Jako ostatni wróg – zostanie pokonana śmierć!

J
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj tak bardzo szczególnie, szczerze i serdecznie otaczamy modlitwą naszych Drogich Zmarłych. Więcej na ten temat w rozważaniu, ale już tutaj zachęcam do zaangażowania się w tę modlitwę!
       A ja dzisiaj z życzeniami, modlitwą i dobrym słowem zwracam się do Michała Jaworskiego, bardzo mi bliskiego Człowieka spośród Młodzieży celestynowskiej – tej z czasów, kiedy tam byłem, bo Michał mieszka obecnie w Warszawie. Życzę Drogiemu Jubilatowi, aby owocnie rozwijał swoje rozliczne talenty, ale nade wszystko – aby odnalazł to jedyne, Jemu najbardziej właściwe miejsce i to życiowe posłannictwo, w którym i sam będzie szczęśliwy, i innym będzie pomagał w stawaniu się szczęśliwszymi… Ja zapewniam o moim codziennym, modlitewnym wsparciu!
       Na głębokie i religijne przeżywanie tak ważnego dnia – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Wszystkich Wiernych Zmarłych,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
PIERWSZA
MSZA
Hi
19,1.23–27a; 1 Kor 15,20–24a.25–28; Łk 23,44–46.50.52–53;24,1–
6a
CZYTANIE
Z KSIĘGI HIOBA:
Hiob
powiedział: „Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w
księdze umieścić? Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć
na wieki?
Lecz
ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me
szczątki skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To
właśnie ja Go zobaczę”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.
Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka
też dokona się zmartwychwstanie.
Jak
w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą
ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako
pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego
przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu
i Ojcu.
Trzeba
bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół
pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.
Wszystko bowiem rzucił pod Jego stopy.
Kiedy
się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem
Tego, który Mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu
poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał
wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Było
już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do
godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku
rozdarła się przez środek.
Wtedy
Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam
ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha.
Był
tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek
Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o Ciało
Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w płótno i złożył w
grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.
W
pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu,
niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty.
A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego
były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w
lśniących szatach.
Przestraszone,
pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego
szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj;
zmartwychwstał”.
DRUGA
MSZA
Dn
12,1–3; Rz 6,3–9; J 11,32–45
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Ja,
Daniel, płakałem i usłyszałem to słowo Pańskie: „W owych
czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem
dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było,
odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród
twój dostąpi zbawienia, każdy, kto się okaże zapisany w księdze.
Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do
wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy
będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu
sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest
zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Przyjmując więc chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy
razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie,
jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
Jeżeli
bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim
złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno
przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia
grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim
ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu.
Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.
Otóż,
jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również
żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już
więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Gdy
Maria, siostra Łazarza, przyszła do miejsca, gdzie był Jezus,
ujrzawszy Go upadła mu do nóg i rzekła do Niego: „Panie, gdybyś
tu był, mój brat by nie umarł”.
Gdy
więc Jezus ujrzał, jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią
przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzie
go położyliście?”
Odpowiedzieli
mu: „Panie, chodź i zobacz”.
Jezus
zapłakał.
A
Żydzi rzekli: „Oto jak go kochał!”
Niektórzy
z nich powiedzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu,
nie mógł sprawić, by on nie umarł?”
A
Jezus ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu.
Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.
Jezus
rzekł: „Usuńcie kamień”. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do
Niego: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w
grobie”.
Jezus
rzekł do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz,
ujrzysz chwałę Bożą?”
Usunięto
więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze,
dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie
zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to
powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał”.
To
powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na
zewnątrz!” I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane
opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą.
Rzekł
do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”. Wielu
więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego
Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
TRZECIA
MSZA
Mdr
3,1–6.9; 2 Kor 4,14–5,1; J 14,1–6
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka.
Zdało
się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za
nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w
pokoju.
Choć
nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest
nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr
wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi
siebie.
Doświadczył
ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. Ci,
którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą
przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Jesteśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem
przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami.
Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska
zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.
Dlatego
to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje ten
człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia
się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego
czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się
wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To
bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa
wiecznie.
Wiemy
bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego
zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką
uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Niech się nie trwoży serce
wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest
mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę
przecież przygotować wam miejsce.
A
gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przybędę powtórnie i
zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.
Znacie drogę, dokąd Ja idę”.
Odezwał
się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc
możemy znać drogę?”
Odpowiedział
mu Jezus: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi
