Czy znam Jezusa – a On mnie?…

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, ja dzisiaj jestem na zastępstwie za mojego Kolegę kursowego, Księdza Leona Bobrowskiego, w Parafii Krzymosze, niedaleko Siedlec. Zaraz tam się udaję.

Zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Duchu Święty, podpowiedz…

Na radosne i głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

21 Niedziela zwykła, C,

21 sierpnia 2022.,

do czytań: Iz 66,18–21; Hbr 12,5–7.11–13; Łk 13,22–30

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan: „Ja znam ich czyny i zamysły. Przybędę, by zebrać moją chwałę. Ustanowię u nich znak i wyślę niektórych ocalałych z nich do narodów Tarszisz, Put, Meszek i Rosz, Tubal i Jawan, do wysp dalekich, które nie słyszały mojej sławy ani nie widziały mojej chwały. Oni ogłoszą chwałę moją wśród narodów.

Z wszelkich narodów przyprowadzą w ofierze dla Pana wszystkich waszych braci, na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na dromaderach, na moją świętą Górę w Jerozolimie, mówi Pan, podobnie jak Izraelici przynoszą ofiarę z pokarmów w czystych naczyniach do świątyni Pana. Z nich także wezmę sobie niektórych jako kapłanów i lewitów”, mówi Pan.

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Bracia: Zapomnieliście o upomnieniu, które się zwraca do was, jako do synów: „Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo tego Pan miłuje, kogo karze, chłoszcze każdego, którego za syna przyjmuje”.

Trwajcież w karności. Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?

Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana. Czyńcie proste ślady nogami waszymi, aby kto chromy nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus nauczając szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy.

Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”.

On rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach naszych nauczałeś».

Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości». Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym.

Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi”.

W pierwszym czytaniu, w Proroctwie Izajasza, Bóg mówi: Ustanowię u nich znak i wyślę niektórych ocalałych z nich do narodów Tarszisz, Put, Meszek i Rosz, Tubal i Jawan, do wysp dalekich, które nie słyszały mojej sławy ani nie widziały mojej chwały. Oni ogłoszą chwałę moją wśród narodów.

Mamy zatem zapowiedź wyjścia Boga – przez swoich wysłanników – do narodów całego ówczesnego świata, aby ukazać im swoją chwałę. Pod tymi tajemniczymi nazwami narodów kryją się – według komentatorów biblijnych – kraje bardzo różne, a między innymi także tereny dzisiejszej Grecji czy Hiszpanii! Pan zatem wychodzi ze swoją chwałą do wszystkich narodów świata.

Z kolei dalej słyszymy: Z wszelkich narodów przyprowadzą w ofierze dla Pana wszystkich waszych braci, na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na dromaderach, na moją świętą Górę w Jerozolimie. Mamy więc do czynienia działaniem w kierunku odwrotnym: z całego świata, z różnych krajów i narodów, zebrani zostaną dzieci narodu wybranego na świętej Górze w Jerozolimie, która w ten sposób ukazana została jako religijne centrum świata. To tam właśnie mają się zebrać wszystkie dzieci Boże, a przybędą wszelkimi, znanymi ówcześnie, środkami lokomocji.

Mówimy zatem o jakimś wielkim, ogarniającym cały świat, poruszeniu: Bóg wychodzi do całego świata ze znakiem swojej chwały, wskazuje jednak na centrum religijne, jakie ówcześnie stanowiła Jerozolima. A to pokazuje, że owo wyjście do świata nie jest rozproszeniem ludów i narodów, nie jest przyczyną separacji jednych od drugich, ale właśnie zjednoczeniem ich wokół Boga, wokół i w blasku Jego chwały, aby wszystkie one – wszystkie narody i wszyscy ludzie – mogli kiedyś stanąć na tej świętej Górze w Niebie, do którego to miejsca wszyscy zmierzamy przez całe życie.

To właśnie zapowiada Jezus w dzisiejszej Ewangelii, gdy mówi: Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Owe cztery kierunki geograficzne, zestawione razem, symbolizują cały świat, skąd do Domu Ojca w Niebie przyjdą ci, którzy dostąpią tej wielkiej radości. Czy będą to wszyscy ludzie na ziemi? A właśnie…

Kiedy tak zestawimy pierwsze czytanie, gdzie mowa jest o zbieraniu z wszelkich narodów tych, którzy na świętej Górze składać będą ofiarę – ze słowami Jezusa, że przyjdą do Nieba ludzie ze wszystkich kierunków świata, to na pewno wiemy jedno: takie jest pragnienie Boga, takie jest Jego zaproszenie, takie jest wreszcie dążenie Boga, aby wszystkich ludzi do siebie doprowadzić. Czy jednak mamy pewność, że wszyscy tam dotrą? Czy mamy pewność, że my tam dotrzemy?…

Takie dokładnie pytanie dzisiaj postawił Jezusowi jeden z Jego rozmówców: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni? Jak słyszymy, Jezus nie odpowiedział wprost, ale od razu skierował do zebranych mocne wezwanie: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.

