Zaufajmy Bogu! Odważmy się!

Z

Szczęść Boże! Moi Drodzy, u nas, w Duszpasterstwie Akademickim, dzisiaj Droga Krzyżowa. Bo u nas jest w czwartki, gdyż w piątki zasadniczo nie odprawiamy Mszy Świętych „z ludem”. Dzisiejszą Drogę Krzyżową poprowadzi Studenckie Koło Formacyjne, które potem będzie miało swoje spotkanie.

A przy okazji, to przypominam, że dzisiaj mamy pierwszy czwartek miesiąca. Proszę o modlitwę za nas, kapłanów, i o nas, czyli za naszą posługę oraz o naszych następców. Pamiętajmy także o Osobach zakonnych! Już teraz dziękuję za tę modlitwę – i wszelką życzliwość, jaką okazujecie osobom duchownym.

Teraz zaś już pochylmy się nad Słowem dzisiejszego dnia. Z jakim konkretnie przesłaniem Pan zwraca się do mnie? Niech Duch Święty natchnie i oświeci serce i umysł!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 1 Tygodnia Wielkiego Postu,

2 marca 2023., 

do czytań: Est (Wlg) 14,1.3–5.12–14; Mt 7,7–12

CZYTANIE Z KSIĘGI ESTERY:

Królowa Estera zwróciła się do Pana, przejęta niebezpieczeństwem śmierci.

I błagała Pana, Boga Izraela, i rzekła:

Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą prócz Ciebie żadnego wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo jest niejako w ręce mojej. Ja słyszałam od młodości mojej w pokoleniu moim w ojczyźnie, że Ty, Panie, wybrałeś Izraela ze wszystkich narodów i ojców naszych ze wszystkich przodków ich na wieczystą posiadłość i uczyniłeś im tak wiele rzeczy według obietnicy.

Wspomnij, Panie, pokaż się w chwili udręczenia naszego i dodaj mi odwagi. Królu bogów i Władco nad wszystkimi władcami. Daj odpowiednią mowę w usta moje przed obliczem lwa i obróć serce jego ku nienawiści wroga naszego, aby zginął on sam i ci, którzy z nim jedno myślą.

Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.

Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre tym, którzy Go proszą.

Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”.

Opisana dziś w pierwszym czytaniu historia to fragment znacznie dłuższego opowiadania, które z pewnością warto poznać – albo przypomnieć sobie – czytając w Starym Testamencie Księgę Estery. Oto młodziutka Izraelitka zostaje zabrana – wraz z wieloma innymi dziewczętami – do pałacu króla perskiego Aswerusa, aby być jedną z jego nałożnic. Z czasem jednak król dostrzega ją wśród pozostałych i obdarza względami, a wręcz – szczerą miłością, poślubiając ją i mianując królową.

Wtedy jednak okazuje się, że najbliższy doradca króla, Haman, zaciekły wróg Żydów, zręczną i podstępną intrygą doprowadza do wydania królewskiego edyktu, nakazującego zagładę narodu żydowskiego. Krewny Estery, Mardocheusz, informuje ją o całej sprawie, prosząc o interwencję. Ta odczuwa ogromny lęk, bo król nie wie, że jest ona Żydówką – wszak w jego królestwie, które wchłonęło w swoje granice wiele innych narodów, Żydzi byli tylko jednym z nich.

Estera ma zatem stanąć przed królem – co prawda, będącym także jej mężem, ale jednak królem – i prosić o ratunek dla swoich rodaków. Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, iż na królewskim dworze wszyscy dobrze wiedzą o panującej tam zasadzie, że przed królem może stanąć tylko ten, kogo król osobiście wezwie. Ten zaś, kogo nie wezwie, a zdecyduje się przed nim stanąć, uczyni to na własną odpowiedzialność, król bowiem może – bo kto mu zabroni! – wyciągnąć do niego swoje berło, a to będzie oznaczało przychylność i zgodę na wizytę niespodziewanego gościa, ale też może – bo kto mu zabroni! – oburzyć się na niego i po prostu skazać go na śmierć. Ot, tak, po prostu.

Prawo to w równym stopniu dotyczyło wszystkich, także królowej. Estera dobrze o tym wie, jednak decyduje się pójść do króla, chociaż ten nie wzywał jej przed swoje oblicze już od miesiąca. Dlatego doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co jej grozi. Bo może zyskać królewską przychylność, a wówczas uratuje naród, a może nie zyskać tejże przychylności, a wówczas ani narodu nie uratuje, ani samej siebie. No, cóż…

Jak mawiają, „łaska pańska na pstrym koniu jeździ” i król – choć nawet jest jej mężem – to jednak jest królem, ma więc swoje pańskie zachcianki, zwyczaje, humory i jako taki jest po prostu nieprzewidywalny! Estera zdaje sobie sprawę z tego, a jednak jest zdecydowana stanąć przed nim, dlatego prosi swoich rodaków, rozproszonych po całym perskim imperium, aby przez trzy dni – w łączności z nią – modlili się i pościli w intencji ratunku dla siebie, a tym samym: w intencji powodzenia jej misji.