do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.
Ponieważ
dzisiaj każdy z nas, kapłanów, może bez zaistnienia żadnych
dodatkowych warunków celebrować trzy Msze Święte w intencji
Zmarłych,
przeto lekcjonarz zawiera trzy zestawy czytań. My
wysłuchaliśmy tekstów, stanowiących jeden z nich, a są jeszcze
dwa inne, natomiast we wszystkich – jak się w nie wczyta –
zwraca mocno uwagę to właśnie, że nie mówią one ani o jakimś
czarnym końcu wszystkiego,
ani o rozpaczy, ani o wiecznym
smutku, ale właśnie o nadziei! O nadziei zbawienia! O nadziei
zmartwychwstania!
Owszem,
smutek i czarna rozpacz, i totalna przegrana – i czego by tu
jeszcze z tej serii nie wymienić – będzie udziałem tych, którzy
umrą w stanie nieprzyjaźni z Bogiem. Ale to jest ich
wybór! Choć dramatyczny, choć straszny, ale jednak jest to ich
wolny wybór. Natomiast nikt z nas nie jest na taki koniec skazany
i jeżeli tylko zechce wytrwać przy Bogu, to obietnica
zmartwychwstania do życia wiecznego właśnie do niego się odnosi.
Oczywiście,
odchodzeniu osób bliskich zawsze towarzyszy nasz żal i ból
rozstania.
To jest bardzo ludzkie, to jest normalne, a ból jest
tym większy, im silniejsza była więź pomiędzy osobami.
Temu nie należy się dziwić i chyba także nie należy
powstrzymywać łez bólu i smutku, które w takiej chwili same cisną
się do oczu. Nie należy ich na siłę powstrzymywać – bo to jest
potrzeba ludzkiego serca.
Natomiast
nigdy my, wierzący, nie możemy mówić o jakiejś tragedii, o
rozpaczy, o braku nadziei,
o totalnym końcu wszystkiego. Bo dla
nas śmierć nie jest końcem wszystkiego. Nie jest tragedią
– rozumianą jako całkowita przegrana człowieka. Śmierć jest
drogą do zmartwychwstania, jest przejściem, jest
przekroczeniem progu życia. My tak ją, Kochani, pojmujemy.
Jasną
jest sprawą, że do takiego pojmowania musimy też w jakiś sposób
dojrzewać. Bo ja nie mam żadnych wątpliwości, że księdzu
łatwiej to powiedzieć na kazaniu, niż samemu przeżyć rozstanie z
bliską osobą. Ale po to też ksiądz jest, aby mówił o tych
sprawach w kontekście Ewangelii,
a nie w kontekście całego
świeckiego rytuału czy jakichś ludowych przesądów. A Ewangelia –
podobnie zresztą, jak całe Pismo Święte – naucza jednoznacznie:
śmierć nie jest końcem wszystkiego. Ona tak naprawdę nie
jest końcem niczego!
Ona jest nowym początkiem, jest krokiem do
Domu Ojca.
I
tak właśnie my, chrześcijanie – przyjaciele Jezusa – mamy ją
przeżywać. Tak mamy myśleć o naszych Zmarłych – jako o tych,
którzy przeszli przez próg życia i albo już są w Niebie,
a wtedy naprawdę są dużo szczęśliwsi od nas (chce się dosłownie
powiedzieć: „o Niebo szczęśliwsi”…) i nie ma co za nimi
płakać,
bo im tam jest bardzo dobrze i jeszcze mogą się za
nami wstawiać u Boga; albo jeszcze potrzebują przygotowania,
oczyszczenia, ale właśnie wtedy my możemy się „wykazać”!
A
nawet trzeba, żebyśmy się „wykazali” konkretną pomocą,
zamiast bez końca lamentować, płakać i rozpaczać. Bo na pewno
takie ciągłe i nie mające końca biadolenie naszym Zmarłym nie
pomoże.
Podobnie, jak nie pomogą im monumentalne i arcydrogie
pomniki nagrobne, „zawaliste” wieńce (niekiedy plastikowe), czy
coraz bardziej – przepraszam za to wyrażenie – fikuśne w
kształcie znicze.
Naturalnie,
spieszę wyjaśnić, że nie mam nic przeciwko ładnemu, schludnemu,
zadbanemu pomnikowi, zgrabnej wiązance, czy zapaleniu znicza. To
wszystko jest piękne i na pewno potrzebne, ale jeżeli ktoś tym
próbuje zastąpić modlitwę czy inne duchowe działania, to tylko
marnuje energię, pieniądze i czas.
Bo
znicz, który nie wyraża osobistej modlitwy, jest pustym
świecidełkiem;
i wieniec, który nie symbolizuje duchowej
troski o Zmarłego, jest kupą zielska, albo kawałkiem
plastiku, a okazały pomnik, który nie wyraża duchowej pomocy
Zmarłemu, jest górą kamienia. I tyle. Szkoda na to –
powtórzmy to raz jeszcze – energii, pieniędzy i czasu. Nasi
Zmarli zupełnie czego innego potrzebują.
Dla
nich naprawdę nie ma znaczenia, jaki pomnik stoi na ich grobie. Dla
nich ma wielkie znaczenie, co ci, których pozostawili na tym
świecie, czynią, aby im pomóc. A co mogą oni uczynić? Co
my, moi Drodzy, możemy uczynić, aby pomóc Zmarłym?
Paleta
możliwości jest naprawdę wielka, a my wszystkie te sposoby dobrze
znamy. Ale przypomnijmy sobie, że najskuteczniejszą formą
pomocy Zmarłemu jest ofiarowanie Mszy Świętej i przyjęcie
Komunii Świętej w jego intencji.
I o ile Mszę Świętą
zamawiamy przy jakiejś konkretnej okazji, to Komunię Świętą w
intencji Zmarłych możemy przyjmować bardzo często, właściwie
nawet codziennie.
Pod warunkiem, że zadbamy o czystość
sumienia – stan łaski uświęcającej. To jest sposób pierwszy
i najważniejszy
– nic mu nie dorówna, jeśli idzie o
skuteczność.
Ale
formą tej duchowej pomocy jest również nasza osobista modlitwa.
I tutaj, Kochani, naprawdę wielkie znaczenie ma każdy nasz
Różaniec, każda nasza Koronka do Miłosierdzia Bożego, każda
nasza modlitwa odmówiona w ich intencji. Najczęściej modlitwą tą
jest „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie”…
Zechciejmy jak najczęściej wszystkie je odmawiać, pamiętając, że
modlić się możemy nie tylko w domu, na kolanach, przed obrazkiem
czy krzyżykiem, ale też idąc do sklepu, jadąc do pracy, lub z
niej wracając.
Odmówienie modlitwy „Wieczny odpoczynek”
zajmuje pięć sekund, a dla Zmarłych, przebywających w czyśćcu,
jest to ulga przeogromna.
Dlatego
warto tę modlitwę potraktować jako akt strzelisty i często w
ciągu dnia odmawiać. Zwłaszcza, kiedy się przejeżdża lub
przechodzi koło cmentarza
– moi Drodzy, zawsze wtedy, w ciszy
serca, odmówmy tę modlitwę! Zawsze! Albo jakąś inną. Ale
pomódlmy się za tych Zmarłych, których ciała spoczywają na
danym cmentarzu – i jednocześnie za wszystkich Zmarłych.
W
tym celu odwiedzajmy jak najczęściej nasz parafialny
cmentarz i inne cmentarze. Nie musimy za każdym razem przynosić
znicza, czy wiązanki. O wiele ważniejszym jest, abyśmy za
każdym razem zanieśli tam nasze serca,
przepełnione miłością
do nich. I naszą modlitwę…
A
kiedy przypomni nam się jakiś Zmarły, albo przyśni – często o
tym mówicie i pytacie, co robić w takiej sytuacji – zawsze
trzeba się za niego pomodlić.
I kiedy informujemy kogoś o
śmierci jakiejś osoby, czyż nie byłoby dobrze, aby razem z
rozmówcą od razu pomodlić się za nią, w tym momencie?…
Niezwykle
ważną formą pomocy Zmarłym jest ofiarowanie w ich intencji
odpustów.
My ciągle jeszcze może mało doceniamy, a może i za
mało rozumiemy tę praktykę Kościoła – zresztą, nie da się
jej do końca zrozumieć, bo jest to działanie Boże – ale wiemy,
że za wykonanie określonych czynności Kościół daje nam
możliwość uzyskania odpustu, jeżeli razem z tą czynnością
spełnimy
inne, stałe warunki, a więc pomodlimy
się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła, będziemy w stanie
łaski uświęcającej, przyjmiemy Komunię Świętą i nie będzie w
nas przywiązania do jakiegokolwiek grzechu. Wtedy możemy uzyskać
odpust, który dobrze byłoby zawsze ofiarować za Zmarłych.
Już
w momencie prośby o odpust, warto uczynić taki osobisty akt
ofiarowania, wzbudzić w sobie takie pragnienie, że dany odpust –
jeśli go oczywiście uzyskamy – chcemy od razu ofiarować za
Zmarłych.
Jak wiemy, w ciągu tych ośmiu dni, warunkiem do
otrzymania odpustu zupełnego jest nawiedzenie cmentarza i
modlitwa za Zmarłych.
I ten odpust tylko za Zmarłych możemy
ofiarować, a wszystkie inne – także warto ofiarować właśnie
za nich.
Bardzo im w ten sposób możemy pomóc, ulżyć,
przyspieszyć ich zbawienie…
Na
tej samej zasadzie, co odpusty, możemy w intencji Zmarłych
ofiarować nasze różne cierpienia, wyrzeczenia, ale także –
nasze dobre uczynki! Bo wszystko ma wielką wartość. A nawet
z takiego ludzkiego punktu widzenia, oczywistym jest, że dany Zmarły
może się cieszyć przed Bogiem, jeżeli wie, że jego bliscy na
ziemi żyją ze sobą w zgodzie, dogadują się,
wspólnie tworzą określone dobro. Jaką natomiast pamięć –
nawet wśród ludzi – ma taki Zmarły, którego bliscy, po jego
odejściu, prowadzą ze sobą regularne i wyniszczające
wojny? W jakiej pozycji stawiają go także przed Bogiem?…

