To jest możliwe! Uwierzmy!

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Tatiana Kłusek, którą poznałem we wspólnocie KSM, na moim pierwszym wikariacie, a która obecnie mieszka – wraz ze swoją Rodziną – w Warszawie. Życzę wszelkiego Bożego błogosławieństwa, o które też się modlę.

Moi Drodzy, planuję dzisiaj być w Kodniu. Dlatego, jak zawsze, zamierzam pogadać z Matką naszą kochaną także o Was i o Waszych sprawach.

Przypominam jednocześnie, że dzisiaj pierwszy piątek miesiąca. I kolejny dzień Adwentu – ale przecież Wy to doskonale wiecie.

Zapraszam zatem do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie – osobiście i konkretnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 1 Tygodnia Adwentu,

2 grudnia 2022., 

do czytań: Iz 29,17–24; Mt 9,27–31

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan Bóg:

Czyż nie w krótkim już czasie

Liban zamieni się w ogród,

a ogród za bór zostanie uznany?

W ów dzień głusi usłyszą słowa księgi,

a oczy niewidomych, wolne od mroku

i od ciemności, będą widzieć.

Pokorni wzmogą swą radość w Panu,

i najubożsi rozweselą się w Świętym Izraela,

bo nie stanie ciemięzcy, z szydercą koniec będzie,

i wycięci będą wszyscy, co za złem gonią:

którzy słowem przywodzą drugiego do grzechu,

którzy w bramie stawiają sidła na sędziów

i powodują odprawę sprawiedliwego z niczym.

Dlatego tak mówi Bóg domu Jakuba,

który odkupił Abrahama:

«Odtąd Jakub nie będzie się rumienił

ani oblicze jego już nie przyblednie,

bo gdy ujrzy swe dzieci,

dzieło mych rąk, wśród siebie,

ogłosi imię moje jako święte.

Wtedy czcić będą Świętego Jakubowego

i z bojaźnią szanować Boga Izraela».

Duchem zbłąkani poznają mądrość,

a szemrzący zdobędą pouczenie”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida”.

Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: „Wierzycie, że mogę to uczynić?”.

Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”.

Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: „Według wiary waszej niech się wam stanie”.

I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: „Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie”. Oni jednak skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.

Zapewne zauważyliśmy, że po tym, jak w ostatnich dniach roku liturgicznego słyszeliśmy w czytaniach surowe zapowiedzi końca świata i związanego z nim Sądu Bożego, i z nim z kolei związanego odrzucenia wszystkich grzesznych i niesprawiedliwych – a nawet w czytaniach pierwszej niedzieli Adwentu te treści się pojawiły – tak od kilku już dni tego pierwszego tygodnia Adwentu wyraźnie zauważamy zmianę tonu.

Otóż, pierwsze czytania niosą nam przesłanie nadziei, jakiegoś nieopisanego szczęścia, które nastąpi w jakiejś może nie do końca określonej przyszłości, jednak w odróżnieniu od zapowiedzi i obietnic polityków, składanych zwłaszcza w czasie kampanii wyborczych, które to obietnice także dotyczą bliżej nie określonej przyszłości – to co do tych, składanych przez Boga, możemy mieć pewność, że wszystkie, co do joty, będą wypełnione.

Owszem, nie wiemy, kiedy to nastąpi. na pewno, tak będzie w Niebie, w tym wiecznym Domu rodzinnym wszystkich zbawionych, w tym wiecznie kwitnącym Ogrodzie, w który zamienią się – wspomniane dziś w pierwszym czytaniu – lasy Libanu. My dzisiaj dowiadujemy się, że to wszystko stanie się w ów dzień. A co się dokładnie stanie?

Głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widzieć. Pokorni wzmogą swą radość w Panu, i najubożsi rozweselą się w Świętym Izraela, bo nie stanie ciemięzcy, z szydercą koniec będzie, i wycięci będą wszyscy, co za złem gonią: którzy słowem przywodzą drugiego do grzechu, którzy w bramie stawiają sidła na sędziów i powodują odprawę sprawiedliwego z niczym. To wszystko stanie się w ów dzień.

Zapanuje sprawiedliwość, bo zwyciężą sprawiedliwi, a nieprawi zostaną pokonani. Nie będzie też już żadnej ludzkiej niedoskonałości ani cierpienia, bo niewidomi przejrzą, głusi usłyszą, najubożsi odetchną już od tej biedy, w jakiej na co dzień żyli. Stanie się to wszystko w ów dzień. Czyli kiedy?

