczenia nadal będziemy Boga kochać, czy od Niego odejdziemy!

Czasami przez chorobę, której doświadczymy, możemy niektórych ludzi nawrócić! Tak, właśnie tak! Możemy innych ludzi nawracać swoją postawą, jaką przyjmiemy wtedy, gdy spotka nas choroba, lub inne, przykre dla nas zdarzenie. Innym razem, powodem czyjegoś nawrócenia może być cudowne uzdrowienie, którego nawet lekarze nie są stanie pojąć!

Gdy piszę to słówko, to wczoraj – 2 lipca – przeżywaliśmy Diecezjalny Dzień Chorego, którego główne obchody odbyły się w Kodniu. Byłem na miejscu wczoraj, lecz bardziej aby zobaczyć (bo nigdy jeszcze tam nie byłem) piękny i słynny na całą diecezję – i nie tylko – obraz Matki Bożej Kodeńskiej.

I gdy zobaczyłem tych wszystkich starszych ludzi – wielu obarczonych różnymi chorobami – to doznałem takiego szoku! Że tylu starszych ludzi z chorobami tutaj dotarło, a przecież na Jerychu Młodych, w Pratulinie, kilka dni temu, młodych i zdrowych ludzi było o wiele mniej!

Ci starsi, często schorowani ludzie, dają piękny przykład wiary, że mimo tych właśnie chorób, udają się do Kodnia, by prosić Matkę Najświętszą o zdrowie i o siłę do pokonywania codziennych trudności!

I gdy czytałem to Słowo Boże na poniedziałek, i gdy przeczytałem te zdania: Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; oraz: Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję, to pomyślałem właśnie o tych ludziach, których spotkało – mówiąc tak po ludzku – wielkie nieszczęście. Często warto brać przykład z takich ludzi, których chociaż spotkała przykra sytuacja, to jednak nie odwrócili się od Boga, a nawet bardziej się zbliżyli!

A z kolei, w dzisiejszej Ewangelii słyszymy opis dwóch zdarzeń: uzdrowienia i wskrzeszenia. I tam pada piękne zdanie, wypowiedziane przez Jezusa: Ufaj córko; twoja wiara cię ocaliła. Gdy tak czytałem i rozważałem tę Ewangelie, to przyszła mi na myśl historia obrazu w Parafii Hanna. Historię tę również wczoraj usłyszałem gdy przybyliśmy tam z grupą parafialną.

Całej pięknej historii tego obrazu nie będę opowiadał, lecz historię z ostatnich lat. Otóż, jak Ks. Marek, proboszcz tej parafii, nam mówił, to kiedyś – ze trzy pokolenia wstecz – w V Niedzielę Wielkanocną, ten obraz był zdejmowany i ludzie adorowali go, dotykając chusteczkami, które później kładli na swoje chore miejsca i odzyskiwali zdrowie, a przy okazji – wiarę. Lecz późnej już zaprzestali tej adoracji, a bardziej zaczęli czcić Matkę Bożą Częstochowską.

I oto na jednym spotkaniu, pani wójt tamtejszej gminy powiedziała, że trzeba powrócić do wystawienia tego obrazu. Ksiądz stwierdził, że nie, bo już ludzie tego nie praktykują, pokolenia się zmieniły i nie będzie dużo chętnych.

Ale akurat była tam obecna pewna pani z Lublina, której ksiądz opowiedział całą historię obrazu, na co ona zareagowała stwierdzeniem, że musi tam pojechać i ucałować obraz. Ksiądz jej zabronił, bo powiedział, że nie będzie wchodził na tabernakulum i zdejmował obrazu, bo i tak nie dosięgnie. Wówczas ona poszła do tegoż kościoła, i zaczęła się modlić przy poszczególnych ołtarzach. Długo się modliła, na co sam ksiądz zareagował podziwem, że ma naprawdę wielką wiarę. A ona cały czas nosiła w sobie pragnienie ucałowania obrazu.

