Odwagi! Otwórz się!

O

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Agnieszka i Marek Szelągowie, dobrzy i życzliwi Ludzie z Celestynowa, z którymi miałem radość współpracować, kiedy posługiwałem w tamtejszej Parafii. Bardzo chętnie i ofiarnie włączali się Oni w różnorodną działalność duszpasterską.

Urodziny natomiast – i to osiemnaste – przeżywa Filip Odziemczyk, Lektor z Miastkowa, za moich czasów: Wiceprezes Służby liturgicznej.

Wszystkim świętującym dzisiaj życzę, aby – jak nas zachęca Boże słowo – otwierali swoje serca jak najszerzej na Boga i na drugiego człowieka. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, pozdrawiam – wraz z moją Wspólnotą – ze Szklarskiej Poręby. Wczoraj długi i forsowny dzień: wędrówka na Szrenicę i Śnieżne Kotły, po czym zejście przez Schronisko pod Łabskim Szczytem. Ponieważ była to sobota, więc wszędzie wielkie rzesze Turystów!

Ale – uwierzcie – chociaż wcześniej w takiej sytuacji byłbym poirytowany, bo naprawdę na tych szlakach wczoraj było ciasno, to w obecnej sytuacji byłem naprawdę szczerze zadowolony, że Ludzie się nie boją, że chcą żyć normalnie – pomimo absurdalnego straszenia ze strony Władzy. Ku mojemu największemu zadowoleniu, Turyści – w przeważającej większości – nie zakładali owych koszmarnych masek, które są znakiem zniewolenia i upodlenia człowieka!

Przepraszam za mocne słowa, ale do takiego przekonania doszedłem i już tylko tak będę o tym zawsze myślał i mówił. Nikt nie musi się ze mną zgadzać. Zresztą, sam fakt, że jednak Turyści, których spotykaliśmy, w znakomitej większości ich nie używali – również w pomieszczeniach zamkniętych – świadczy, że w swojej opinii nie jestem odosobniony.

W ogóle uważam, że już czas najwyższy, abyśmy przestali się bać i dopomnieli się o poszanowanie przez naszą Władzę naszej wolności, którą przez ostatnie półtora roku jakoś tak łatwo nam odbierała i grozi, że nadal będzie odbierać, dzieląc społeczeństwo na lepszych i gorszych, czyli zaszczepionych i niezaszczepionych. Jeżeli sobie na takie traktowanie pozwolimy, to tak będziemy traktowani. I tyle w temacie.

Może więc właśnie trzeba, aby z całą mocą wybrzmiało w naszych sercach i w naszej obecnej rzeczywistość dzisiejsze ewangeliczne: Effatha! Otwórz się! Obyśmy otworzyli się wreszcie na prawdę o całej tej absurdalnej sytuacji, w której przychodzi nam żyć!

Moi Drodzy, zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem! Co mówi do mnie osobiście Pan? Czego ode mnie oczekuje? Jaką drogę mi wskazuje? Duchu Święty – przyjdź i pomóż odczytać, zrozumieć…

A na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

23 Niedziela zwykła, B,

5 września 2021.,

do czytań: Iz 35,4–7a; Jk 2,1–5; Mk 7,31–37

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Powiedzcie małodusznym: „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić”.

Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy jak jeleń wyskoczy i język niemych wesoło krzyknie.

Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w staw, spragniony kraj w krynice wód.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:

Bracia moi, niech wiara wasza w Pana naszego Jezusa Chrystusa uwielbionego nie ma względu na osoby. Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i przybył także człowiek ubogi, w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato odzianego i powiecie: „Usiądź na zaszczytnym miejscu”, do ubogiego zaś powiecie: „Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego”, to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi?

Posłuchajcie, bracia moi umiłowani! Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują?

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.

Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: „Otwórz się”. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.

Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali.

I pełni zdumienia mówili: „Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”.

Kiedy tak słuchamy dzisiejszej liturgii Słowa, to łatwo zauważyć, że w jej centrum staje owo tajemnicze słowo: Effatha! Otwórz się! Może dlatego, że jest to słowo wypowiedziane w innym języku, a może jednak dlatego, że niesie jakąś określoną, bardzo głęboką treść. Bo kiedy tak słuchamy dzisiejszej Ewangelii, to jakoś łatwo przychodzi skojarzenie, że tu idzie o coś więcej, niż tylko o same otwarcie uszu i języka.

