Dlaczego Jan widział więcej?…

D
Szczęść Boże! Jak tam wakacje? Nie nudzi się Wam bez szkoły, bez pracy? Nie dłuży się? Może już byście chcieli wrócić?…
      Żartowałem…
Mam na myśli oczywiście Dzieciaki i Młodzież oraz tych z nas, którzy są na urlopach. Bo tych, którzy na urlop cierpliwie czekają – może lepiej nie denerwować?…
      Dobrego dnia, Kochani!
                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Jana z Dukli, Kapłana,
do
czytań: Oz 8,4–7.11–13; Mt 9,32–37
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:
To mówi Pan:
„Synowie Izraela czynili sobie królów, lecz wbrew mojej woli,
książąt mianowali, też bez mojej wiedzy. Czynili posągi ze
srebra swego i złota, na własną zagładę. Odrzucam cielca
twojego, Samario, gniew mój się przeciw niemu zapala; jak długo
jeszcze nie będą mogli być uniewinnieni synowie Izraela? Wykonał
go rzemieślnik, lecz nie jest on bogiem; w kawałki się rozleci
cielec samaryjski. Oni wiatr sieją, zbierać będą burzę. Zboże
bez kłosów nie dostarczy mąki; jeśliby nawet dało, zabierze ją
obcy.
Wiele ołtarzy
Efraim zbudował, ale mu służą jedynie do grzechu. Wypisałem im
moje liczne prawa, lecz je przyjęli jako coś obcego. Lubią ofiary
krwawe i chętnie składają, lubią też mięso, które wówczas
jedzą, lecz Pan nie ma w tym upodobania. Wspominam wtedy na ich
przewinienia i karzę ich za grzechy, niech wrócą znów do Egiptu”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Przyprowadzono do
Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał
mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: „Jeszcze się nigdy nic
podobnego nie pojawiło w Izraelu”.
Lecz
faryzeusze mówili: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”.

Tak
Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych
synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie
choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się
nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające
pasterza.

Wtedy rzekł do
swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało.
Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje
żniwo”.
Patron dnia
dzisiejszego, Jan,
urodził się w Dukli w roku 1414.

Wstąpił do zakonu
franciszkanów
konwentualnych
i wyświęcony na kapłana, pracował
w różnych klasztorach Małopolski.
Pod
wpływem Świętego Jana Kapistrana przeniósł
się do bernardynów.

U bernardynów przez większość swojego życia pracował
we Lwowie jako spowiednik i kaznodzieja,

odznaczając
się w pełnieniu tychże posług
niezwykłą
gorliwością.

Miał dar proroctwa. Był
wielkim czcicielem Matki Bożej i pokornym sługą ludzi.
W wykonywaniu
codziennych
obowiązków nie przeszkodziła mu nawet
utrata wzroku pod koniec życia.

Nie stronił też od pracy fizycznej w ogrodzie i kuchni.

Zmarł
we Lwowie 29 września 1484 roku.

Do jego grobu spieszyli wierni różnych obrządków. Jego relikwie
od 1974 roku są przechowywane w Dukli. Został
kanonizowany przez Jana Pawła II w Krośnie ,
w
dniu
10
czerwca 1997 roku.

Kiedy wpatrujemy się w
świetlany przykład świętości niezwykłego, a przecież tak
bardzo pokornego Zakonnika,
głębiej jeszcze odczytujemy słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii:
Tak
Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych
synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie
choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się
nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające
pasterza.

Wtedy
rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników
mało. Proś
cie
więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.
W
XV wieku, na ziemiach polskich, Jezus
także obchodził miasta i wioski – w osobie Świętego Jana.
Bo
nie mamy na pewno żadnych wątpliwości, że wszystko,
czego dokonywał ów wielki Święty, było przeniknięte Duchem
Bożym.

Zatem, to sam Jezus działał przez niego i dokonywał prawdziwego
dobra: przez słowa Jana, przez jego pokorną posługę w
konfesjonale, przez jego modlitwę, przez jego cierpienie. Jan
był bezgranicznie oddany Jezusowi,

także wtedy – a może szczególnie wtedy – kiedy
utracił wzrok…
A
jak ludzie odpowiadali na jego posługę? Czy ją przyjmowali?
Czy czasy, w których Jan spełniał swoją
misję,
były łatwiejsze, czy trudniejsze od naszych?
Czy
spotykał na swojej drodze ludzi
życzliwych i otwartych,

czy może takich,
jak ci, na których uskarża
się Bóg
w
pierwszym czytaniu? A słyszymy tam naprawdę dramatyczne słowa
samego Boga:
Synowie
Izraela czynili sobie królów, lecz wbrew mojej woli, książąt
mianowali, też bez mojej wiedzy. Czynili posągi ze srebra swego i
złota, na własną zagładę
.
[…]
Wiele ołtarzy
Efraim zbudował, ale mu służą jedynie do grzechu. Wypisałem im
moje liczne prawa, lecz je przyjęli jako coś obcego. Lubią ofiary
krwawe i chętnie składają, lubią też mięso, które wówczas
jedzą, lecz Pan nie ma w tym upodobania.

Czy
i do takich ludzi
Jan kierował swoje słowo

– Boże Słowo – i swoją posługę? Zapewne i takich nie
brakowało. A jednak, musiało być coś
wielkiego i coś bardzo przyciągającego w jego służbie,

skoro do jego grobu od samego początku spieszyli wierni różnych
obrządków! Musieli zatem rozpoznać
w nim

wysłannika Bożego
i Bożego herolda.

Pomimo – a może właśnie dlatego – że był takim skromnym,
pokornym i ubogim
Zakonnikiem
Kochani,
jakże bardzo dzisiejszemu
człowiekowi, żyjącemu bardzo szybko

i dążącemu za wszelką cenę do sukcesu, kariery, znaczenia czy
fortuny – jakże
bardzo potrzeba takich właśnie świadków,
którzy
pokażą, powiedzą, przypomną,
że jest Bóg!
I
że to do Niego –
jako do ostatecznego celu – winny zmierzać wszystkie ludzkie
wysiłki i zamiary.
Niech
nam Pan da tyle skupienia i tyle pokory, abyśmy – jak Izraelici z
pierwszego czytania – nie
budowali sobie własnych ołtarzy i nie tworzyli własnych bożków,

ale wsłuchiwali się w
świadków i głosicieli jedynego Boga!

Więcej! – żebyśmy sami
takimi świadkami byli dla innych!
Z
całą pewnością, wstawiennictwo i przykład Jana z Dukli będą tu
pomocne, on bowiem przekona nas, że żadne trudności, żadne takie
czy inne okoliczności – nawet
utrata wzroku! – nie muszą być przeszkodą do sumiennej i
ofiarnej pracy dla Boga,
gdyż
tajemnica sukcesu w tej materii leży w
ostrości wzroku duchowego,

wzroku serca, w
sile
wiary i miłości do Boga! A temu żadne
okoliczności zewnętrzne nie są w stanie przeszkodzić…
Kochani,
jakże to potrzebne
i aktualne świadectwo

– na nasze czasy!

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.