Pokój w niebie – i chwała na wysokościach!

P
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, to wszystko, co chciałbym napisać tu, w słowie wstępnym, właściwie już wyraziłem poniżej, w ramach rozważania. A właściwie – zamiast rozważania. Dlatego chciałbym przekierować Waszą uwagę właśnie na tych kilka zdań, a wcześniej jeszcze – na całe dzisiejsze Boże słowo…
      Na głębokie i podniosłe przeżywanie Niedzieli Palmowej, czyli Niedzieli Męki Pańskiej – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Niedziela
Palmowa Męki Pańskiej, C,
do
czytań: Łk 19,28–40; Iz 50,4–7; Flp 2,6–11; Łk
22,14–23,56
PROCESJA
Z PALMAMI:
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy.
Gdy
przyszedł w pobliże Betfage i Betanii, do góry zwanej Oliwną,
wysłał dwóch spośród swoich uczniów, mówiąc: „Idźcie do
wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę
uwiązane, którego nikt jeszcze nie dosiadł. Odwiążcie je i
przyprowadźcie tutaj. A gdyby was kto pytał, dlaczego odwiązujecie,
tak powiecie: Pan go potrzebuje”.
Wysłani
poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. A gdy odwiązali
oślę, zapytali ich jego właściciele: „Czemu odwiązujecie
oślę?”
Odpowiedzieli:
„Pan go potrzebuje”.
I
przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze,
wsadzili na nie Jezusa. Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze.
Zbliżał się już do zbocza Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo
uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które
widzieli. I wołali głośno:
Błogosławiony
Król,
który
Przychodzi w imię Pańskie.
Pokój
w niebie
i
chwała na wysokościach”.
Lecz
niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: „Nauczycielu,
zabroń tego swoim uczniom”.
Odrzekł:
„Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą”.
MSZA
ŚWIĘTA:
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Pan
Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą
strudzonemu przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho,
bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się
nie oparłem ani się nie cofnąłem.
Podałem
grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie
zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem.
Pan
Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego
uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Chrystus
Jezus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym,
co zewnętrzne, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy
się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego
też Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad
wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot
niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.
MĘKA
PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy
rzekł do nich:

Gorąco
pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Albowiem
powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w
królestwie Bożym”.
Potem
wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: „Weźcie go i
podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę
już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże”.
Następnie
wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał
mówiąc: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to
czyńcie na moją pamiątkę!” Tak samo i kielich po wieczerzy,
mówiąc: „Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za
was będzie wylana.

Lecz
oto ręka mojego zdrajcy jest ze Mną na stole. Wprawdzie Syn
Człowieczy odchodzi według tego, jak jest postanowione, lecz biada
temu człowiekowi, przez którego będzie wydany.” A oni zaczęli
wypytywać jeden drugiego, kto by mógł spośród nich to uczynić.

Powstał
również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być
największy. Lecz On rzekł do nich: „Królowie narodów panują
nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie
tak [macie postępować]. Lecz największy między wami niech będzie
jak najmłodszy, a przełożony jak sługa! Któż bowiem jest
większy? Czy ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż
nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak
ten, kto służy.
Wyście
wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach. Dlatego i Ja przekazuję
wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w
królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście
zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela.

Szymonie,
Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę;
ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej
strony utwierdzaj twoich braci.” On zaś rzekł: „Panie, z Tobą
gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć.” Lecz Jezus
odrzekł: „Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy
razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz.”

I
rzekł do nich: „Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem
bez trzosa, bez torby i bez sandałów?” Oni odpowiedzieli:
„Niczego.” Mówił dalej: „Lecz teraz kto ma trzos, niech go
weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz
i kupi miecz! Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się
spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co
się do Mnie odnosi, dochodzi kresu.” Oni rzekli: „Panie, tu są
dwa miecze.” Odpowiedział im: „Wystarczy”.

Potem
wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną:
towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł
do nich: „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. A sam
oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł
na kolana i modlił się tymi słowami: „Ojcze, jeśli chcesz,
zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech
się stanie!” Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go.
Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był
jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od
modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku.
Rzekł do nich: „Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście
nie ulegli pokusie.”

Gdy
On jeszcze mówił, oto zjawił się tłum. A jeden z Dwunastu,
imieniem Judasz, szedł na ich czele i zbliżył się do Jezusa, aby
Go pocałować. Jezus mu rzekł: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz
Syna Człowieczego?” Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi,
zapytali: „Panie, czy mamy uderzyć mieczem?” I któryś z nich
uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Lecz
Jezus odpowiedział: „Przestańcie, dosyć!” I dotknąwszy ucha,
uzdrowił go. Do arcykapłanów zaś, d
owódcy
straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus
rzekł: „Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? Gdy
codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na
Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności.”