Ponownie więc – po jakimś czasie – wróciła do tegoż kościoła, weszła do środka, chociaż nawet nie za bardzo powinna, bo trwał remont. Kiedy tam weszła, zobaczyła, że obrazu nie ma. Nie było na miejscu! Ale rozejrzała się i zobaczyła, że leży przy konserwatorach na stole. Zapytała, czy może go ucałować, na co konserwatorzy wyrazili zgodę. Więc ucałowała i zapytała jeszcze, czy morze go dotknąć chustą. Również jej pozwolili.

Pani wyjęła chusteczkę i dotknęła, lecz pomyślała sobie, że tak nie powinno być, więc rozwiązała spod szyi chustę i przykryła nią cały obraz chustą, pomodliła się, chustę zabrała i wyszła z kościoła. Co potem zrobiła z tą chustą – to dowiecie się, kiedy będziecie na miejscu i posłuchacie tej opowieści… Gdy spotkała Ks. Proboszcza, to się przyznała, że weszła i ucałowała ten obraz. A Proboszcz mówi jej, czy wie, co w tym wszystkim jest najciekawsze?

A to właśnie, że ten obraz sam spadł! Parę godzin przed tym, jak ona przyjechała, proboszcz z panią wójt weszli do kościoła i zobaczyli, jak ten obraz leży na podłodze, na kartonie. Leżał tak, jak do adorowania. Proboszcz oczywiście zapytał, kto zdjął ten obraz. Ale malarze tam pracujący powiedzieli, że przed chwilą sam spadł. Wówczas ksiądz zadzwonił do ekipy z Krakowa, która ten obraz wieszała zapewniając, że obraz nie miał prawa spaść. Nie miał prawa, bo dobrze powiesili, a nawet gdyby się urwał, to by spadł do wnęki, a nie na posadzkę!

Wówczas ksiądz przekonał się również, że mocowanie było nie ruszone i nic się nie urwało. A co najlepsze, to fakt, że i sam obraz był nienaruszony! A uszkodził tabernakulum, posadzkę i dodatkowa rama pękła i rozleciała się, a obraz i mocowanie pozostały bez szwanku. Uznał wówczas, że to sama Maryja chciała być adorowana. I teraz w każdą V Niedziele Wielkanocną – ten obraz jest adorowany i wystawiany.

Gdy tej pięknej historii słuchałem, to ciarki miałem i w szoku byłem. Ostatnio, gdy płonął Dom Pielgrzyma w Kodniu (dość głośna sprawa, poruszana w mediach), to okazało się, że mały krzyżyk i obrazek Matki Bożej, które wisiały w jednym ze spalonych doszczętnie pokoików, ocalały, jedynie trochę przybrudzone. A przecież – według opinii strażaków – nie miały prawa ocaleć, bo powinny się doszczętnie spalić, albo roztopić.

Te wydarzenia pokazują, że dla Boga nie ma nic nie możliwego i że wiara działa cuda! Tak jak w Ewangelii – tak samo w tych dwóch przypadkach. zachęcam do odwiedzenia Kościoła w Hannie i – oczywiście – Sanktuarium Matki Bożej w Kodniu.

5 komentarzy

  • Piękne słowo Janka tak wiara czyni cuda Ale czasami boimy się wierzyć mocno ja sama tak mam teraz gdy moja ciąża jest zagrożona bardzo się boję o życie mojego dziecka nie wiem co będzie dalej Ale wiem że Bóg ma w tym jakiś plan i proszę to siłę do tego i wierzę że moja córeczka urodzi się w terminie i będzie zdrowa i proszę was o modlitwę oby mi tej wiary i siły nigdy nie zabraklo… u co jest w tym też takie że nie mogę pójść do Jezusa osobiście bardzo to 0rzr,ufam i mam nadzieję że będę na tyle dobrze się czuła że będę mogła do niego pójść z Panem Bogiem

    • Weri, zaufaj Bogu, zaufaj Maryi. Dobrze, że piszesz o swoim stanie oczekiwania na dzieciątko, pamiętaj , że to jest czas błogosławiony. Twoje dziecko jest, najbardziej umiłowanym dzieckiem przez Ojca Stworzyciela. Wybieram Matkę Jezusa, Matkę Brzemienną Matemblewską z Gdańska jako pośredniczkę , wspomożycielkę w Twojej sprawie i usilnie prosić będę, by zaopiekowała się czule Tobą i Twoim dzieckiem, by upraszała potrzebne Wam łaski u swojego Syna Jezusa.

