Ósmego dnia tygodnia…

Ó

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, mamy dzisiaj Święto Bożego Miłosierdzia. Więcej o tym w rozważaniu.

Jest to dzień odpustu w mojej rodzinnej Parafii – Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej, będącej Diecezjalnym Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Łączę się w modlitwie z Uczestnikami uroczystości – szczególnie, że dzisiaj obchodzona jest dwudziesta rocznica ustanowienia Sanktuarium. Oto zapowiedź tej uroczystości na portalu diecezjalnym:

https://podlasie24.pl/kosciol/niedzielne-uroczystosci-w-sanktuarium-milosierdzia-bozego-w-bialej-podlaskiej-transmisja-20240405082911

A ja dzisiaj – przez cały dzień – będę głosił słowo Boże w Parafii Świętego Jana Kantego, w Lublinie. Jak przed rokiem. Pierwsza Msza Święta o 7:00 – ostatnia o 20:00. Natomiast transmitowane przez internet będą pozostałe Msze Święte: o 8:30, 10:00, 11:30, 13:00 i 18:00. Zapraszam:

https://www.youtube.com/@ParafiaswJanaKantegowLublinie/streams

Pamiętajmy też, że dzisiaj jest pierwsza niedziela miesiąca.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan konkretnie do mnie mówi? Niech Duch Święty natchnie nas i oświeci w odkryciu tego przesłania.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

2 Niedziela Wielkanocna, B,

7 kwietnia 2024.,

do czytań: Dz 4,32–35; 1 J 5,1–6; J 20,19–31

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy mieli wielką łaskę.

Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze ze sprzedaży, i składali je u stóp apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Najmilsi: Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził i każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, który życie od Niego otrzymał. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie.

Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat, tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?

Jezus Chrystus jest Tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo: bo Duch jest prawdą.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: „Pokój wam!” A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana.

A Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.

Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: „Widzieliśmy Pana!”.

Ale on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”.

A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”.

Tomasz Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!”

Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.

I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.

Był taki czas w historii ludzkości, kiedy jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze ze sprzedaży, i składali je u stóp apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.

Co prawda, niektórzy komentatorzy biblijni podchodzą z dużym dystansem do tej relacji wskazując, że tego typu wspólnota dóbr mogła mieć charakter jedynie lokalny i określony czasowo, inni z kolei podchodzą do tego z większym entuzjazmem, ale nawet jeżeli nie dokładnie było właśnie tak, a było jakoś podobnie – to i tak możemy mówić o wyjątkowej atmosferze, jaka panowała w młodym Kościele – po Wniebowstąpieniu Pana.

Wtedy też kształtowała się nauka Kościoła, trzeba było jakoś określić się w stosunku do wszystkiego, co wydarzyło się za czasów Jezusa, kiedy chodził On po tej ziemi – nauczając, uzdrawiając, nawet wskrzeszając, ale też rozmnażając pokarm, uciszając nawałnice… Jak należało to wszystko rozumieć? A jeszcze wcześniej: jak należało „rozumieć” samego Jezusa? Kim On był dla współczesnych sobie – a kim jest dla nas, dzisiaj, i współczesnych nam?

I w tym właśnie określaniu siebie w kontekście wspomnianych pytań, z pomocą spieszy nam Święty Jan Apostoł, mówiąc do nas w drugim dzisiejszym czytaniu: Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził i każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, który życie od Niego otrzymał. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie.

Dla Jana było to oczywiste – czy i dla jego uczniów? Pamiętajmy, że pisał te słowa już z perspektywy wielu lat życia: najpierw tego życia u boku Jezusa, a potem – życia i bujnego rozwoju młodego Kościoła. I właśnie takim oto nauczaniem chciał on ten młody Kościół ubogacić. Był zatem taki czas – wyjątkowy czas – w historii Kościoła, w historii ludzkości…

Ale zanim ten czas nastał – był inny czas. Był Wielki Czwartek, był Wielki Piątek i była Wielka Sobota… I był Wieczernik, Ogrójec, pretorium, pałac Piłata, pałac Heroda, droga na Kalwarię i sama Kalwaria; grób i ciężki kamień na nim… Ale potem: był Poranek Niedzieli. Tej Niedzieli – tej jedynej Niedzieli.

Ale był też i wieczór tej Niedzieli. A wówczas tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: „Pokój wam!” A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.

To było wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia… Niestety, tego dnia nie było między nimi Tomasza. Nie wiemy, dlaczego, ale to nieistotne. Po prostu – nie było. Pojawił się później i od razu zaczęło się: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. Dlatego po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”.

Swoją drogą, to ciekawe, że Jezus nie pojawił się zaraz potem, kiedy tylko Tomasz wypowiedział swoje wątpliwości, ale poczekał do kolejnej niedzieli, aby właśnie w niedzielę, czyli w dzień, który dla wszystkich Jego uczniów przez wszystkie czasy miał być dniem świętym – pojawił się wśród swoich i tak mocno poruszył serce Tomasza. Właśnie w tym kolejnym pierwszym dniu tygodnia. A można też powiedzieć: w ósmym dniu tygodnia.

