Tylko z Jezusem – i za Jezusem!

T

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Marian Tomkowicz – mój Nauczyciel łaciny w Liceum im. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, a następnie wieloletni Wójt Gminy Leśna Podlaska;

Marian Nowicki – mój Wujek,

Katarzyna Szewczak – Bliska mi Osoba z Warszawy.

Urodziny natomiast przeżywa Łukasz Lisiewicz, włączający się w swoim czasie w działalność młodzieżowych Wspólnot.

Rocznicę zaś zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Elżbieta i Jacek Szczotowie. Z Panią Elżbietą współpracowałem w swoim czasie w Katedrze Prawa Sakramentów Świętych, na Wydziale Prawa, na KUL.

Wszystkim świętującym życzę łask z Nieba i wszelkiego Bożego błogosławieństwa, zapewniając o modlitwie!

A ja dzisiaj wyruszam do Parafii Małaszewicze, gdzie ostatnio prowadziłem Rekolekcje wielkopostne, a przy okazji zawarliśmy umowę, że od czasu do czasu będę tam duszpastersko pomagał. I właśnie dzisiaj tam będę, potem zaś, o 20:00 – Msza Święta w naszym Duszpasterstwie.

A potem ruszam już na noc do Kodnia i tam zasadniczo będę rezydował do piątku, wyjeżdżając oczywiście to tu, to tam, na kolejne duszpasterskie działania. Natomiast pobyt w Kodniu, u naszej Matki, zawsze jest dla mnie okazją do szczerej i serdecznej modlitwy za Was, moi Drodzy, i w Waszych sprawach.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem właśnie do mnie zwraca się osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

4 Niedziela Wielkanocna, A,

30 kwietnia 2023., 

do czytań: Dz 2,14a.36–41; 1 P 2,20b–25; J 10,1–10

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

W dzień Pięćdziesiątnicy stanął Piotr z Jedenastoma i przemówił donośnym głosem:

Niech cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem”.

Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca i zapytali Piotra i pozostałych Apostołów: „Cóż mamy czynić, bracia?” Powiedział do nich Piotr: „Nawróćcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Bo dla was obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz”.

W wielu też innych słowach dawał świadectwo i napominał: „Ratujcie się z tego przewrotnego pokolenia”.

Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA:

Najdrożsi: To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami.

On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądził sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – Krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni.

Błądziliście bowiem jak owce, ale teraz nawróciliście się do Pasterza i Stróża dusz waszych.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych”.

Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił.

Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”.

Wśród tylu różnych propozycji, jakie daje dzisiejszy świat, wśród tylu recept na szczęście i w prawdziwym gąszczu domorosłych autorytetów, czyli tych mądrali i „specjalistów od wszystkiego”, którzy roszczą sobie pretensje do przewodzenia innym i prowadzenia innych – głos Jezusa brzmi jakoś tak cicho, dyskretnie, wręcz nieśmiało… Jakby na uboczu tych wszystkich propozycji i całej tej gromady „nauczycieli” i „ przewodników”…

Jezus dzisiaj mówi: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych.

To tyle, jeśli idzie o konkurencję, czyli tych, którzy właśnie chcieliby czynić Jezusowi konkurencję, a więc przypisywać sobie pozycję pasterzy i przewodników wbrew Jezusowi, lub poza Nim. Owszem, dzisiejszy świat właśnie takim przyznaje rację i właśnie takich słucha, a przecież tak naprawdę są oni – jak mówi Jezus – rozbójnikami i złodziejami. Przyznajmy, że to naprawdę mocne słowa – bardzo kategoryczne i jednoznaczne.

Natomiast o swojej misji i swojej posłudze pasterskiej Jezus mówi dokładnie to, co tu sobie przywołaliśmy, oraz nieco dalej dodaje: Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości. Tak mówi o sobie Jezus Chrystus – jedyny i prawdziwy Pasterz, jedyny dobry Pasterz.

Ten sam, o którym dzisiaj Piotr Apostoł, Jego namiestnik na ziemi i widzialna Głowa Kościoła, wypowiada się aż dwukrotnie, bo i w pierwszym, i w drugim czytaniu.

W pierwszym, z Księgi Dziejów Apostolskich – jak słyszymy – mówi: Niech cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem. A kiedy poruszeni tymi słowami słuchacze zadali najmądrzejsze chyba pytanie, jakie można było w takiej sytuacji postawić: Cóż mamy czynić, bracia?, Piotr odpowiedział im bardzo zdecydowanie: Nawróćcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Po czym – jak słyszymy – w wielu też innych słowach dawał świadectwo i napominał: „Ratujcie się z tego przewrotnego pokolenia”. To w pierwszym czytaniu.