Sama także wznosi do Boga dramatyczną modlitwę – jak słyszymy – przejęta niebezpieczeństwem śmierci. Bo faktycznie – niebezpieczeństwo to było aż nadto realne! I oto dzisiaj słyszymy jej serdeczną, szczerą, pełną bólu, ale i nadziei – modlitwę.

To tak, jakby usłyszała wcześniej słowa Jezusowej zachęty z dzisiejszej Ewangelii: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Bo przecież – jak przekonuje Jezus – gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre tym, którzy Go proszą.

Ojciec, który jest w Niebie, dał to, o co prosiła Go Estera: naród żydowski został wówczas uratowany. Król wyciągnął ku niej swoje berło, wysłuchał i spełnił to, z czym do niego przyszła. Swoją drogą, to naprawdę warto przeczytać w Księdze Estery, w jaki sposób się to wszystko dokonało, bo miało to naprawdę ciekawy przebieg. Ale to tylko pokazało, że tak naprawdę to Bóg wyciągnął ku Esterze i ku całemu narodowi swą dobrą rękę, z której udzielił im wszystkim swoich darów. Tak, jak udzieli każdemu, kto Go szczerze prosi.

Moi Drodzy, warto wsłuchać się w treść dzisiejszego pierwszego czytania i – by tak rzec – wmyśleć się w nie, ale w połączeniu z przesłaniem dzisiejszej Ewangelii. W jednym bowiem i w drugim przekazie otrzymujemy wyraźną zachętę, skierowaną do nas przez samego Boga, byśmy mieli odwagę prosić Go w różnych naszych potrzebach.

Zapewne Pan nie musi nas do tego przekonywać, bo my w większości przypadków, kiedy klękamy do modlitwy, to prosimy. Dla siebie, albo naszych bliskich, albo dla całej społeczności, w jakiej żyjemy – co zresztą jest godne pochwały! – ale prosimy. Nawet niekiedy dochodzimy do wniosku – wyrażanego zresztą niekiedy w homiliach lub różnego rodzaju rozważaniach rekolekcyjnych – że tej prośby jest za dużo! Że więcej powinniśmy dziękować, przepraszać, ale też uwielbiać Boga, bo właśnie te cztery wymiary ma modlitwa – nie powinna być tylko prośbą. I to jest prawdą – modlitwa nie powinna być tylko prośbą.

Ale powinna być również prośbą, powinna być między innymi prośbą – po prostu: może być prośbą. To nie jest nic złego, ani niewłaściwego, że my Boga o coś prosimy. Owszem, powinniśmy uwzględniać pozostałe wymiary modlitwy, ale prośba również jest jak najbardziej właściwa. Bo w końcu do kogo, jak nie do Boga samego, winniśmy zwracać się z naszymi potrzebami? Kto może nam tak naprawdę pomóc?

Dlatego możemy i nawet powinniśmy prosić. Natomiast na pewno ta nasza prośba winna być taką, o jakiej mówi dzisiejsza liturgia Słowa, a więc nie na zasadzie, że Bóg staje się dla mnie takim – przepraszam za to wyrażenie – kawomatem, do którego wrzucam „piątaka” i do plastikowego kubka nalewa się taka kawa, jaką sobie zaprogramowałem. Z cukrem, lub bez. Nie, to nie tak!

Musimy zawsze pamiętać, że zwracając się do Boga z czymkolwiek – zwracamy się do żywej i realnie obecnej tu i teraz Osoby, która nas słyszy, która nas rozumie, która nas bardzo, ale to bardzo kocha, dlatego zależy Jej na naszym dobru. I dlatego właśnie nie da nam wszystkiego o co prosimy, ale – jak to nawet słyszymy dzisiaj w Ewangelii – da to, co dobre: dobre w tym życiu doczesnym, ale jeszcze bardziej w tym życiu wiecznym!

Dlatego mamy zwracać się do Niego wytrwale, z zaufaniem i poddaniem się Jego woli, aby przyjąć z Jego ręki to, co On nam da, a nie to, my w tym momencie uważamy, że powinien nam dać, chociaż to wcale nie będzie dla nas dobre! Bo tylko On wie, co jest dla nas naprawdę dobre! Tylko On to wie! Dlatego – zaufajmy Mu! Odważmy się zaufać!

Nawet, jeżeli w tym momencie wyda się nam to bezsensowne, a może nawet uznamy, że popełniliśmy błąd, tak bardzo ufając, to jednak z czasem – a zwykle szybciej, niż później – przekonamy się, że to jednak On miał rację. I dobrze wiedział, co jest nam potrzebne. I dobrze wiedział, co powinien nam dać. I dobrze, że to właśnie dał.

Dlatego – zaufajmy Mu szczerze! Odważmy się na to…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.