Otwórz się! – to znaczy: otwórz się cały, wyjdź z tego zamknięcia, w którym żyjesz; z tego zamknięcia na świat, zamknięcia na ludzi, z tej pustki, w której przebywasz.

Człowiek niemy i głuchy był poprzez fakt tego swego upośledzenia w jakiś sposób zamknięty na innych, zamknięty przed światem. Zamknięty w sobie! A Jezus, wypowiadając: Effatha! – wyzwala go z tej niewoli, wyzwala go z niewoli samego siebie.

Czytając ewangeliczne przesłanie na dzisiejszą niedzielę mamy zadać sobie pytanie, co dla nas wynika z tego pouczenia. Bo ciągle musimy sobie przypominać tę prawdę i tę zasadę, że Słowo, które czytane jest w kościele w daną niedzielę, to słowo Boga, skierowane do każdej i każdego z nas – indywidualnie, osobiście! A zatem – czego uczy nas to słowo Jezusa? O jakim otwarciu mamy myśleć?

Z pewnością, pomocą w zrozumieniu tego przesłania i w odpowiedzi na to pytanie może być zarówno pierwsze, jak i drugie dzisiejsze czytanie. Oto Święty Jakub Apostoł w swoim Liście, którego fragmentu wysłuchaliśmy, ukazuje bardzo ciekawą scenę: na zgromadzenie chrześcijan przychodzi człowiek, wyglądający na bogatego. Ubrany jest dostatnio, w okazałe szaty, pierścienie, i tak dalej. Taki człowiek, oczywiście, spotyka się z uroczystym przyjęciem, jest podejmowany z honorami, zasiada na najwyższym miejscu.

I przychodzi człowiek obdarty, w zabrudzonej szacie. I cóż? A no – usiądź u podnóżka mojego Właśnie! Być może takie wydarzenie nigdy się nie dokonało. Ale Święty Jakub chce pokazać pewien sposób myślenia, pewien schemat w myśleniu: skoro ten człowiek jest bogaty i dostatnio ubrany, to z pewnością trzeba go obsypać zaszczytami i honorami. A ten, skoro wygląda tak „dziadowsko”, to nie ma sobie co nim zaprzątać głowy! No i mamy gotową wizję świata i człowieka. Już wiemy, kto zasługuje na szacunek, a kim można spokojnie pogardzać!

No tak, tyle tylko, że jakoś to się zasadniczo kłóci z Ewangelią. Święty Jakub Apostoł wyraźnie przestrzega przed taką postawą mówiąc, że w ten sposób postępują tylko ludzie przewrotni! Jeżeli nasze spojrzenie na drugiego człowieka opiera się tylko na tym, co zewnętrzne – na wyglądzie, na jego pozycji, na stanowisku, które piastuje – to coś jest nie tak!

To nie jest spojrzenie głębokie, bo człowiek to nie tylko bogactwo i pozycja. Święty Jakub każe spojrzeć głębiej i dostrzec wewnętrzną wartość człowieka, która to wartość absolutnie nie zależy od jego wyglądu zewnętrznego.

Kiedy tak słuchamy tego dzisiejszego Słowa, możemy choć przez chwilę pomyśleć, jak patrzymy na innych, co w nich dostrzegamy, co jest dla nas najważniejsze? Czy dostrzegamy wewnętrzną wartość drugiego człowieka – to, kim jest, co sobą reprezentuje, czy też tylko to, jak wygląda i jakie zajmuje stanowisko, albo ile ma w portfelu, lub na koncie…

I jeżeli Jezus dzisiaj mówi o otwarciu się, to chyba nade wszystko każe nam się otworzyć na to, czego nie widać wzrokiem. Każe nam się otworzyć na to, co sobą reprezentuje drugi człowiek. Nie pozwala nam zatrzymać się tylko na tym, co zewnętrzne. Nie pozwala nam na ciasne myślenie i ciasne patrzenie na innych. Właśnie z tej ciasnoty myślenia chce nas wyzwolić!

Zapewne dostrzegamy to w swoim mówieniu o innych, że bardzo łatwo przychodzi nam mówić o innych źle. Ich wady i błędy jesteśmy w stanie wymieniać bardzo długo i jednym tchem. Dostrzegamy każde najmniejsze potknięcie. A ileż nam trzeba zastanawiać się, aby dostrzec jakieś dobro! O ile w ogóle przyjdzie nam taka myśl, aby je dostrzegać!

