Jesteśmy uczestnikami Chrystusa!

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny świętują:

należący niegdyś do prowadzonych przeze mnie Wspólnot młodzieżowych:

* Ksiądz Arkadiusz Bylinka,

* Arkadiusz Buczkowski;

Ksiądz Arkadiusz Zawistowski – znajomy Ksiądz z Diecezji warszawsko – praskiej;

Arkadiusz Piotrowski – bardzo życzliwy, młody Człowiek, z Parafii w Tłuszczu;

Arkadiusz Jarosiewicz – mój Kolega z rodzinnej Parafii.

Życzę Świętującym, aby zawsze otwierali swoje serce na każde słowo Jezusa, do Nich skierowane. Zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj – jak w każdy czwartek – udaję się na dyżur, w gmachu przy ul. Żytniej.

Teraz natomiast zapraszam do pochylenia się nad tym Słowem, które Pan dzisiaj do nas kieruje, aby – jak zawsze – odkryć to jedno, jedyne przesłanie, z jakim dokładnie do mnie się zwraca. Niech Duch Święty będzie w tym pomocą!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 1 Tygodnia zwykłego, rok I,

12 stycznia 2023., 

do czytań: Hbr 3,7–14; Mk 1,40–45

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Bracia: Postępujcie, jak mówi Duch Święty: „Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak w buncie, jak w dzień kuszenia na pustyni, gdzie kusili Mnie ojcowie wasi przez wystawianie na próbę, chociaż widzieli dzieła moje przez czterdzieści lat. Gniewałem się przeto na to pokolenie i powiedziałem: «Zawsze błądzą w sercu, oni zaś nie poznali dróg moich»; toteż przysiągłem w gniewie moim: «Nie wejdą do mego odpoczynku»”.

Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co „dziś” się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu.

Jesteśmy bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.

Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.

Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

Autor Listu do Hebrajczyków zachęca nas w pierwszym czytaniu – cytując słowa ze Starego Testamentu: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak w buncie… Zdajemy sobie zatem sprawę, że sytuacja, w której Bóg do nas przemówił, to z jednej strony wielki dar, ale jednocześnie – ogromne zobowiązanie. Skoro usłyszeliśmy, iż Bóg do nas przemówił i usłyszeliśmy, co nam powiedział, to nie możemy tak po prostu potraktować sprawy na zasadzie, że nic się nie stało, nic nie wydarzyło, nikt niczego nie powiedział… Przecież powiedział! I to Bóg powiedział!

Skoro odwołujemy się tu do historii narodu wybranego, co wyrażone zostało w zacytowanych słowach: Kusili Mnie ojcowie wasi przez wystawianie na próbę, chociaż widzieli dzieła moje przez czterdzieści lat, to musimy jasno powiedzieć, że faktycznie: to był ciężki czas próby. Naprawdę – ciężki czas próby. Ale dla Boga!

Ileż cierpliwości musiał mieć Bóg do swego ukochanego ludu, do którego ciągle mówił i któremu znaki dawał, a z którego strony spotykał się tak często z oporem, nieposłuszeństwem, czasami wręcz – otwartym buntem. Stąd zachęta Autora biblijnego, skierowana do nas dzisiaj: Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co „dziś” się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu.

Zauważmy to bardzo ciekawe stwierdzenie: Póki trwa to, co „dziś” się zwie. To właśnie «dziś» Pan do nas mówi – «wczoraj» też mówił, ale «wczoraj» był inny kontekst, inna sytuacja, a poza tym: «wczoraj» to było wczoraj. Było i minęło. I już nie wróci. Jeżeli zostało przez nas dobrze wykorzystane, to mamy „plusik” u Boga, a jeżeli zostało zmarnowane, to… no, cóż… Czas się nie cofnie, «wczoraj» nagle nie stanie się «dzisiaj». «Dzisiaj» mamy dzisiaj, więc wykorzystajmy dobrze i przeżyjmy należycie to, co „dziś” się zwie. Bo to jest właśnie aktualna szansa dla nas.

Nawet, jeżeli owo «wczoraj» nie było przez nas przeżyte zbyt dobrze, to mamy szansę należycie przeżyć owo «dzisiaj». Mamy tę szansę! Zobaczmy, wielu jej nie dożyło, nie doczekało. My doczekaliśmy! Mamy szansę! Oto dzisiaj, tu i teraz, przeżywamy ten dzień, ten czas, a więc mamy kolejną szansę.