Kolejną,
ogromnie istotną sprawą jest przebaczenie Zmarłym wszystkiego,
co w naszym sercu jest jakąś pretensją wobec nich, jakimś żalem,
poczuciem krzywdy, czy nie rozliczonym moralnym rachunkiem. Wszystko
to trzeba z serca przebaczyć, a zewnętrznym tego
potwierdzeniem będzie nasze postanowienie, iż nie będziemy już
wszystkim wokół rozpowiadać
o tej ewentualnej krzywdzie,
jakiej od tegoż Zmarłego doznaliśmy. Jeżeli bowiem ktoś powie,
że wybaczył krzywdę, ale cały czas będzie o niej informował na
prawo i lewo, to nie ma mowy o żadnym przebaczeniu.
Naturalnie,
przebaczenie – jak w każdym innym, podobnym przypadku – nie
oznacza natychmiastowego zapomnienia
owej krzywdy. To zwykle nie
zależy bezpośrednio od nas, na to trzeba czasu. Ale to, co
ewentualnie jeszcze pozostanie w pamięci, uczyńmy intencją
naszej modlitwy!
Mówmy o tym Bogu, ale nie ludziom.
I
tutaj dochodzimy do jeszcze jednego, ważnego przypomnienia. Otóż,
już w starożytności, w dziełach niektórych pisarzy i poetów,
pojawia się piękne zdanie: „De mortuis nihil nisi bene”
– co się tłumaczy: „O Zmarłych albo dobrze – albo nic”
(w sensie mówienia o nich).
Naturalnie,
nie jest to zasada bezwzględna, bo obowiązują tu takie
same reguły, jak w przypadku mówienia na temat złego postępowania
osób żyjących: bez potrzeby, jeżeli to niczemu dobremu nie
posłuży, nie należy o tym rozpowiadać.
Jeżeli jednak ma to
posłużyć jakiemuś konkretnemu dobru, to trzeba dać
świadectwo prawdzie.
Podobnie
i o Zmarłych: jeżeli coś w ich postawie było niewłaściwego i to
nas jakoś ciągle boli, nie możemy z tym sobie poradzić, to
oczywistą jest rzeczą, że z kimś zaufanym o tym porozmawiamy.
Albo jeżeli chcemy kogoś przestrzec przed błędami, jakie popełnił
Zmarły, także w spokojny i stonowany sposób trzeba o tym
powiedzieć.
Ale
kiedy nie jest to nikomu i do niczego potrzebne, to niczego złego
o Zmarłych – nawet, jeśli jest to prawdą – nie należy mówić.