W drugim zaś, będącym fragmentem jego Listu, Święty Piotr pisze: Chrystus […] cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami. On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądził sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – Krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni. Błądziliście bowiem jak owce, ale teraz nawróciliście się do Pasterza i Stróża dusz waszych.

Zobaczmy, moi Drodzy, jaką drogą poszedł ten jedyny i największy Pasterz, ten dobry Pasterz: drogą cierpienia, drogą ofiary, drogą poświęcenia. I na tę drogę chce zabrać nas. Dlatego tak wielu nie chce nią pójść. Zapewne, już pierwsi chrześcijanie mieli z tym problem, skoro Piotr dzisiaj przekonuje ich – w tymże samym drugim czytaniu: To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. No, cóż…

Powiemy, że to mało przekonująca propozycja. Bo któż z nas chce – ot, tak, po prostu – znosić cierpienia?… I jeszcze widzieć w tym jakąś przyjemność, jakąś korzyść?…

Tymczasem dobrze wiemy – gdyż to wynika z całego przesłania Pisma Świętego i całego nauczania Kościoła – że tu nie chodzi o cierpienia dla samych cierpień. Nikt z nas nie chce cierpienia dla samego cierpienia, bo jeżeli ktoś chce, to trzeba by mu zrobić badania psychiatryczne, czy aby na pewno wszystko z nim jest w porządku. Zresztą, na określenie takich dewiacji – także seksualnych – które polegają na upodobaniu sobie w samym cierpieniu, są pewne konkretne diagnozy i są przewidziane sposoby zaradzania takim problemom.

Natomiast my mówimy o sytuacji, w których człowiek nie chce cierpienia, ale przyjmuje je i znosi z godnością w chwili, w której ono przyjdzie. Skoro przyjdzie niezależnie od niego i wbrew jego woli. Jako rzekliśmy, nikt z nas cierpienia nie chce, ale każdy z nas tak naprawdę z nim się styka.

I oto dobry Pasterz, Jezus Chrystus, który także nie był od niego wolny, dzisiaj przekonuje nas, że On sam przeszedł pierwszy tą drogą, na którą chce nas teraz zabrać. Świetnie wyraża to Apostoł Piotr w drugim czytaniu, mówiąc iż Jezus, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądził sprawiedliwie. I to właśnie On cierpiał za [nas] i zostawił [nam] wzór, [abyśmy] szli za Nim Jego śladami. Czyli, abyśmy z godnością – i w jedności z Nim – podejmowali i nieśli nasze codzienne krzyże.

Moi Drodzy, tak często uskarżamy się na te nasze powszednie dolegliwości i uciążliwości. Raz jeszcze powiedzmy sobie: nie ma między nami nikogo, kto by się na coś – większego lub mniejszego – nie uskarżał. Nie ma na świecie nikogo takiego, kto by był wolny zupełnie od jakichkolwiek trosk. Co najwyżej, niektórzy takowych udają. Ale to jest tylko pozór, gra, mamienie innych…

Każdy z nas coś dźwiga, a większość z nas jest przekonana, że dźwiga ciężary największe! I że nikt inny takich nie dźwiga! Co tam inni – my to dopiero musimy znosić tyle i takich ciężkich rzeczy! Doprawdy, tak nam nieraz trudno uświadomić sobie, że innym też nie jest lekko. A może tak naprawdę mają dużo ciężej, niż my, tylko może mniej od nas narzekają i nie użalają się nad sobą…

W każdym razie, skoro już tak jest, że wszyscy musimy codziennie podejmować różne trudy, przeciwności i cierpienia, to na pewno lepiej będzie, jeżeli zrobimy z nich dobry użytek. To znaczy, jeżeli zniesiemy je z godnością, nie przeklinając całego świata wokół – i Pana Boga przy okazji – tylko ofiarujemy je Panu naszemu w jakiejś konkretnej intencji. I to Jemu także pozostawimy wymierzenie sprawiedliwości, Jemu oddamy także tę krzywdę i szkodę, jaka często naprawdę stała się naszym udziałem.

Zobaczmy, sam Jezus, który cierpiał niewinnie, oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. Sam nie wymierzał sprawiedliwości, na nikim się nie mścił. Bogu tę sprawę powierzył. To właśnie na tym – między innymi – polega chrześcijańskie przebaczenie. Nie na zapomnieniu doznanej krzywdy, albo wmawianiu sobie na siłę, że w końcu nic takiego się nie stało. I nie na pobłażaniu winowajcy, czy utwierdzaniu go w poczuciu bezkarności. To bardzo szkodliwe i demoralizujące dla niego samego, bo jest to sygnał, dany mu, że może jeszcze bardziej szkodzić i dalej, bez żadnych oporów, siać zamęt, zło, ból i cierpienie wszystkim wokół. Nie, wprost przeciwnie!

