Szczęść Boże! Moi Drodzy, witam serdecznie i życzę błogosławionego dnia! Ponieważ nie mam jakiegoś szczególnego przesłania dla świata, to pozwólcie, że przypomnę o WIELKIEJ KSIĘDZE INTENCJI. Zapraszam do zaglądania tam, do modlitwy w tych intencjach, a można też zgłaszać nowe, albo sygnalizować mi potrzebę usunięcia którejś. Niech to będzie płaszczyzną naszej wspólnej modlitwy w sprawach i intencjach, które są dla nas ważne!
A teraz już zechciejmy pochylić się nad Bożym słowem, jakie Pan dzisiaj tak obficie sieje w nasze serca. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się dziś właśnie do mnie – tak, jak zwrócił się do młodego Jeremiasza? Duchu Święty, natchnij nas i otwórz nasze umysły i serca!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 16 Tygodnia zwykłego, rok II,
20 lipca 2022.,
do czytań: Jr 1,1.4–10; Mt 13,1–9
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Słowa Jeremiasza, syna Chilkiasza, z rodu kapłańskiego, który był w Anatot, w ziemi Beniamina.
Pan skierował do mnie następujące słowo: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię”.
I rzekłem: „Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!”
Pan zaś odpowiedział mi: „Nie mów: «Jestem młodzieńcem», gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić”, mówi Pan.
I wyciągnąwszy rękę, dotknął Pan moich ust i rzekł mi: „Oto kładę moje słowa w twoje usta. Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Tego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:
„Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły miedzy ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.
Kto ma uszy, niechaj słucha”.
Pierwsze czytanie, z Proroctwa Jeremiasza, tchnie wielką radością i nadzieją, pocieszeniem i optymizmem. Chociaż dotyczy sprawy dosyć trudnej, bo przemawianie w imieniu Pana nigdy nie było rzeczą prostą – i to nie ze względu na zbyt zawiłą treść, która powodowała, że nie wiadomo było, co mówić, ale ze względu na reakcję słuchaczy, która nieraz oznaczała nawet śmierć Proroka.
A dodatkowo jeszcze dzisiaj, w ostatnim zdaniu, słyszymy, że Bóg wysyła Jeremiasza, by wyrywał i obalał, [by] niszczył i burzył, [by] budował i sadził. Jest to zatem duży trud i wielkie wyzwanie, a także – jako rzekliśmy – niejednokrotnie także zagrożenie… A pomimo tego, dzisiejsze czytanie naprawdę tchnie tymi dobrymi elementami. Dlaczego tak mówimy? W czym dostrzegamy te pozytywne aspekty?
Nade wszystko w tym, że Bóg w ogóle przemówił do człowieka. W określonym czasie i miejscu, Bóg skierował swoje słowo do człowieka bardzo konkretnego, mającego swoją osobistą historię, swoje miejsce na ziemi, jakieś swoje cele i zamierzenia… Dzisiaj to powiedzielibyśmy, że przemówił Bóg do człowieka znanego z imienia i nazwiska.
Zatem, nie było to przypadkowo rzucone słowo, na zasadzie: kto usłyszy, to ma „farta”. Nie, Bóg chciał przemówić do tego właśnie konkretnego człowieka. Przemówił zatem – i co mu powiedział?
Powiedział mu tak: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię. A to oznacza, że Bóg naprawdę myślał o Jeremiaszu, bo znał go – zanim ten jeszcze przyszedł na świat! Zanim nawet ktoś mógłby w ogóle pomyśleć, że taki człowiek pojawi się na świecie – Bóg już go znał, już go kochał, a nawet więcej: już powołał go na swego Proroka!
Moi Drodzy, czyż to nie jest przepiękne przesłanie i wspaniała nowina także dla nas? Bóg tak bardzo się o nas troszczy, że mówi do nas, że myśli o nas, wie o nas wszystko i kocha nas – zanim my jeszcze pojawimy się na świecie! Jak często o tym myślimy?… Jak często staramy się sobie to przypominać, zdawać sobie z tego sprawę?…
A może nawet nie za bardzo w to wierzymy, że Bóg aż tak dobrze nas zna i tak bardzo się nami interesuje?… Warto to sobie dzisiaj na nowo uświadomić! Albo – w ogóle to sobie uświadomić, może po raz pierwszy w życiu…
Tak, moi Drodzy, Bóg nas znał od zawsze, od początku świata wiedział o każdej i każdym z nas. I dlatego także Boży Syn, oddając życie na Krzyżu, składał swoją Ofiarę za każdą i każdego z nas indywidualnie, wiedząc o nas i myśląc o nas. Przypominajmy sobie o tym jak najczęściej, szczególnie w chwilach najtrudniejszych!
