Czyżby Jezus pochwalał oszustwo?…

C
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam i pozdrawiam u progu Dnia Pańskiego. Przeżyjmy go po Bożemu! Zasłuchajmy się w Boże Słowo, które dzisiaj ma dla nas dość ważne przesłanie – nie tylko na dni świąteczne, ale może nawet bardziej na dni powszednie. Natomiast na piękne przeżywanie dzisiejszej Niedzieli – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

25
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Am 8,4–7; 1 Tm 2,1–8; Łk 16,1–13
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA AMOSA:
Słuchajcie
tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrolnego pozostawiacie bez
pracy, którzy mówicie: „Kiedyż minie nów księżyca, byśmy
mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć
spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę
podstępnie fałszować. Będziemy kupować i biednego za srebro, a
ubogiego za parę sandałów i plewy pszenicy będziemy sprzedawać”.
Przysiągł
Pan na dumę Jakuba: „Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Zalecam
przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania,
dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i
za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie
ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to
bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który
pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania
prawdy.
Albowiem
jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi,
człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za
wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie. Ze względu na nie
ja zostałem ustanowiony głosicielem i apostołem – mówię
prawdę, nie kłamię – nauczycielem pogan w wierze i prawdzie.
Chcę
więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc
ręce czyste bez gniewu i sporu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Pewien bogaty człowiek miał
rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie?
Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być
rządcą».
Na
to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan
pozbawia mnie zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę.
Wiem, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy
będę usunięty z zarządu».
Przywołał
więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał
pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział:
«Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie,
siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt». Następnie pytał
drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł «Sto korcy
pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz:
osiemdziesiąt». Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że
roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w
stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła.
Ja
też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną,
aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych
przybytków.
Kto
w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto
w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.
Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się
wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym
dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?
Żaden
sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie
nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a
tym wzgardzi.
Nie
możecie służyć Bogu i mamonie”.
Uważni
słuchacze dzisiejszych czytań mszalnych z pewnością postawią
zarzut niekonsekwencji i braku przejrzystości w zawartych tam
myślach. Oto bowiem w pierwszym czytaniu Prorok Amos, w imieniu
Boga, gromi tych, którzy gnębią ubogiego i bezrolnego
pozostawiają bez pracy,
którzy za wszelką cenę i pazernie
wychwytują każdą okazję do tego, aby oszukiwać i – krzywdząc
drugiego – dorabiać się za wszelką cenę.
Krytyka
takiej postawy jest to pod każdym względem zrozumiała, bo
nawet jeżeli ktoś uważa się za niewierzącego, to jednak
najzwyklejsze poczucie przyzwoitości i zmysł uczciwości
każe mu tak właśnie ocenić tego typu zachowanie.
     W
tym kontekście jednak dziwnym wydaje się pouczenie, zawarte w
dzisiejszej Ewangelii, gdzie odnajdujemy pochwałę działania
nieuczciwego rządcy.
Jezus zdaje się pochwalać wyraźnie
nieuczciwe działanie człowieka, który za swoje finansowe –
nazwijmy to jasno – „machlojki”, miał być pociągnięty do
zwykłej odpowiedzialności. Okazuje się, że prawdopodobnie jej
umknie i to nie inaczej, jak tylko poprzez działanie,
które ani wówczas, ani dzisiaj, nie może być w żaden sposób
zaakceptowane,
ponieważ grożą za to konsekwencje sądowe.

A zatem – dlaczego
Jezus pochwala takie działanie,
czemu wręcz stawia je za wzór,
podczas gdy jeszcze pierwsze czytanie dzisiejszej Liturgii Słowa
zawiera ostrą krytykę takich właśnie praktyk?