Właśnie z takiego schematycznego myślenia Jezus każe nam się wyzwalać, otwierać się na to, co jest wokół, nie tylko zatrzymywać się na sobie i na tym, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Każe nam również otwierać słuch na potrzeby drugiego człowieka. Chociaż dzisiaj nie było to wprost powiedziane, ale ten ubogi, w zabrudzonej szacie, jakoś łatwo nasuwa nam na myśl konieczność pomocy takim właśnie ludziom.

Bo owo otwarcie się, o którym mówi Jezus, to także właśnie otwarcie się na potrzeby drugiego człowieka, w ogóle – otwarcie się na sprawy drugiego. Nie tylko po to, aby robić z tego sensację i mieć o czym plotkować, ale po to, aby nikt nie był sam ze swoją samotnością, ze swoimi problemami, aby mógł liczyć na czyjąś pomoc.

Przecież już od dłuższego czasu, problemem wielkich aglomeracji miejskich jest owo dziwn skądinąd zjawisko, że w blokach, w wielkich skupiskach ludzkich żyją ludzie samotni! Samotni w tłumie! Samotni, bo każdy żyje w swoim własnym świecie, widzi tylko czubek własnego nosa i nie interesują go problemy drugiego.

Właśnie z tego trzeba nam się wyzwalać i otwierać, abyśmy dostrzegali także innych, ich sprawy, ich bolączki, o których czasami nawet krępują się powiedzieć… Bo jakoś tak jest, że ci prawdziwie potrzebujący ukrywają się ze swoją biedą, nie chcą się skarżyć i prosić o pomoc.

A zatem owo otwarcie się, owo: Effatha! – odnosi się właśnie do tego. Ale nie tylko. Effatha! – oznacza również otwarcie się na głos Boga. W naszej codzienności przychodzi nam rozwiązywać tyle najrozmaitszych problemów. Przychodzi nam mierzyć się z tyloma sprawami, nie potrafimy wybrnąć z takich czy innych sytuacji w rodzinie, w sąsiedztwie, w pracy. Radzimy się to jednych, to drugich; pytamy, jak rozwiązać rozmaite trudności, wreszcie – prosimy o pomoc, aby ktoś inny poszedł i w naszym imieniu rozwiązał dant problem… Zastanawiamy się, jak rozstrzygnąć takie czy inne dylematy.

Spróbujmy sobie przypomnieć, jak to było ostatnim razem, kiedy była kłótnia w rodzinie, kiedy było nieporozumienie w sąsiedztwie – kogo wówczas prosiliśmy o pomoc? Jak staraliśmy się rozwiązać problem? Czy nie było tak, że liczyliśmy tylko na siebie? Czy wówczas przyszła nam może myśl, aby zapytać Jezusa, aby zapytać właśnie Jego, naszego Nauczyciela i Mistrza, który zawsze do nas mówi, ilekroć słuchamy lub czytamy Pismo Święte?

No tak, ale pytanie: Czy my słuchamy? Czy my czytamy? Gdyby tak dzisiaj, po tej Mszy Świętej stanąć przed kościołem i po kolei pytać wychodzących, o czym było pierwsze czytanie, o czym drugie, a o czym Ewangelia, to sądzę, że wszyscy byliby przerażeni, albo zdziwieni, o co Księdzu chodzi?!

Czy nie wystarczy, że to było przeczytane, a ja odstałem swoją godzinę i teraz spokojnie wracam do domu? Nie, nie wystarczy! Bo przychodzimy, aby mówić do Boga, ale także – aby Go słuchać, aby przyjąć Jego pouczenie. Jego – nie księdza, bo jeśli ksiądz wygłasza kazanie, to nie po to, aby karmić ludzi swoją mądrością, ale po to, aby wyjaśniać i przybliżać Boże Słowo.

Jak słuchamy tego Słowa? Może właśnie i nad nami Jezus musiałby powiedzieć: Effatha! Otwórz się! Zacznij słyszeć, zacznij widzieć!

Tak więc, moi Drodzy, owo ewangeliczne otwarcie się nie oznacza tylko wyleczenia kogoś z głuchoty, chociaż i to również oznacza. Ale nie tylko. Ono oznacza wyzwolenie ze wszystkiego, co zamyka nas w samych sobie, co zamyka nas przed innymi, co zamyka nas na potrzeby i problemy innych, wreszcie: co zamyka nas na głos Boży. Przed takim zamknięciem, przed taką duchową ciasnotą trzeba nam się, moi Drodzy, bardzo bronić!