Złu zawsze należy stawiać tamę, sprzeciwiać się, protestować, korzystając nawet z pomocy właściwych do tego organów, jak policja czy prokuratura. I także kierując sprawę do sądu – jeśli nie ma innego wyjścia. Złu trzeba się przeciwdziałać tak skutecznie, jak się tylko da! Tylko, że… nie zawsze się da! I wtedy trzeba przyjąć ten krzyż z godnością – i ponieść. Właśnie z Jezusem i za Jezusem, dobrym Pasterzem, który tę drogę przemierzył pierwszy i niosąc na niej krzyż najcięższy! Pójść za Nim – tą drogą, jaką On idzie.

Czyli, nie wybierając sobie dróg rzekomo prostszych i rzekomo łatwiejszych, bo one zawsze wywiodą na manowce. W tym sensie, jeżeli któryś ze wspomnianych na początku domorosłych autorytetów i samozwańczych przewodników będzie nam proponował jakieś inne, prostsze rzekomo drogi, mniej wymagające, aniżeli te, wskazane przez Jezusa – nie dajmy się zwieść! W tym przypadku, o którym tu sobie mówiliśmy, na pewno łatwiejszą będzie droga zemsty, nienawiści i potępienia winowajcy. Ale to nie jest droga Jezusowa.

Podobnie, jak (patrząc nieco szerzej, na całe nasze życie) rzekomo mniej wymagająca droga łamania czystości przedmałżeńskiej, czy wierności małżeńskiej; droga kłamstwa i kombinacji, szachrajstw i łapówek, droga obmowy i szkalowania, droga rozpychania się łokciami i dążenia do celu „po trupach”; droga luzowania sobie w kwestii moralności, droga lenistwa w kwestii modlitwy i praktyk religijnych – każda taka droga wydawać się będzie prostszą i łatwiejszą!

Bo po co aż tyle od siebie wymagać! Po co sobie komplikować życie! Jeszcze tylko człowiek wyjdzie na jakiegoś naiwnego i śmiać się będą z niego. Dzisiaj każdy patrzy, jakby tu zakombinować i życie sobie uprościć, a nie utrudnić. A Jezus ciągle i ciągle tak dużo wymaga! Wierność Jego zasadom tak dużo kosztuje! To zupełnie nie na nasze czasy! Kto by się tam teraz przejmował takimi przestarzałymi zasadami!

Tak dzisiaj wielu ludzi uważa, tak nam mówią telewizyjne autorytety i wiecowi przewodnicy, i internetowi „specjaliści od życia”, a my tak łatwo im ulegamy. I dlatego mamy na świecie to, co mamy: bałagan, ból, wojny, wzajemną nienawiść, niepokój – i coraz bardziej dojmujące poczucie ogólnego bezsensu.

Dlatego może trzeba, abyśmy raz jeszcze uwierzyli, że nikt nigdy nie wymyślił – i nikt nigdy nie wymyśli – mądrzejszych propozycji na życie od tych, które nam daje Jezus! I może trzeba, abyśmy naprawdę raz jeszcze uwierzyli, że On nie chce nas oszukać, nie chce nam zaszkodzić, nie chce nam też odebrać wolności – wprost przeciwnie! On nas kocha, On nas naprawdę kocha – tak bardzo i tak naprawdę, jak nikt inny nas nie kocha! Nawet wtedy, kiedy od nas wymaga. To właśnie dlatego od nas wymaga, że nas kocha i że chce nas poprowadzić drogą pewną i prostą – do Nieba!

I do prawdziwego szczęścia – już tutaj na ziemi. Owszem, często niełatwego, ale prawdziwego i trwałego szczęścia, którego nie zmącą żadne życiowe przeciwności. Tylko On może to dać! Tylko On może poprowadzić nas taką drogą – taką, jaką sam przeszedł pierwszy: raz jeszcze to pokreślmy! On nas naprawdę nie oszukuje – nie wysyła nas na jakieś trudne drogi, a sam zakłada ręce i z boku się przygląda, na zasadzie: „A, radźcie sobie!”

Nie! On sam idzie pierwszy, On sam idzie z nami, On sam nas prowadzi – On, dobry Pasterz. A nie jak ci wszyscy pozostali – złodzieje i rozbójnicy – którym zależy tylko na własnej korzyści, na władzy dla samej władzy i na wykorzystaniu innych do swoich celów. Bo tacy są właśnie ci wszyscy samozwańczy pasterze i domorośli przewodnicy. Jezus jest dobrym Pasterzem! Tylko On! Uwierzmy w to wreszcie! I innym pomóżmy uwierzyć…

razem podążajmy z Jezusem i za Jezusem – jedynym i prawdziwym, niezawodnym i kochającym nas – najlepszym na świecie Pasterzem…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.