Jeszcze raz powiedzmy: na pewno w Niebie. Ale czy dopiero wtedy? Tak, wtedy w całej pełni, bo tam już naprawdę nie będzie żadnego cierpienia i żadnej ludzkiej niedoskonałości, bo tam już nie będzie zła ani niesprawiedliwości, bo tam już na pewno żadna ludzka łza – ani jedna – nie popłynie.

Tam nie będzie niewidomych, głuchych, sparaliżowanych, głodnych, spragnionych – i to zarówno w tym sensie fizycznym, jak i tym duchowym. Tam będzie pełnia szczęścia. Stanie się to w ów dzień – w całej pełni.

Ale czyż te wielkie rzeczy nie dzieją się już w naszych czasach, czy nie działy się na przestrzeni wszystkich wieków istnienia świata i Kościoła? Czyż to nie w ów dzieńJezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida”. Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: „Wierzycie, że mogę to uczynić?”. Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”. Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: „Według wiary waszej niech się wam stanie”. I otworzyły się ich oczy… Czy dla tych dwóch niewidomych nie był to ów dzień?

Na pewno, nie w całej doskonałości, w jakiej zajaśnieje on w Niebie, bo zapewne pozostały z nimi różne ludzkie dolegliwości, choćby związane z postępującym wiekiem… Ale oni w tym momencie przejrzeli, pozbyli się bardzo uciążliwej dolegliwości, a w dodatku – pierwszym, którego ujrzeli, był Jezus! Czyż w jakimś sensie nie był to dla nich ów dzień? Czyż Niebo nie pochyliło się nad nimi? Czyż się nad nimi nie otworzyło?

Nawet, jeżeli potem jeszcze niejednokrotnie doświadczyli ułomności ludzkiej natury, lub zła tego świata – to czyż w tej chwili nie doznali prawdziwego szczęścia? A dlaczego go doznali? Bo spotkali Jezusa i doświadczyli Jego mocy. A dlaczego jej doświadczyli? Bo bardzo mocno wierzyli!

Sam Jezus wyraźnie to stwierdził: Według wiary waszej niech się wam stanie. A zatem, to On dokonał znaku, dokonał cudu – ewidentnego cudu! Ale dokonał go według wiary, albo inaczej: na miarę wiary tych ludzi. Ponieważ tak bardzo wierzyli – to tak bardzo zostali obdarowani.

Powiedzmy zresztą wprost: oni liczyli na cud! Od samego początku, czyli od momentu, w którym dowiedzieli się, że Jezus przechodzi, zaczęli krzyczeć w Jego stronę, oczekując od Niego cudu! Przecież dobrze wiedzieli, w jakim są stanie, jaka dolegliwość na nich spadła i że żadne leczenie do tej pory nie przyniosło skutku. Od samego początku domagali się więc cudu! I go doświadczyli! W jakimś sensie, w jakimś stopniu – nastał dla nich ów dzień, bo w tej niełatwej swojej codziennej rzeczywistości zobaczyli promyk Nieba, rozjaśniającego się nad nimi.

Moi Drodzy, nasza rzeczywistość też nie jest łatwa. A może nawet czasami jest bardzo ciężka… Nieraz myślimy i mówimy sobie, że z naszych problemów to już nie ma wyjścia, nie ma dla nich rozwiązania! Niekiedy pada nawet stwierdzenie, że żadna siła niebieska czy ziemska tego nie rozwiąże. Nawet sam Bóg nic tu nie poradzi! Naprawdę, zdarzało mi się słyszeć takie stwierdzenia.

Dlatego może to my właśnie mamy być tymi, którzy w swoim własnym domu, w swoim otoczeniu, w swoim miejscu nauki, studiowania i pracy – będą świadkami Bożych cudów. Którzy o te cuda śmiało będą Boga prosić!

Ale warunek jest jeden: silna wiara! Naprawdę, silna wiara! Silna – czyli wytrwała, cierpliwa, prowadząca do zawiązania pełnej wspólnoty z Jezusem, a nie tylko doraźnego załatwienia jakieś sprawy, czy zaspokojenia chwilowej potrzeby. Taka wiara, która sprawi, że przybliży się do nas – a w jakimś stopniu także nastanie dla nas i wśród nas – ów dzień…

Moi Drodzy, to jest możliwe! To naprawdę jest możliwe! Uwierzmy!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.