Po czym dodał: Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości». Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych.

Zdecydowałem się przywołać ten dłuższy cytat, gdyż są to naprawdę bardzo ważne słowa, stanowiące odpowiedź na pytanie, postawione przez owego człowieka. A ponieważ nic o nim nie wiemy z zapisu dzisiejszej Ewangelii, jak tylko to, że raz ktoś Go zapytał, możemy więc w tym człowieku zobaczyć nas wszystkich, każdą i każdego z nas, którzy to właśnie pytanie stawiamy Jezusowi, bo jednak interesuje nas to, co z nami będzie po śmierci, a może nawet z niejaką obawą myślimy o tym, czy aby na pewno znajdziemy się w Domu Ojca…

Jezus odpowiada na te nasze pytania, ukazując obraz rozmowy z Panem domu, który «wstał i drzwi zamknął», przez co wielu znalazło się na zewnątrz. I właśnie oni proszą o otwarcie drzwi, bo przecież dobrze znają swego Pana i są przekonani, że Pan także dobrze ich zna, bo przecież jadali i pili z Nim, i na ich ulicach nauczał. W odpowiedzi jednak słyszą, że Pan nie wie, skąd pochodzą, czy – jak mówi w innym miejscu – nigdy ich nie znał!

Moi Drodzy, to bardzo mocne i bardzo zastanawiające słowa: Nie wie, skąd pochodzą! Nigdy ich nie znał! Jak to – nigdy? To nie wiedział, z kim do stołu zasiada? To nie wiedział, z kim rozmawia – nieraz może nawet przez długie godziny? Mógł ewentualnie zapomnieć imienia, mógł nie skojarzyć, kiedy i w jakich okolicznościach się spotkali, ale żeby nigdy nie znać? To naprawdę zaskoczenie.

Jednak kluczem do zrozumienia tych słów Jezusa, moi Drodzy, jest właściwe zrozumienie słowa: „znać”, „poznać”… W rozumieniu biblijnym to znacznie więcej, niż tylko wiedzieć, że to jest pan Kowalski, a to jest pani Nowakowa. Kiedyś tam poznaliśmy się przy okazji, dlatego wiemy, kto to jest, w związku z czym mówimy sobie „dzień dobry!”, a jak się w sklepie spotkamy, to zagadamy chwilę – bo się w końcu znamy. To jest nasze rozumienie i nasze funkcjonowanie słowa: „znać”, „poznać”…

W rozumieniu biblijnym słowo to oznacza wejście z tym drugim we wspólnotę, otwarcie się na tego drugiego, zrozumienie jego słów i jego intencji, w jakimś sensie także: wejście w jego myślenie! Skoro zatem Jezus mówi dzisiaj do tych, którzy zostali za drzwiami, że nigdy ich nie znał, to znaczy dokładnie tyle, że to oni tak naprawdę nigdy nie chcieli Go poznać, nigdy nie chcieli wejść z Nim w głębszą wspólnotę, nie chcieli przyjąć Jego nauczania, ani tym bardziej – żyć i postępować zgodnie z nim.

To ludzie, którzy może nawet obnosili się z tym, że spotkali tak znakomitego Nauczyciela – dzisiaj to by sobie z nim zrobili zdjęcie – ale tak naprawdę poszli swoją drogą i żyli swoim życiem. Spotkanie z Jezusem – a może nawet liczne spotkania – nie miały żadnego wpływu na ich myślenie, wartościowanie, postępowanie.

Czyli, pomimo tego, że może nawet często się z Nim spotykali, często słuchali Jego nauczania – a może lepiej powiedzieć: słyszeli, że nauczał, bo raczej tego nie posłuchali – to w rozumieniu biblijnym nigdy Go nie poznali. Bo zawsze byli gdzieś obok, gdzieś daleko od Niego. Owszem, fizycznie byli blisko, bardzo blisko, ale sercem swym – bardzo daleko! Na płaszczyźnie serca nigdy tak naprawdę do spotkania nie doszło!

I to jest wielki dramat tych ludzi, to jest wielka tragedia. O ile osobiście staram się nie używać zbyt często słowa: „tragedia”, zdecydowanie za często używanego chociażby w mediach na określenie każdego wypadku drogowego czy każdego, jakiegokolwiek niepowodzenia, to tutaj trzeba absolutnie mówić o tragedii, oto bowiem czyjś los rozstrzyga się na całą wieczność – i to rozstrzyga się dramatycznie: człowiek zostaje na wieki za drzwiami Królestwa, te drzwi są już przed nim definitywnie zamknięte, a wręcz zatrzaśnięte, on już do tegoż Królestwa nigdy nie wejdzie – nigdy! Nie ma na to najmniejszej nadziei!

I to jest właśnie tragedia, to jest dramat, to jest nieszczęście tego człowieka: brak nadziei! Mówi się, że największym cierpieniem w piekle nie jest nawet ów straszny ogień, czy inne, równie dolegliwe cierpienia, ale brak nadziei, czyli czarna rozpacz, że już nigdy nie ujrzy się oblicza Bożego. Nigdy! Drzwi są zatrzaśnięte!