Tak, dokładnie tego tygodnia, który liczy siedem dni – dzień ósmy niejako wykracza poza czas, poza doczesność, wprowadzając nas w inny wymiar: w wymiar obecności Jezusa wśród nas. A ta Jego obecność przekracza i czas, i miejsce – jest tak wyjątkowa i tak przebojowa, że nie przeszkadzają jej ani zamknięte drzwi pomieszczenia, w którym przebywali uczniowie; ani zamknięte ze strachu drzwi ich serc, ani zamknięte w swoich wątpliwościach serce Tomasza. Owego pierwszego dnia tygodnia także zamknięty ciężkim kamieniem grób nie okazał się żadną przeszkodą. Jezus przekroczył i wciąż przekracza wszystkie przeszkody, wszystkie drzwi zamknięte. I wszystkie ograniczenia, i wszystkie bariery!

Także barierę czasu – a może: przestrzeń czasu, przestrzeń dziewiętnastu wieków – kiedy to ponownie przyszedł mimo drzwi zamkniętych celi zakonnej klasztoru w Płocku, w dniu 22 lutego 1931 roku, aby tam spotkać się ze skromną polską Zakonnicą i ukazać się jej w takiej oto postaci, iż jedna ręka wznosi się do błogosławieństwa, druga natomiast dotyka szaty na piersiach. Z uchylenia szaty wychodzą dwa promienie: blady i czerwony.

I aby powiedzieć do niej: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: «Jezu, ufam Tobie!» Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w waszej kaplicy i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako swej chwały. [Dz 47–48]

Dziewiętnaście wieków po tym, jak pierwszego i ósmego dnia tygodnia Jezus przyszedł do świata, aby go przekonać o swoim Zmartwychwstaniu – teraz przychodzi, aby go przekonać o swoim Miłosierdziu. I wybiera właśnie ten dzień – ósmy dzień tygodnia, który mamy dzisiaj – aby był on świętem Miłosierdzia.

Mówi do Siostry: Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia. [Dz 49] W dniu tym otwarte są wnętrzności Miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżają do źródła Miłosierdzia mojego. Która dusza przystąpi do Spowiedzi i Komunii Świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski. Niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski. Wszystko, co istnieje, wyszło z wnętrzności Miłosierdzia mego. [Dz 699]

I jeszcze uczy odmawiania Koronki do swego Miłosierdzia, nakazuje czcić Godzinę Miłosierdzia i domaga się szerzenia czci swego Miłosierdzia wobec świata.

Z takim przesłaniem przyszedł do skromnej polskiej Zakonnicy – wtedy, w ów lutowy wieczór 1931 roku, a potem jeszcze wiele, wiele razy. Dlaczego przyszedł w tej postaci – tak bardzo podobnej do tej, w jakiej zobaczyli Go Apostołowie, a potem także Tomasz?… Co się wydarzyło między jednym, a drugim ukazaniem się, że Jezus zdecydował się przyjść ponownie – w takich właśnie okolicznościach? Co wydarzyło się w historii świata, w historii Kościoła, w historii człowieka – przez te dziewiętnaście wieków?

Na pewno, był ten czas, kiedy to jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Ale był – i to wielokrotnie, a może i nadal jest – ten czas, kiedy to jakiś zły duch opętał serca ludzi! Także tych wierzących! Albo – precyzyjniej mówiąc – uważających się za wierzących. Albo i faktycznie i praktycznie niewierzących. Dużo, oj dużo – i dobrego, i złego – zadziało się przez ten czas!

Dlatego Jezus – ten sam, a nawet w tej samej postaci i w jakże podobny sposób – zdecydował się przyjść ponownie, a nawet więcej: chciał co roku, właśnie dzisiaj, w drugą Niedzielę Wielkanocy, a więc w ów ósmy dzień tygodnia, przychodzić do wiernych swego Kościoła – i do całego świata – z przesłaniem swego Miłosierdzia. Z tym przesłaniem, które dzisiaj staje się dla nas – przesłaniem nadziei! Tak bardzo nam wszystkim potrzebnej i wypatrywanej tęsknym sercem i tęsknym wzrokiem: nadziei! Szczególnie dzisiaj, kiedy wielu z nas przeżywa jej drastyczny deficyt.

I to właśnie do nich – i do nas wszystkich – Jezus przychodzi ze słowami, skierowanym do Siostry Faustyny, co też ona skrzętnie w swoim „Dzienniczku” zapisała: Córko, kiedy przystępujesz do Spowiedzi Świętej, do tego źródła miłosierdzia Mojego, zawsze spływa na Twoją duszę Moja krew i woda, która wyszła z serca Mojego, i uszlachetnia Twą duszę. Za każdym razem, jak się zbliżasz do Spowiedzi Świętej, zanurzaj się cała w Moim miłosierdziu z wielką ufnością, abym mógł zlać na duszę Twoją hojność swej łaski. Kiedy się zbliżasz do Spowiedzi, wiedz o tym, że Ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. Tu nędza duszy spotyka się z Bogiem miłosierdzia. Powiedz duszom, że z tego źródła miłosierdzia dusze czerpią łaski jedynie naczyniem ufności. Jeżeli ufność ich będzie wielka, hojności Mojej nie ma granic. Strumienie łaski zalewają dusze pokorne. Pyszni zawsze są w ubóstwie i nędzy, gdyż łaska Moja odwraca się od nich do dusz pokornych. [Dz 1602]