    Zapewne
kluczem do zrozumienia tej wątpliwości są słowa:
Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z
ludźmi podobnymi sobie, niż synowie światła.
Jezus nie
pochwala nieuczciwości, ale zwraca uwagę, że ludzie bardzo
dobrze sobie radzą w sprawach doczesnych
, świetnie
potrafią zabiegać o dogodzenie sobie w sprawach materialnych, w
sprawach dotyczących posługiwania się „niegodziwą mamoną”, a
wyjątkowo nie radzą sobie w sprawach ducha
, w sprawach,
które możemy określić jako sprawy dotyczące „światłości”.
W tych sprawach ludzie ciągle się gubią, ciągle nie bardzo
wiedzą, jakie rozwiązanie przyjąć, jak postąpić.
     I
może dobrze byłoby, abyśmy to dzisiejsze Słowo Chrystusa przyjęli
– jak zawsze zresztą – jako skierowane do nas i zechcieli
wyciągnąć z Niego wnioski dla siebie. Musimy bowiem i my zauważyć,
że jesteśmy bardzo zaradni, jeżeli idzie o rozwiązywanie
kwestii codziennego utrzymania,
przysłowiowego „wiązania
końca z końcem”. I bardzo dobrze, bo ostatecznie nikt za nas tego
nie rozwiąże i jeżeli sami na siebie nie będziemy liczyć –
oczywiście, z uwzględnieniem Bożej pomocy – to nic nie
stanie się „samo przez się”.
      Ale
w Ewangelii dzisiejszej słyszymy słowa: Pozyskujcie sobie
przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy,
przyjęto was do wiecznych przybytków.
Owa „mamona” jest
niegodziwa nie w tym sensie, że jest zdobyta w jakiś nieuczciwy
sposób, oszustwem, kradzieżą, i tak dalej – chociaż
rzeczywiście często i w taki sposób bywa zdobywana.
Tutaj
jednak Jezus mówi o niegodziwości w tym znaczeniu, że jako wartość
materialna zajmuje ona w hierarchii wartości niższe miejsce
od wartości duchowych i owym wartościom duchowym ma służyć.