Dlatego Jezus mówi do nas dzisiaj, abyśmy wchodzili przez ciasną bramę, czyli przez te wszystkie trudy i doświadczenia – nieraz i cierpienia – z którymi wiąże się chrześcijańskie życie. W innym miejscu Jezus ujął to w tych słowach, że mamy brać swój krzyż i iść za Nim. To jest ta ciasna brama.

Jak słyszymy, wielu będzie może nawet chciało przejść przez nią, ale nie będą mogli! Dlaczego nie będą mogli? Czy nie dlatego, że przeszkodzi im cały balast, który dźwigają – balast grzechu i różnych złych przyzwyczajeń, ale i złych przywiązań, chociażby do bogactw materialnych? Ale nie tylko do materialnych, bo do wszystkich innych, które obciążają serce i oddalają od Boga. Wszystkie one skutecznie przeszkodzą w przejściu przez ciasną bramę, która prowadzi do Nieba.

O tym przechodzeniu przez ciasną bramę Autor Listu do Hebrajczyków tak mówi w drugim czytaniu: Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo tego Pan miłuje, kogo karze, chłoszcze każdego, którego za syna przyjmuje. I dodaje: Trwajcież w karności. Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości.

To jest właśnie ta ciasna brama: pokonywanie siebie i swoich słabości, swoich złych nawyków i złych przyzwyczajeń, aby ostatecznie być gotowym na wejście do Królestwa – zanim Pan «wstanie i drzwi zamknie». Na te słowa, moi Drodzy, musimy koniecznie zwrócić uwagę, one nie mogą nam umknąć: Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi…

Oznacza to, że będzie taki jeden, konkretny moment, kiedy Pan zamknie owe drzwi. Definitywnie. Wcześniej – jak słyszymy – wstanie. Czyli zakończy się już czas oczekiwania Boga na to, aż człowiek się jakoś przygotuje, poprawi, nawróci… Zwłaszcza, jeśli nie ma on w ogóle zamiaru się nawrócić… Dzisiaj nieraz mamy takie wrażenie, że niektórzy ludzie już tak zabrnęli w grzech i już tak bezczelnie urągają Bogu, łamiąc wszelkie Jego prawa i zasady, że bardziej się już nie da, a Bóg milczy, jakby pozwalając na to wszystko. Niektórzy to nawet myślą, że przegrał, że jest na uboczu ludzkich spraw, że ludzie już mogą sobie o Nim zapomnieć i w ogóle się Nim nie przejmować, żyjąc po swojemu i według własnej moralności.

Do czasu. Tak, do tego czasu, kiedy Pan wstanie, a więc objawi swoją wielką moc i potęgę, po czym drzwi zamknie. I kto znajdzie się za nimi – tam już zostanie. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębójak dzisiaj słyszymy. Tam znajdą się ci, którzy wprost i bezczelnie łamali wszelkie Boże prawa, zupełnie się nimi nie przejmując, ale znajdą się i ci – tak wynika ze słów Jezusa – którym się będzie wydawało, że im się miejsce w Niebie niemalże z urzędu należy. Albo z jakiegokolwiek innego powodu.

A tymczasem przekonają się, że ludzie ze wszystkich stron świata tam się znajdą – nawet ci, którzy wydawali się dalecy od Boga i mniej pobożni, a tymczasem oni, tak pewni siebie, zostaną na zewnątrz. Dlatego, moi Drodzy, niech nas nie zmyli i nie zgubi zbytnia pewność siebie. Raczej potrzeba pokory – i pracy nad sobą, przechodzenia przez owe ciasne drzwi, a wówczas bez problemu znajdziemy się w Domu Ojca.

Tam jest nasza Ojczyzna, tam jest cel naszych dążeń – nie tu, na ziemi. Tam właśnie. Myślmy o tym jak najczęściej i nie związujmy się tak mocno z tym miejscem na ziemi, jakbyśmy nigdy nie mieli stąd odejść. Przecież wszyscy, bez wyjątku, bez względu na pochodzenie, wykształcenie, status społeczny, zajmowane stanowisko, czy jeszcze na cokolwiek – wszyscy jesteśmy zaproszeni do Nieba. Ze wschodu i zachodu, z północy i południa wszyscy! Nie ma lepszych i gorszych, ważniejszych i mniej ważnych – wszyscy jesteśmy zaproszeni i miejsce każdy ma przygotowane.

Ale to od nas ostatecznie zależy, czy miejsce to zajmiemy. Zależy to od tego, czy już poznaliśmy Pana – czy jedynie wiemy, kto to jest, ale sercem daleko jesteśmy od Niego?…

Niech przeżycie tej Mszy Świętej i niech wszystko, co będziemy czynić po powrocie do naszych domów służy temu, byśmy coraz lepiej i lepiej – poznawali Pana swoim sercem. Aby na progu Domu Ojca mógł On do każdej i każdego z nas powiedzieć: Znam Cię! Wiem, skąd jesteś! Dobrze Cię znam! Zapraszam – wejdź!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.