    • MODLITWA W OCZEKIWANIU NA DAR NOWEGO ŻYCIA

      Dziękuję Ci Panie Jezu za dar nowego życia,
      którego obecność czuję w moim wnętrzu.
      Ten dar sprawia, że zaczynam patrzeć na osoby i świat
      inaczej niż dotychczas.
      Napełnia mnie on czułością i pogłębia we mnie uwielbienie
      dla Twojego dzieła stworzenia, które Ty kontynuujesz za pośrednictwem mojej osoby.

      Jestem szczęśliwa z bycia kobietą i matką,
      dlatego, proszę Ciebie Panie Jezu,
      czuwaj nad tym stworzeniem, które Ty już widzisz i znasz.
      Ja odczuwam tylko jego lekki i ledwie dostrzegalny szelest.
      Marzę i wyobrażam sobie jego twarz, kolor oczu i włosów.
      Pozwól mi nie tylko marzyć, ale pomóż mi także go poznać,
      abym mogła mu towarzyszyć od pierwszych chwil jego poczęcia.

      Spraw, aby trudy ciąży i wszelkie obawy nie zmąciły mojej pogody ducha,
      abym mogła przeżyć tę cudowną „przygodę”
      powierzając się całkowicie w ręce Twojej opatrzności.

      Maryja, Twoja odważna i czuła Matka,
      niech będzie przy mnie w czasie mojego oczekiwania,
      abym mogła przyjąć i zaakceptować to dziecko, dar Twej miłości,
      z taką samą miłością, z jaką Ona wydała na świat Ciebie. Amen

  • Dziękuję Janku , że podzieliłeś się historią obrazu Madonny z kościoła w Hannie, która zaciekawiła mnie na tyle , że poczytałam jeszcze i obejrzałam obraz Matki Bożej Hanneńskiej w internecie.
    Słowo , które mnie zatrzymało na dłuższą chwilę to słowa zwierzchnika synagogi; „Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”.
    Częściej mówimy o twardych sercach uczonych w piśmie a dziś Pan daje nam przykład głębokiej wiary, wręcz niewyobrażalnej ufności w bożą moc Jezusa. Kto z nas wierzących dziś w Jezusa, którzy mamy pewność , że Jezus jest Bogiem wypowiedziałby słowa z takim przekonaniem, kto ośmieliłby się publicznie prosić Jezusa o wskrzeszenie umarłej bliskiej osoby. My raczej jeśli już to wkładamy w ciepłą rękę gromnicę i modlimy się o spokojną śmierć, o życie wieczne…
    Czy jestem z tłumem śmiejących się, kpiących z Jezusa….
    Czy uwierzę , jak zobaczę, tak jak Tomasz…
    Czy wierzę, że Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych po ludzku…

    • Pan może nie chcieć wskrzesić kogoś do tego doczesnego życia. Owszem, możemy i o to prosić Pana, ale to do Niego zawsze należy ostateczna decyzja. A On zawsze kieruje się dobrem człowieka – zarówno tego, o którego prosimy, jak i nas, pozostających na świecie, bo przecież każdy cud to jakaś lekcja dla nas. Także sytuacja, w której Pan nie daje cudu, a pomaga odnaleźć się w takiej sytuacji, jaka ona aktualnie jest.
      Również dołączam się do wspólnoty modlitwy za oczekiwane Dziecko Weri. Zwłaszcza, że Anna daje nam konkretną „pomoc duszpasterską”, w postaci „Modlitwy w oczekiwaniu na dar nowego życia”!
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.