A do tego, warto także uświadomić sobie dalszy ciąg przesłania Bożego, skierowanego do Proroka. Oto bowiem kiedy Jeremiasz wyraził swoją ludzką obawę o to, że przecież jest taki młody, a zostaje wezwany do tak niezwykłego zadania, usłyszał w odpowiedzi: Nie mów: «Jestem młodzieńcem», gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić.
A następnie – jak relacjonuje sam Jeremiasz – wyciągnąwszy rękę, dotknął Pan moich ust i rzekł mi: „Oto kładę moje słowa w twoje usta. Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził”.
Zatem, Bóg nie tylko zna człowieka od zawsze, nie tylko pamięta o nim, nie tylko posyła go do określonych zadać – co także jest znakiem wielkiego zaufania do niego – ale także wyposaża go w potrzebne środki i pomoce. A tak już mówiąc wprost: obiecuje mu swoje wsparcie, swoją bliskość, swoją podpowiedź w konkretnej sytuacji, swoje współdziałanie w każdej sytuacji, a nawet swoją moc i siłę do bardzo zdecydowanych działań, jakie Jeremiasz będzie miał podjąć.
Owszem, wysyła Proroka do bardzo trudnej misji, ale po wielekroć zapewnia i na różne sposoby pokazuje, jak bardzo będzie go wspierał, jak blisko będzie z nim współpracował, a tak w ogóle: jak bardzo go kocha i ceni.
I to wszystko razem wzięte sprawia, że możemy dziś mówić o przesłaniu bardzo, ale to bardzo optymistycznym i radosnym. Znajduje ono swoją kontynuację w wydarzeniu, opisanym w dzisiejszej Ewangelii.
Oto Jezus postanowił – po raz kolejny – przemówić do ludzi. Jak słyszymy, wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach… Zatem, Bóg zechciał po raz kolejny obdarować człowieka słowem… Człowiek – jak słyszymy, co jest zresztą bardzo pocieszające – chciał to słowo usłyszeć. Licznie zebrali się słuchacze, aby przyjąć dar od Pana.
I to jest bardzo radosną i dobrą nowiną: Bóg chce do nas mówić, my chcemy Go słuchać. A do tego jeszcze, z samej treści dzisiejszego przesłania Jezusa dowiadujemy się, że to Boże słowo, skierowane do nas, jest przede wszystkim darem bardzo dobrym, bo porównane zostało do ziarna, a do tego: jest darem bardzo obfitym!
Zobaczmy zatem, jak bardzo hojnym siewcą jest Bóg! Można powiedzieć, że nawet rozrzutnym, bo przecież dobrze wie, że tyle tego dobrego ziarna ulegnie zmarnowaniu – a to ptaki wydziobią, a to słońce spali, a to krzaki zagłuszą – a pomimo tego sieje! Ciągle sieje – w nadziei, że znajdzie się chociaż trochę dobrej gleby, na której będzie mogło ono wzrosnąć i plon wydać.
Chociaż trzydziestokrotny – co przecież już jest wspaniałym plonem, bo jeżeli coś pomnaża się o trzydzieści razy, to chyba nie jest to mało… A przecież Pan liczy na to, że będą tacy – i są tacy, i tacy w historii Kościoła zawsze byli – którzy ten jego Dar pomnożą nawet stokrotnie! Dlatego sieje – bez względu na wszystko, bez względu na ewentualne korzyści i straty…
Moi Drodzy, czyż to nie jest naprawdę piękne przesłanie dla nas? Czyż to nie jest prawdziwie dobra nowina dla nas? To prawda, że my na co dzień o tym nie myślimy. Codzienne nasze problemy, ta nasza bieganina za tysiącem spraw każdego dnia nie skłania nas do takich refleksji.
A może nawet wydaje się nam, że Bóg o nas zapomniał, że o nas nie myśli, że jesteśmy Mu obojętni, bo przecież tyle wokół nas przeróżnych trudności i przeszkód do pokonania, tyle zła na świecie, tyle nienawiści międzyludzkiej – czemu Bóg na to wszystko pozwala? Czy On naprawdę się nami interesuje i zależy Mu na nas, skoro tyle złego wokół się dzieje?
Tak, Bóg jest w swoim postanowieniu niezmienny! I jest niezmienny w swojej miłości do nas. To my jesteśmy kapryśni i bardzo, ale to bardzo zmienni. A jeżeli tyle wokół nas dzieje się rzeczy niedobrych, to także dlatego – a może: przede wszystkim dlatego – że nie dostrzegamy, nie doceniamy i nie wykorzystujemy tych darów, których Bóg naprawdę nam tak wiele udziela i ciągle chce udzielać!
Może więc warto od dzisiaj zacząć o tym częściej myśleć – i Bogu za Jego dary dziękować? I chętniej oraz częściej słuchać tego, co do nas mówi? I pójść tą drogą, którą wskazuje?…