znowu, w innym miejscu: Dusze dążące do doskonałości niech szczególnie uwielbiają Moje miłosierdzie, bo hojność łask, które im udzielam, płynie z miłosierdzia Mojego. Pragnę, aby dusze te odznaczały się bezgraniczną ufnością w Moje miłosierdzie. Uświęceniem takich dusz Ja sam się zajmuję, dostarczę im wszystkiego, czegokolwiek potrzeba dla ich świętości. Łaski z Mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a nim jest – ufność. Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma. Wielką Mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask. Cieszę się, że żądają wiele, bo Moim pragnieniem jest dawać wiele, i to bardzo wiele. Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca. [Dz 1578]

A zatem, cóż nam pozostało, moi Drodzy, jak tylko spełnić wolę Jezusa, spełnić Jego oczekiwanie wobec nas. Dlatego ufajmy wiele – i żądajmy wiele! Sam tak powiedział. I sam dzisiaj dał przykład otwartości na takie «żądanie wiele», kiedy nie zraził się dociekliwością Tomasza, tylko pozwolił mu, a wręcz nakazał dotknąć swoich ran, aby ten mógł uwierzyć… Zatem i my nie obawiajmy się zwracać do Niego ze wszystkim – i zawsze!

Warto w tym kontekście przytoczyć krótką rozmowę Jezusa z Siostrą Faustyną, zapisaną w Dzienniczku pod datą: 6 lutego 1937 roku: „Dziś powiedział mi Pan: Córko moja, mówią mi, że masz dużo prostoty, a więc czemu mi nie mówisz o wszystkim, co Cię dotyczy – nawet szczegóły najdrobniejsze. Mów Mi o wszystkim! Wiedz, że tym sprawisz Mi radość wielką! Odpowiedziałam: «Przecież Ty wiesz o wszystkim, Panie!» I odpowiedział mi Jezus: Tak, Ja wiem, ale Ty nie tłumacz się tym, że Ja wiem, ale z prostotą dziecka mów mi o wszystkim, bo mam skłonione ucho i serce ku Tobie, a mowa Twoja jest mi miła.” [Dz 921]

jeszcze wcześniej, bo 18 grudnia 1936 roku, w wielkiej prostocie swego serca Faustyna – przebywająca na leczeniu, poza swoim klasztorem – zapisała: „Dziś przykro mi się zrobiło, że już tydzień i nikt mnie nie odwiedza. Kiedy się żaliłam przed Panem, odpowiedział mi: Czy Ci nie wystarcza, że Ja Cię codziennie odwiedzam? Przeprosiłam Pana i znikła przykrość. O Boże, Mocy moja, Ty mi wystarczasz!” [Dz 827]

Moi Drodzy, to właśnie o takiej – prostej i szczerej, a do tego totalnej i radosnej – ufności wobec Pana dzisiaj mówimy. Bo On naprawdę chce nam pomóc. On nas – jak Faustyny – chętnie słucha! Obyśmy tylko chcieli Mu mówić – o wszystkim i zawsze…

On także – a może przede wszystkim – chce nam przebaczać grzechy. Wszak owego pierwszego dnia tygodnia dał swoim uczniom władzę ich odpuszczania. Także ukazując się Siostrze Faustynie zapewnił, że Jego pragnieniem jest przebaczanie każdemu, kto zwróci się do Niego ze szczerym żalem i równie szczerym zaufaniem.

A nawet – zauważają niektórzy – gest prawej ręki, jaki widzimy na Obrazie, jako żywo przypomina gest prawej ręki kapłana, kiedy w konfesjonale już wypowiada formułę rozgrzeszenia i za chwilę uczyni tą ręką znak krzyża, mówiąc: „I ja odpuszczam Tobie grzechy – w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen”. Jezus zresztą powiedział, że to On czyni – tylko przez kapłana.

Dlatego idźmy do Niego! Idźmy ze wszystkim! Ufajmy wiele – i żądajmy wiele! Zauważmy, że spośród tak wielu zdań i cennych myśli, które Siostra Faustyna usłyszała z ust Jezusa i zapisała w Dzienniczku, akurat na Obrazie jest tylko jedno zdanie – i to konkretnie wskazane przez Niego samego: JEZU, UFAM TOBIE! On sam kazał tak podpisać Obraz. Czy nam to coś mówi, coś sugeruje?

Skoro właśnie to zdanie Jezus kazał napisać tuż pod swoim wizerunkiem i nam kazał je nieustannie powtarzać, to znaczy, że właśnie to stwierdzenie chce od nas słyszeć! Ale – szczerze! Totalnie szczerze! Bo tylko wówczas ma ono sens, a nie kiedy jest jedynie mechanicznie powtarzaną formułką!

Zatem, ufajmy wiele – i wiele żądajmy! Przede wszystkim – wiele nadziei! Jak najwięcej nadziei! Dla nas – i całego świata!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.