Schwycili
Go więc, poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A
Piotr szedł z daleka. Gdy rozniecili ogień na środku dziedzińca i
zasiedli wkoło, Piotr usiadł także między nimi. A jakaś służąca,
zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i
rzekła: „I ten był razem z Nim.” Lecz on zaprzeczył temu,
mówiąc: „Nie znam Go, kobieto”. Po chwili zobaczył go ktoś
inny i rzekł: „I ty jesteś jednym z nich”. Piotr odrzekł:
„Człowieku, nie jestem”. Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś
inny począł zawzięcie twierdzić: „Na pewno i ten był razem z
Nim; jest przecież Galilejczykiem”. Piotr zaś rzekł: „Człowieku,
nie wiem, co mówisz”. I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił,
kogut zapiał. A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał
Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: Dziś, zanim kogut zapieje,
trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko
zapłakał.

Tymczasem
ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrawali się z Niego i bili Go.
Zasłaniali Mu oczy i pytali: „Prorokuj, kto Cię uderzył”.
Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu.

Skoro
dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni
w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę. Rzekli:
„Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam!” On im odrzekł: „Jeśli
wam powiem, nie uwierzycie Mi, i jeśli was zapytam, nie dacie Mi
odpowiedzi. Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej
stronie Wszechmocy Bożej”. Zawołali wszyscy: „Więc Ty jesteś
Synem Bożym?” Odpowiedział im: „Tak. Jestem Nim”. A oni
zawołali: „Na co nam jeszcze potrzeba świadectwa? Sami przecież
słyszeliśmy z ust Jego.”

Teraz
całe ich zgromadzenie powstało; i poprowadzili Go przed Piłata.
Tam zaczęli oskarżać Go: „Stwierdziliśmy, że ten człowiek
podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i
że siebie podaje za Mesjasza – Króla”. Piłat zapytał Go: „Czy
Ty jesteś Królem żydowskim?” Jezus odpowiedział mu: „Tak, Ja
Nim jestem”. Piłat więc oświadczył arcykapłanom i tłumom:
„Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku”. Lecz oni nastawali
i mówili: „Podburza lud, szerząc swą naukę po całej Judei, od
Galilei, gdzie rozpoczął, aż dotąd”. Gdy Piłat to usłyszał,
zapytał, czy człowiek ten jest Galilejczykiem. A gdy się upewnił,
że jest spod władzy Heroda, odesłał Go do Heroda, który w tych
dniach również przebywał w Jerozolimie.

Na
widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go
ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy
jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma
pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział. Arcykapłani zaś i
uczeni w Piśmie stali i gwałtownie Go oskarżali. Wówczas
wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą; na pośmiewisko kazał
ubrać Go w lśniący płaszcz i odesłał do Piłata. W tym dniu
Herod i Piłat stali się przyjaciółmi. Przedtem bowiem żyli z
sobą w nieprzyjaźni.

Piłat
więc kazał zwołać arcykapłanów, członków Wysokiej Rady oraz
lud i rzekł do nich: „Przywiedliście mi tego człowieka pod
zarzutem, że podburza lud. Otóż ja przesłuchałem Go wobec was i
nie znalazłem w Nim żadnej winy w sprawach, o które Go oskarżacie.
Ani też Herod – bo odesłał Go do nas; a oto nie popełnił On
nic godnego śmierci. Każę Go więc wychłostać i uwolnię”.

A
był obowiązany uwalniać im jednego na święta. Zawołali więc
wszyscy razem: „Strać Tego, a uwolnij nam Barabasza!” Był on
wtrącony do więzienia za jakiś rozruch powstały w mieście i za
zabójstwo. Piłat, chcąc uwolnić Jezusa, ponownie przemówił do
nich. Lecz oni wołali: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go!” Zapytał ich
po raz trzeci: „Cóż On złego uczynił? Nie znalazłem w Nim nic
zasługującego na śmierć. Każę Go więc wychłostać i uwolnię”.
Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go
ukrzyżowano; i wzmagały się ich krzyki. Piłat więc zawyrokował,
żeby ich żądanie zostało spełnione. Uwolnił im tego, którego
się domagali, a który za rozruch i zabójstwo był wtrącony do
więzienia; Jezusa zaś zdał na ich wolę.