Bo z takiej ciasnoty wynika potem wiele nieporozumień, z tego wynika potem wiele zgrzytów i trudnych sytuacji, wiele niedomówień. Właśnie dlatego, że ktoś patrzy na drugiego w wąski sposób, nie dostrzega całej masy jego problemów, nie dostrzega jego sytuacji i ocenia po swojemu. Potem się nagle okazuje, że oceniliśmy za szybko, że skrzywdziliśmy po prostu drugiego zbyt pochopną opinią na jego temat. Ale, niestety, jest już za późno, aby odwoływać, by ratować dobrą opinię, bo już poszła w świat ta zła opinia i jest z ust do ust przekazywana.

Niech nam Jezus Chrystus pomoże otworzyć się – wyzwolić z naszych przyzwyczajeń i schematów! Niech tak konkretnie i mocno powie nam, jak powiedział głuchemu w dzisiejszej Ewangelii: Otwórz się! Niech to uczyni całą mocą.

Ale też niech da nam odwagę przyjęcia tego tego daru! Bo to wymaga pewnej odwagi, gdyż nam jest często dobrze z naszymi przyzwyczajeniami, nam jest dobrze z naszymi schematami. Nam jest łatwo oceniać innych, po co zadawać sobie trud i na siłę szukać w nim dobra, kiedy wszyscy dookoła wiedzą , że on jest zły do szpiku kości. No właśnie, wszyscy tak mówią.

I może trzeba kogoś jednego, żeby przerwał tę złą passę. Może to nam Jezus proponuje taką rolę, aby to przez nas dokonywało się owo otwieranie się innych, abyśmy to my pomagali innym szerzej otwierać oczy i dostrzegać dobro u innych. Abyśmy nie byli takimi małodusznymi, o których dzisiaj mówi Prorok Izajasz, kiedy w imieniu Boga zwraca się do nich w pierwszym czytaniu: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg! Przychodzi aby was zbawić!

Tak, to wezwanie również do nas: Odwagi! Nie bójcie się spojrzeć szerzej, niż tak, jak patrzycie do tej pory! Nie bójcie się odwrócić od swoich przyzwyczajeń. Ja wam w zamian dam nowe propozycje, ukażę wam nowe horyzonty. Tylko zechciejcie się odważyć i otworzyć na moje Słowo.

Effatha! Otwórz się! To odnosi się do każdego z nas! Każdy z nas ma jeszcze gdzieś zamknięte w sercu przynajmniej jedne drzwi, przynajmniej jedną furtkę. Dlatego dzisiaj wszyscy prosimy Jezusa, aby pomógł nam tak całkowicie otworzyć serce na Niego – i na drugiego człowieka.

2 komentarze

  • Skrawek Prawdy wypływa na Ziemię,
    Lecz kto jej szuka pośród siebie,
    Gdy Ona stoi do góry nogami,
    Bo nie pozwolą jej chodzić wszystkimi drogami,

    Uwzięli się na Nią jak na działo pancerne,
    Znając jej wartość i intencje wojenne,
    Strzelają na oślep by ogłuszyć jej mowę,
    Nie pozwolą, nie odpuszczą, by Smok stracił głowę.

    Przebrani przed lustrem tylko głos podkładają,
    I kto im co położy tego się trzymają,
    Ich język wypowie wszystkie obce słowa,
    A co nie pasuje do scenariusza to i tak się schowa.

    Ta Wojna trwa przy blasku fleszy,
    A ilu ludzi się z niej ciągle cieszy,
    Ilu z nas nie rozumie zagrożenia?
    Ilu z nas wciąż się nie zmienia?

    Działamy tylko pod batutą chwili,
    Licząc na to, że cały świat się przecież nie myli,
    Wszędzie słychać było: tylko te teorie,
    A tymczasem to są już prawdziwe historie.

    Czekamy dzisiaj, aż się trafi taki bogaty,
    Co zdejmie swój płaszcz ochronny i złote szaty,
    I zacznie odważnie Prawdę promować,
    by Naszej Polski dalej nie zmarnować.

    Nie oglądaj się jeden na drugiego,
    Dziś Ty możesz zagrać rolę bogatego,
    tylko bądź uczciwy i patrz wokoło,
    Żyj Prawdą, a nic Ci nie zabiorą.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.