I to właśnie dzisiaj Autor Listu do Hebrajczyków przypomina nam: Jesteśmy bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną. Kolejne bardzo ciekawe stwierdzenie: Jesteśmy […] uczestnikami Chrystusa… Zaledwie we wczorajszym pierwszym czytaniu słyszeliśmy, że Jezus stał się uczestnikiem ciała i krwi, co oznaczało dokładnie tyle, że po prostu przyjął ludzkie ciało, stał się w pełni człowiekiem – On, Boży Syn, żyjący ze swym Ojcem w zupełnie innym wymiarze, teraz stał się jednym z nas, przyszedł na ziemię, w ludzkiej, widzialnej postaci.

A oto dzisiaj słyszymy, że z kolei my jesteśmy uczestnikami Chrystusa, a więc… Właśnie, jak to rozumieć? Jesteśmy Chrystusami? Bardzo śmiałe stwierdzenie, ale na pewno – przynajmniej w jakimś stopniu – prawdziwe. Bo staramy się do Niego jak najbardziej upodobnić. A jak to najlepiej uczynić?

Dokładnie tak, jak to dziś wskazuje Autor natchniony: słuchać Bożego słowa! Słuchać dokładnie tego słowa, które Pan – w tym czasie, w tym miejscu, w tej sytuacji i w tym kontekście, w jakim dzisiaj jesteśmydo nas kieruje. Usłyszeć to słowo, przyjąć – i wypełnić.

Ewangelia dzisiejsza daje nam konkretny przykład wydarzenia, w którym to Jezus skierował swoje słowa do trędowatego, a ten jedno słowo przyjął – to, które oznaczało jego powrót do zdrowia – ale drugiego już nie posłuchał.

Zauważyliśmy to zapewne. Jezus przecież wyraźnie poprosił trędowatego – już uzdrowionego: Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Niestety – jak dalej słyszymy – on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

Tak przy okazji, to mamy tu cenne wskazanie – przypomnienie – że powodem niesłuchania Bożego słowa nie zawsze musi być bunt w sensie najbardziej dosłownym. Niekiedy – tak było w tym przypadku – może to być wielka radość, wielkie uniesienie i szczęście, rozsadzające wręcz człowieka z powodu doznanego powodzenia. Człowiek wówczas jest tak zadowolony z całej sytuacji – a przy okazji, także i z siebie samego – że nawet nie zauważa, iż Bóg do niego coś mówi i przestrzega go przed zachowaniem niewłaściwym, lekkomyślnym…

Innym razem, powodem może być jakieś wielkie zmartwienie, kiedy to człowiek jest tak zdołowany i przybity, że nawet nie zauważa, iż Bóg próbuje mu coś podpowiedzieć…

A najczęściej bywa tak, że nasza codzienność tak nas absorbuje, że nawet nie pomyślimy, iż właśnie w tych warunkach – najbardziej codziennych i zwyczajnych – Bóg może w ogóle coś do nas mówić. A On właśnie mówi! W najbardziej zwyczajnych i codziennych okolicznościach naszego życia.

I teraz chodzi o to, aby to zauważyć, usłyszeć – i tym słowem potem żyć. Każdym słowem: i tym, które „pasuje” i odpowiada naszych oczekiwaniom i pragnieniom – jak i tym, które w danej chwili „nie pasuje”, bo może stawia jakieś wymagania. Jeżeli jesteśmy – jeżeli chcemy być – uczestnikami Chrystusa, to znakiem pierwszym i najważniejszym, potwierdzającym to nasze nastawienie, z pewnością będzie życie Jego słowem.

Niech nas poruszy wewnętrznie i przekona zachęta Autora biblijnego: Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co „dziś” się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu.

Na piękną i bardzo pokorną prośbę trędowatego: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić, Jezus odpowiedział: Chcę, bądź oczyszczony. I uzdrowił go. Kiedy jednak Jezus chciał, aby trędowaty Go posłuchał, ten nie chciał…

Obyśmy zawsze chcieli posłuchać Jezus – Jego słowa. Każdego Jego słowa – i w każdej sytuacji.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.