Gdy
Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który
wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za
Jezusem.
A
szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i
płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: „Córki
jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i
nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą:
Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które
nie karmiły. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do
pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią,
cóż się stanie z suchym?”
Przyprowadzono
też dwóch innych, złoczyńców, aby ich z Nim stracić.

Gdy
przyszli na miejsce, zwane Czaszką, ukrzyżowali tam Jego i
złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie.
Lecz Jezus mówił: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co
czynią”. Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając
losy.
A
lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili:
„Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest
Mesjaszem, Wybrańcem Bożym”. Szydzili z Niego i żołnierze;
podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: „Jeśli Ty
jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie”.
Był
także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To
jest Król żydowski.

Jeden
ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: „Czy Ty nie
jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas”. Lecz drugi, karcąc
go, rzekł: „Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę
ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną
karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił”. I dodał:
„Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”.
Jezus mu odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną
będziesz w raju.

Było
już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do
godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku
rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem:
„Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach
wyzionął ducha.
Na
widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu i mówił:
„Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy”. Wszystkie też
tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się
działo, wracały bijąc się w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z
daleka; a również niewiasty, które Mu towarzyszyły od Galilei,
przypatrywały się temu.

Był
tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek
Wysokiej Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Był
z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On
to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z
krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w
którym nikt jeszcze nie był pochowany. Był to dzień Przygotowania
i szabat się rozjaśniał.
Były
przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób
i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie
przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem
zachowały spoczynek szabatu.
W
praktyce duszpasterskiej, w Niedzielę Palmową najczęściej w
ogóle rezygnuje się z homilii.
Po pierwsze – dlatego, że
opis Męki Pańskiej jest dość obszerny, więc homilia znacznie
wydłużyłaby
całość celebracji. I choć nie jest to
najmocniejszy – od strony duchowej – argument, to jednak jest
brany pod uwagę.
Jest
jednak i drugi: ten mianowicie, że to Słowo jest dzisiaj tak
wyjątkowe, tak dogłębnie porusza serce człowieka i jest tak

bogate w treść, że właściwie trudno tu jeszcze
cokolwiek dodawać. Dlatego najlepszą przestrzenią do przeżywania
tego Słowa jest dzisiaj cisza…
W
trakcie odczytywanego przed chwilą opisu Męki Pańskiej była taka
chwila ciszy, kiedy to przyklękając, rozważaliśmy głęboko w
sercu te właśnie zdania: Wtedy Jezus zawołał donośnym
głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych
słowach wyzionął ducha.
Jest to punkt kulminacyjny
całego dzisiejszego opisu. Dlatego tak właśnie go uczciliśmy…
Zechciejmy
raz jeszcze, właśnie teraz, w najgłębszej ciszy, pobyć „sam na
sam” z tym ewangelicznym obwieszczeniem: Wtedy Jezus zawołał
donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”.
Po tych słowach wyzionął ducha… 

8 komentarzy

  • Marek i Mateusz twierdzą co prawda coś zupełnie innego, ale może obecni [bo żadnego z ewangelistów na miejscu zdarzenia nie było] mieli kłopoty ze słuchem…"Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15,34; por. Mt 27,46). Poza tym….czas robi swoje… Gdyby dziś taki Macierewicz przeprowadził śledztwo, prawdziwie prawdziwa prawda wyszłaby naprawdę na jaw……

    • A z pewnością najsprawiedliwiej rozsądziłby to niejaki sędzia Wojciech Łączewski….:)
      Marek i Mateusz nie twierdzą czegoś zupełnie innego, bo nie piszą o tym co Jezus powiedział tuż przed śmiercią. Obaj piszą tylko o tym, co Jezus powiedział donośnym głosem wcześniej – o czym z kolei nie pisze Łukasz 🙂 – tak więc nie ma w tym sprzeczności.

    • Szkoda, że znowu zamiast merytorycznej dyskusji – nienawiść i insynuacje… Jakie kłopoty ze słuchem? Jaki Macierewicz?… Dlaczego ciągle epatujesz, Anonimowy Człowieku, swoją goryczą i nienawiścią? My naprawdę nie chcemy Ci szkodzić… Ks. Jacek

    • W tych wpisach jest duża zawartość jadu złej intencji, opartej na płytkiej wiedzy. Ponieważ takie nastawienie ma "płytkie korzenie", to tego typu wypowiedzi w prosty, merytoryczny sposób można wyrwać jak chwast. Niestety, chwasty mają to do siebie, że zawsze się pojawiają 😉

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.