Marto, Marto…

M

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

 

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Surgutu. Dziś w liturgii wspominamy świętych przyjaciół Jezusa – Martę, Marię i Łazarza. 

Chciałbym Wam przedstawić dziś naszego ministranta, ma na imię Ilia. Skończył szkołę i bardzo możliwe, że niedługo będziecie mogli się z nim zapoznać osobiście w Polsce (ale to na razie tajna informacja). Ilia jest niezwykle inteligentnym i pobożnym człowiekiem, ministrantem, całym sercem zaangażowanym w służbę Panu Bogu i Kościołowi. Ogromna pomoc w każdym względzie – i jeździ z nami na wyjazdy, i pomaga w rozmaitych pracach w kościele i w domu, i jak trzeba, napisze rozmyślanie. Ilia wytrwale uczy się polskiego i trzeba przyznać, nieźle mu to idzie. W rozmowie z ks. Jackiem, przez skype, otrzymał propozycję napisania rozmyślania na blog. Dziś właśnie mamy możliwość przeczytać rozmyślanie, które Ilia napisał po polsku (oczywiście, że trochę popoprawiałem, ale uwierzcie, że nawet jeśli bym nie poprawiał, spokojnie wiedzielibyście o czym pisze). Jak na pierwszy raz w obcym języku, to zasługuje na najwyższą pochwałę. 

Zapraszam do wspólnego rozmyślania nad Bożym Słowem, najpierw rozważanie Ilii, potem słówko gadane. Niech Duch Święty da nam światło i mądrość, byśmy usłyszeli, co Pan chce nam powiedzieć. 

 

(1 J 4, 7-16)
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy miłować się wzajemnie. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.

 

(Łk 10, 38-42)

Jezus przyszedł do jednej wsi. (W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi). Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.

Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».

A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».

 

(J 11, 19-27)
Wielu Żydów przybyło do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”. Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”. Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?”. Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”.

 

Czy kiedyś widzieliście ludzi, którzy nie potrafią odpoczywać? Nie dlatego, że nie chcą – nie umieją. Zajmują się czymś, co jest sprzeczne z ich prawdziwymi pragnieniami i z tym, co podpowiada im sumienie. Myślę, że właśnie taka wewnętrzna walka Marty popchnęła ją do szczerego podzielenia się swoimi uczuciami. Marta miała wielki zaszczyt służyć Jezusowi, a więc i szansę siedzieć z Nim przy jednym stole.

 

Z dzisiejszej Ewangelii czytamy, że: „w dalszej ich drodze zaszedł do jednej wsi”. On był w drodze. Głosząc Dobrą Nowinę chodził przez miasta i wioski, zatrzymując się u swoich przyjaciół, możliwie, że i na nocleg… My tu, na Syberii, często jeździmy do naszych parafian, żeby odprawić Mszę Świętą w ich miastach, które są daleko od Kościoła. W tym tygodniu, na przykład, przejechaliśmy samochodem prawie 2000 km. W tych miejscowościach, gdzie na razie nie ma nawet kaplicy, ludzie przyjmują nas w swoich mieszkaniach. I często, kiedy jemy razem kolację, zaczyna się bieganina. Coś trzeba przygotować, przynieść, zabrać… – wszystko, żeby gościom było dobrze. Owszem, to wielka manifestacja miłości, ale czasem brakuje tego, by otworzyć swoje serce na drugiego człowieka.

 

„Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług”.

Kiedy wyobrażam sobie kobietę, która troszczy się o kuchnie, o gości, o sztućce, talerze i dania, nie mogę wyobrazić sobie jej oczu – one są ukryte – patrzy na rzeczy, ale nie zawsze na ludzi. Tak chyba było i z Martą. A dzisiejszy psalm akurat mówi o skupieniu na Bogu, o komunikacji z Nim i właśnie o tym spojrzeniu: „Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, oblicza wasze nie zapłoną wstydem”. Chodzi o spojrzenie miłości, z którego muszą się zaczynać czyny – nie odwrotnie. O tym właśnie mówi Jezus, odpowiadając Marcie: „…martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego”.

 

„Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”. Na przykładzie Marii Mistrz stawia poprzeczkę Marcie ale też i nam. Jeżeli kiedyś obserwowaliście muzyków, którzy grają na instrumentach, to zapewne zauważyliście jak są związani z instrumentami – wydaje się, że oni je czują. Pan Bóg chce, żebyśmy też Go czuli, żebyśmy mogli nadawać z Nim „na jednej fali”, żebyśmy w naszym codziennym życiu nie przestawali Go miłować.

 

W dzisiejszym pierwszym czytaniu Pan Bóg szczególnie zwraca naszą uwagę na miłość. Tej miłości, o której słyszymy dzisiaj, nie możemy zobaczyć w ludziach, którzy nie znają Boga, ale możemy im ją dać: „… jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy miłować się wzajemnie”. To ta miłość, którą my bierzemy od Boga, i jesteśmy zobowiązani ją przekazać. Wtedy ona pomnoży się w nas i rozprzestrzeni się jako świadectwo o Bogu, Który jest miłością.

Ilia

 

 

W zeszłym tygodniu, jak wspominał w rozważaniu Ilia, byliśmy na różnych wyjazdach. odwiedzaliśmy parafian i nawet wyjeżdżaliśmy poza parafię, do Tobolska, gdzie obecnie nie ma księdza, choć jest piękny kościół, zbudowany przez polskich zesłańców. Jeśli ktoś włącza moje słówko z Syberii, to już wie o czym mówię. Jeśli nie, zapraszam do obejrzenia słówka ze środy (niżej link). w drugiej części rozmyślania kilka słów o Tobolsku i zdjęcia autorstwa Ilii i mojego. Zapraszam.

Zapraszam także do codziennego bycia z nami, przez oglądanie, słuchanie, rozważań na naszym surguckim kanale YouTube. Możecie go subskrybować, jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, łatwiej będzie znaleźć rozważanie, choć i tak linki ks. Jacek podaje, za co jestem mu ogromnie wdzięczny.

Polecam się modlitwie, polecam modlitwie Ilię, jego plany, pragnienia, jego powołanie, by je odkrył. Proszę o modlitwę za moją parafię i o modlitwę o … Pokój!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.

 

A oto Ilia

3 komentarze

  • Ilia, syberyjski Aniele 🙂 w każdej roli jesteś wspaniały; jako komentator Pisma Świętego, jako lektor i ministrant, jako kierowca cztero i dwu śladu, jako zwiedzający dzieła sztuki muzyczne, jako adept nauki gry na organach i jako wypoczywający u boku jakiegoś pasterza czy proroka?. Najbardziej podobasz mi się jako Boży Anioł. :-). Tak trzymaj a będziesz miał wspaniałe życie!.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.