Bo oni są już na Sądzie Bożym i znają pełną prawdę o sobie.
Ich już sądzi Bóg – my nie musimy. A nawet nie powinniśmy, żeby
się nie okazało, że chcemy poprawiać w tym względzie samego
Boga!
Jeżeli
zatem nie mamy nic dobrego do powiedzenia, to nic nie mówmy. A
to złe, które ciśnie nam się na usta, powiedzmy Bogu w
modlitwie
– w ten sposób można. Starajmy się natomiast
zawsze – żeby to jeszcze raz powtórzyć – wybaczyć Zmarłym
to, co mamy w sercu przeciwko nim. Naprawdę, nie stracimy na tym,
ani nie okażemy się jakimiś naiwnymi, czy przegranymi.
U
Boga wszystkie rachunki się wyrównują, a możemy być pewni, że
dobro, okazane Zmarłym – wróci do nas! Naprawdę, wróci
do nas wtedy, kiedy my znajdziemy się po tej „drugiej stronie” i
będziemy pomocy potrzebowali. Dlatego warto – również i z tego
powodu – Zmarłym pomagać. Ale przede wszystkim – z miłości
do nich.
Bo oni sobie sami pomóc nie mogą. My – możemy.
Jak
widzicie, Kochani, to „słówko”, które Wam dziś podarowałem,
nie jest ani wielkie, ani uroczyste, ani wzniosłe… Jest takie
bardziej „robocze” – taka swoista „instrukcja”
pomocy Zmarłym.
I wiem też, że nie powiedziałem tu niczego,
czego byście nie wiedzieli. Ale mówię to po to, aby
najpierw sobie, a potem Wam przypomnieć, że Zmarli naprawdę
czekają na każdy gest
duchowej pomocy. Czekają i liczą na
nas.
Z
naszej strony – to nie jest zwykle niczym trudnym, czy kosztownym.
Musimy tylko pamiętać. Ale dla nich – to jest sprawa życia!
Dosłownie – życia wiecznego!

