Mene, mene, tekel, ufarsin…

M

Szczęść Boże! Kochani, bardzo ciekawe wpisy pojawiły się wczoraj w sprawie śpiewu. Myślę, że chyba za mało doceniacie swoje talenty! Wbrew pozorom, trzeci stopień umuzykalnienia, polegający na tym, że się rozróżnia, kiedy grają, a kiedy nie – wcale nie musi być przeszkodą do śpiewu! Bo tu naprawdę liczy się serce!
      Dziękując za wszystkie wpisy, bardzo proszę, abyście – w miarę czasu – zaglądali też zawsze pod wcześniejsze daty, bo tam się często jeszcze coś pojawia, ja też staram się tam odpisywać. Aczkolwiek, ponawiam prośbę, żebyśmy jednak pisali pod aktualną datą, nawet jeśli wpis miałby dotyczyć czegoś wcześniejszego. W ten sposób łatwiej nam będzie odczytać ten wpis, bez niebezpieczeństwa przeoczenia.
     A dzisiaj – o ręce piszącej na ścianie…
                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Środa 34 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  Dn 5,1–6.13–14.16–17.23–28;  Łk 21,12–19
Jak bardzo sprawdzają się te słowa Jezusa, które dzisiaj wypowiedział w Ewangelii – widzimy właściwie każdego dnia. Wyznawcy Chrystusa są najbardziej prześladowaną grupą na świecie! Żadna inna religia nie jest tak brutalnie traktowana. Oczywiście, w różnym czasie i w różnym miejscu to prześladowanie przyjmuje różne formy. Niestety, bardzo często jest to fizyczna eliminacja, jest to zadawanie cierpienia i śmierci…
Tak się dzieje dzisiaj, w dwudziestym pierwszym wieku, w tym czasie szalonego postępu nauki i techniki… Okazuje się jednak, że ludzka moralność została gdzieś w tyle i nie nadąża za tym wszystkim…
Kochani, nam się może wydaje, że to, co tu sobie teraz mówimy, to przesada. Ale spróbujmy chociaż czasami posłuchać serwisów informacyjnych Radia Watykańskiego. Nietrudno będzie trafić na wiadomość o zabiciu jakiegoś misjonarza, albo jakiegoś świeckiego chrześcijanina, o spaleniu kościoła, czy szykanach, spotykających osoby wierzące w Chrystusa. My sobie z tego nie zdajemy pewnie sprawy, bo u nas – póki co! – nie dochodzi do takich sytuacji.
Ale u nas z kolei mają miejsce inne zjawiska: brutalne ataki na krzyż, ośmieszanie wartości moralnych, głoszonych przez Kościół… Na naszych oczach rozgrywa się batalia o krzyż w Sejmie; pamiętamy, co się działo na Krakowskim Przedmieściu, widzimy też coraz większe panoszenie się partii, która na swoich sztandarach ma wypisaną walkę z Kościołem. I cóż my na to, Kochani?
Przede wszystkim, musimy zapytać samych siebie, czy ze swej strony zrobiliśmy naprawdę wszystko, co w naszej mocy, aby zapobiec takiemu stanowi rzeczy i aby bronić prawdziwych wartości. W tym kontekście pojawia się pytanie o udział w wyborach, o zainteresowanie sprawami Ojczyzny, o śledzenie – w mediach wolnych i niezależnych, co prawda, nielicznych, ale jednak jeszcze istniejących – tego wszystkiego, co się dzieje na arenie politycznej …
To jest też pytanie o nasze zabieranie głosu w tych sprawach i odważne dopominanie się o swoje prawa, bez poczucia przegranej i jakiegoś kompleksu niższości. Wraz z postawieniem sobie tych pytań, musimy także ciągle czuwać nad tym, aby swoją postawą dać przykład poszanowania tych wartości, ale też – aby w tym wszystkim w całej pełni zaufać Jezusowi.
Moi Drodzy, my naprawdę musimy pamiętać, że nie walczymy sami, tylko o własnych siłach. Po naszej stronie jest Bóg Ojciec z całym swoim majestatem. Po naszej stronie jest Jezus Chrystus z całą swoją potęgą. Po naszej stronie jest Duch Święty z całym swoim światłem i natchnieniem.
Naszym zadaniem jest tylko – a może: aż! – wytrwać! Wytrwać i nie stracić nadziei, nie popaść w jakieś rozgoryczenie, czy poczucie osaczenia… Skoro bowiem Jezus zapowiedział te wszystkie prześladowania, to znaczy, że doskonale wiedział, na co się decyduje i na co posyła swoich uczniów. Ale to właśnie On sam mówi do nas dzisiaj: Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie!
I to On sam dzisiaj, w pierwszym czytaniu, zapowiada, że przyjdzie taki moment, kiedy oczom wszystkich prześladowców ukaże się ręka, wypisująca wszystkie ich czyny! Obyśmy tylko w tym dniu nie znaleźli się po stronie tych, których ten napis będzie dotyczył! I którzy widząc go, będą drżeć ze strachu…

3 komentarze

  • "Wyznawcy Chrystusa są najbardziej prześladowaną grupą na świecie!" Dokładnie tak jest. I staram się o tym przypominac (tu na blogu również 🙂 ). Niestety – "ludzie epoki McDonalda" nie są w stanie tego pojąc (a bardziej nie chcą) wciąż będąc mentalnie obciążonymi oświeceniową ściemą. Niestety nasza kultura i nauka programują ludzi w stereotypie, że to KK jest wszystkiemu winien, a już mit Świętej Inkwizycji jest jak bat, ostateczny, dobijający argument w sporze z każdym katolikem. Kiedyś w rozmowie dałem odpór w temacie ŚI i …. zobaczyłem szeroko wytrzeszczone oczy, że w ogóle ktoś może byc na tyle głupi aby bronic "sprawy przegranej" :D.
    Pozdrawiam
    Robert

  • To co mamy w Polsce obecnie, to w dużej mierze efekt wielu zaniechań, ale też wynik łatwowierności Polaków i uleganie serwowanym, często fałszywym słowom, czy postępowaniu innych.
    Wracam tu do roku 1980/81 i potem 1989. Zaczęło się tak pięknie. Z Panem Bogiem.
    Potem im mniej Pana Boga, lub tylko był hasłowo wspominany, tym z Polską było gorzej.
    Mamy, jako Naród swoje wady, myślę jednak, że jesteśmy Narodem z dobrym sercem. Jest takie przysłowie, mówiące, że jak serce dobre, miękkie, to co innego musi być twarde.
    Jak Chrześcijanie są solą w oku reszty świata, tak Polska jest solą w oku Europy.

  • "Niestety – "ludzie epoki McDonalda" nie są w stanie tego pojąc (a bardziej nie chcą) wciąż będąc mentalnie obciążonymi oświeceniową ściemą." Bardzo podoba mi się w sformułowaniach Roberta ta Jego jednoznaczność i siła wyrazu! Dzięki! Myślę dokładnie tak samo, tylko nie potrafię tego tak wyrazić.
    Zgadzam się też z Francesco, że jesteśmy narodem ludzi o dobrych sercach. Pozwolę sobie co najwyżej dodać, że pojęcie: dobry – wcale nie musi oznaczać: naiwny… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.