Bóg widzi wszystko – i wie wszystko…

B
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko, tak bardzo pogłębione – jak zawsze – a do tego wszystkiego: bardzo potrzebne. Mi dało wiele cennych wskazań właśnie na obecny czas, kiedy podejmuję refleksję o wielu ważnych sprawach w swoim życiu. Polecam raz jeszcze Waszej uwadze to wczorajsze rozważanie. Ale też i dzisiejsze Boże Słowo…
   A dzisiaj piątek wielkopostny – i pierwszy piątek miesiąca…
         Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
4 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Mdr 2,1a.12–22; J 7,1–2.10.25–30
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Mylnie
rozumując bezbożni mówili sobie: „Zróbmy zasadzkę na
sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom,
zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów.
Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim!
Jest
potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry,
bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas
za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości.
Kres sprawiedliwych ogłasza jako szczęśliwy i chełpi się Bogiem
jak ojcem.
Zobaczmyż,
czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego
zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się
za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i
katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego
cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo, jak mówił,
będzie ocalony”.
Tak
pomyśleli i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie
pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i
nie docenili odpłaty dusz czystych.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi
mieli zamiar Go zabić.
A
zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego
udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie,
lecz skrycie.
Niektórzy
z mieszkańców Jerozolimy mówili: „Czyż to nie jest Ten, którego
usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby
zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem?
Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz
przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest”.
A
Jezus ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: „I Mnie znacie,
i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie;
lecz prawdziwy jest tylko Ten, który Mnie posłał, którego wy nie
znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał”.
Zamierzali
więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki,
ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
Jak
słyszymy w Ewangelii, Jezus unika bezpośredniej konfrontacji ze
swymi przeciwnikami,
dlatego na święto przychodzi nie jawnie,
lecz skrycie. Jednak – bez przesady! – nie chowa się przed nimi
i w którymś momencie zaczyna przemawiać, występując
zupełnie jawnie i otwartym tekstem mówiąc, że jest Synem
Bożym, posłanym przez Ojca Niebieskiego.
I co się okazuje?
Okazuje
się, że przeciwnicy, jakkolwiek zgrzytali zębami i chcieli pojmać
Go, a może nawet zabić, niczego takiego nie zrobili. A dlaczego?
Ponieważ godzina Jego
jeszcze nie nadeszła

jak
słyszeliśmy w Ewangelii. Oczywiście, my wiemy, że z czasem –
mówiąc kolokwialnie – „dopadli
Go” i wywarli swą zemstę na Nim,

ale też wiemy, że Jezus pokonał śmierć, zmartwychwstał,
niwecząc
zupełnie złe zamiary i czyny ludzi sobie przeciwnych.

W
ten sposób spełnił to, co Autor Księgi Mądrości zapowiedział w
pierwszym czytaniu, przedstawiając obraz człowieka
sprawiedliwego, osaczonego przez nienawistnych wrogów,

nastawionych tylko i wyłącznie na to, by mu zaszkodzić.
W
swej przewrotności myśleli oni tak: Zobaczmyż,
czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego
zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się
za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i
katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego
cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo, jak mówił,
będzie ocalony.

A
Autor biblijny komentuje to krótko: Tak
pomyśleli i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie
pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i
nie docenili odpłaty dusz czystych.

O
czym to wszystko świadczy, Kochani? Czyż nie o tym, że Bóg
naprawdę uczestniczy w życiu człowieka,
że
słucha tego, co mówi sam człowiek, ale też tego,
co mówią jego przeciwnicy –
i
w

końcu
przejmuje inicjatywę i wszystkim kieruje?
Moi
Drodzy, ciągle musimy pamiętać, że nie jesteśmy sami ze swoim
zmartwieniami. I także wrogość ludzka nie może być dla nas
powodem do rozpaczy czy świadomości przegranej. Bóg
widzi i słyszy wszystko! I wie wszystko!
Owszem,
nam się nieraz wydaje, że cały świat nam się wali, wszystko źle
się układa i nie tak w życiu jest, jak powinno być, ale nie
zapominajmy, że Bóg
naprawdę
to
wszystko
widzi
i
to
wszystko
wie.

I nawet, jeżeli dopuszcza na nas pewne trudne sytuacje, to na pewno
da
także odczuć, że jest z nami, że o nas nie zapomniał, że nas
wspiera.

Nie
traćmy nigdy tej świadomości! I
nie traćmy nadziei!

Nie dajmy się też ponieść nerwom, pretensjom, nie dajmy się
wpędzić
w jakieś dramatyczne, bezsilne szamotanie się z samymi sobą,

co bardzo często wiąże się z wypowiadaniem całej
masy niepotrzebnych słów

– najczęściej wulgarnych. Raczej zachowajmy spokój, oddając
taką trudną sprawę bezpośrednio Bogu.
To
na pewno nie jest łatwe, ale warto pokazać pewien osobisty poziom,
pewną klasę, pewien styl, polegający na tym, że stać
mnie na zniesienie bez słowa takich czy innych przykrości i
trudności, nawet niesprawiedliwych oskarżeń,

aby tym większe było potem nasze zwycięstwo. Przecież człowiek z
klasą, człowiek na poziomie, nie robi rabanu o każdy drobiazg,
stać go na to, aby z godnością znieść niewłaściwe zachowania
innych. A to właśnie taki człowiek staje się autorytetem
dla innych, wzorem postępowania, punktem odniesienia.
Tylko
taki człowiek może się nim stać: człowiek
z klasą, człowiek na poziomie, człowiek o bogatej osobowości i
wysokim stylu, człowiek wielkiego formatu, a przede wszystkim –
człowiek
głębokiej wiary,

który cały swój los, to wszystko, co go spotyka, oddaje Bogu, Jemu
zawierza, Jemu bezgranicznie ufa i
wie, że Nim zawsze i wszystko zwycięży.
Może
nie od razu, może nie natychmiast – ale na pewno zwycięży!

5 komentarzy

  • Очень красивое и возвышенное размышление . Конечно, очень сильно повышает планку личного поведения , личного отношения , когда Наблюдатель со стороны – Господь Бог . Через тернии к звездам . Я думаю , да , очень важная тема , достоинство , возвышенность , держание себя в сложных ситуациях . Я лично могу только покраснеть , потому что не всегда держу сложные ситуации , и не всегда веду достойно . Когда каждую минуту Бог наблюдатель , оцениватель , свидетель , то конечно отношение к ситуациям становится качественно более высоким .

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.