5 komentarzy

  • Zasadniczo podzielam księdza opinię. Nie będę mówiła o tym, co się dzieje na przystankach i parkingach około-cmentarnych w te dni. O tłoku, itp. Czasami działa zbyt wiele emocji.
    Sama wolę żywy kwiat od sztucznego wieńca.

    Z drugiej strony na Zachodzie mamy drugą skrajność. Tam ponoć zniczy na cmentarzach się nie uświadczy.
    Sissi

    • Moim zdaniem, tu naprawdę nie chodzi o znicze, tylko o podejście nas, żyjących na świecie, do tych, którzy odeszli. Chodzi o to duchowe nastawienie, a nie zewnętrzne pozory. W tym kontekście zapewne bez znicza da się jakoś obejść. Ale bez modlitwy – na pewno nie!
      Bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wypowiedź! Ks. Jacek

    • Chodziło mi trochę o co innego. Zgadzam się, że zmarłym najbardziej potrzebna jest modlitwa. Nie będę tego kwestionować.
      Ale na Zachodzie mamy do czynienia z nieco odwrotnym zjawiskiem niż w Polsce – brakiem szacunku i pamięci.
      Objawia się to między innymi poprzez nieodbieranie skremowanych ciał (ponoć w Szwecji zjawisko to sięga 40%), spadek osób uczestniczących w ostatnim pożegnaniu, brakiem szacunku dla ciała zmarłego.

      Znajomi mieszkający za granicą mówią o wielkim kontraście pomiędzy 1/2 listopada w Polsce a u nich.
      Sissi

    • Dlatego ja cieszę się z "życia" polskich nekropoli odwiedzanych w te dni nawet przez ateuszy. Chyba 2 lata temu rozmawialiśmy z Księdzem Jackiem na ten temat – mieliśmy inne zdania. Śmieszy mnie i zarazem przeraża, kiedy słyszę słowa: "Polska musi doganiać i być jak inne kraje zachodu" :).

    • W kwestiach moralnych Polska nie musi doganiać Zachodu, bo… nie bardzo jest co doganiać. A jeśli idzie o stanowisko Sissi, to wydaje mi się, że dobrze je zrozumiałem, natomiast ja dołączyłem tylko swoją refleksję… Pozdrawiam serdecznie! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.