I
– właśnie – pozyskiwanie przyjaciół niegodziwą mamoną po
to, aby przyjęto nas do wiecznych przybytków, nic innego nie
oznacza, jak to, iż sprawy materialne powinny w naszym życiu
służyć tym niematerialnym, duchowym.
Poprzez dobre korzystanie
z rzeczy materialnych mamy pozyskiwać Niebo. Poprzez należyte
wykorzystanie darów materialnych mamy zdobywać skarb
nieprzemijający. Wartości materialne, zabieganie o ową „niegodziwą
mamonę” nie może się stać celem samym w sobie, nie może
stanowić ostatecznego celu naszych zabiegów.
Zatem
Jezus dzisiaj wypowiada się pozytywnie o nieuczciwym rządcy nie
dlatego, że pochwala nieuczciwość, ale po to, aby zasugerować
nam, że nasze odniesienie do rzeczy materialnych ma zawsze czemuś
służyć
– czemuś większemu, ważniejszemu. Tym czymś –
oczywiście – jest nasze zbawienie, a więc owo „przyjęcie do
wiecznych przybytków”
.
Ale
tym czymś jest także dobro drugiego człowieka, którego
spotykamy na naszej drodze życia, z którym na co dzień żyjemy, z
którym współpracujemy, który obok nas mieszka. Poprzez należyte
ustawienie hierarchii wartości mamy służyć dobru człowieka
– najpierw rozwojowi naszego człowieczeństwa w tym
najpiękniejszym tego słowa znaczeniu, a także rozwojowi
człowieczeństwa w drugim człowieku.
     Tymczasem
jednak zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze tak to wszystko pięknie
wygląda… O wielu spośród nas, albo spośród ludzi z naszego
otoczenia, Jezus dzisiaj mógłby powiedzieć: W
zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni,
prawdziwe dobro kto wam powierzy?
[…] Nie
możecie służyć Bogu i mamonie”!
Właśnie – Jezus
zdaje się dzisiaj pytać: komu tak naprawdę służymy? Kto
lub co – w
naszym życiu zajmuje pierwsze miejsce?
     A
w tym kontekście możemy postawić pytanie: Dlaczego jest tak, że
człowiek wierzący i przyznający się do Chrystusa, kiedy obejmie
ważny urząd i kiedy poczuje, że od jego decyzji i od jego wpływów
to i owo zależy – od pierwszego momentu swego urzędowania, bez
żadnych wewnętrznych wątpliwości – bierze łapówki?
Dlaczego wykorzystuje swój urząd tylko i wyłącznie do spraw
prywatnych?
Dlaczego ci, którzy tak wiele obiecują swoim
wyborcom, tak mało potem dotrzymują słowa, tak mało pamiętają,
co obiecywali?
Dlaczego
ci, którzy zostają wybrani na wyższe, czy niższe urzędy w
społeczności, od razu czują się „panami życia i śmierci”
tych, którzy jeszcze do niedawna byli ich kolegami, znajomymi,
sąsiadami? Czy pozycja aż tak bardzo musi zmieniać człowieka?
Dlaczego ci, którym poszczęściło się i „rozkręcili” swój
biznes, przez co poczuli się pewnie i poczuli, że czegoś się
dorobili – tak bardzo szybko zmieniają swoje odniesienie do
najbliższych
, do znajomych? Czyż to, że w kieszeni mają
trochę więcej, niż inni, musi powodować, że już nie poznają
tych, wśród których żyli i dalej żyją?
       Czy
to wszystko nie uzasadnia obaw, że dla tych ludzi owa „niegodziwa
mamona” stała się celem samym w sobie,
że zajęła w ich
życiu miejsce pierwsze? W imię tej właśnie mamony przestaje się
liczyć dla nich człowiek, przestają się liczyć wyznawane
dotąd wartości.
Nawet sam Bóg schodzi na drugi plan i staje
się kimś mniej ważnym, staje się kimś mało znaczącym, a
jeżeli można się z Nim jakoś liczyć i do Niego odnosić, to
tylko o tyle, o ile nie przeszkadza
On w robieniu interesów i
nie utrudnia realizacji swoich planów. Nie możecie
służyć Bogu i mamonie
– słowa Jezusa nie
pozostawiają żadnych wątpliwości!
     A
Święty Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu zachęca nas
wszystkich, aby prośby, modlitwy wspólne błagania,
dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i
za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie
ciche i spokojne, z całą pobożnością i godnością. Jest to
bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który
pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania
prawdy.
Może
to się wydać na pierwszy rzut oka dziwne zestawienie – biznes
i modlitwa
. Ale tu jest chyba ukryta cała istota problemu. Bo
właśnie o to chodzi, aby ludzie, którzy przyznają się do
Chrystusa, tak właśnie przeżywali swoją codzienność – na
modlitwie!
I aby ludzie bogaci, ludzie zasobni, częściej na
modlitwie szukali natchnienia
do dobrego zagospodarowania sfery
materialnej, do takiego używania owej „niegodziwej mamony”, aby
zostały przed nimi otwarte bramy wiecznych przybytków.
Aby
poprzez dobre używanie rzeczy materialnych mogli osiągnąć
zbawienie. Abyśmy wszyscy, bez względu na to, ile
mamy
– czy więcej, czy mniej – zawsze należytym ustawieniem
hierarchii wartości w swoim życiu
czynili prostą drogę do
zbawienia. Aby zapobiegliwość w sprawach materialnych była
sposobem do podjęcia jeszcze większej troski o sprawy wieczne.
Aby posiadanie dużego bogactwa, aby zajmowanie znaczącego
stanowiska, nie powodowało wywyższania się nad innych, ale by było
okazją do 
szczerej i ofiarnej służby Bogu w drugim
człowieku
.

5 komentarzy

  • Takie bezrefleksyjne czytanie Ewangelii mogłoby rzeczywiście zrobić wrażenie , że Pan Bóg pochwala nieuczciwość… Mam również w miniony wtorek ksiądz -opiekun wyjaśnił sens tego fragmentu Pisma Świętego. Jutro rozważać będziemy Ewangelię z przyszłej niedzieli, w ten sposób ja słucham i rozważam Słowo niedzielne 3-4 razy 🙂
    Ps. Widzę nowość w zamieszczaniu komentarzy 🙂

    • Czasem wystarczy tylko wyrwać coś z kontekstu i już mamy odwrotne przesłanie.
      Najlepiej to robią przeciwnicy Kościoła.

      Przez chwilę zastanawiałam się o jaką nowość Ci chodzi, ale już wiem 🙂

    • W przykazaniach kościelnych mamy : " Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty " – tu chyba raczej chodziło o podkreślenie wagi jakimi są Święta Wielkanocne,a taki delikwent raz się wyspowiada i uważa się za dobrego chrześcijanina, który przestrzega przykazań.

      Pozdrawiam

  • Nie mam pojęcia, skąd ta nowość. To się dzieje poza mną… Ale – na szczęście – da się pisać i zamieszczać. A co do tego przykazania, to słowem – kluczem jest to słowo: "przynajmniej". To absolutne minimum, żeby można było mówić o jakimkolwiek związku z Kościołem… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.