Duch Święty – głównym Strategiem!

D
Szczęść Boże! Pozdrawiam Wszystkich i życzę błogosławionego dnia!
                             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
4 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 12,24–13,5a; J 12,44–50

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Słowo
Pańskie rozszerzało się i rosło. Barnaba i Szaweł, wypełniwszy
swoje zadania, powrócili z Jerozolimy zabierając ze sobą Jana,
zwanego Markiem.
W
Antiochii, w tamtejszym Kościele, byli prorokami i nauczycielami:
Barnaba i Szymon zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który
wychowywał się razem z Herodem tetrarchą, i Szaweł.
Gdy
odprawiali publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty:
„Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich
powołałem”. Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na
nich rąk, wyprawili ich.
A
oni wysłani przez Ducha Świętego zeszli do Seleucji, a stamtąd
odpłynęli na Cypr. Gdy przybyli do Salaminy, głosili słowo Boże
w synagogach żydowskich.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
tak wołał: „Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w
Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie
posłał.
Ja
przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie
wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa
moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem
bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić.
Kto
gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego:
słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu
ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie
posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A
wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię,
mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział”.

Dzisiejsze
pierwsze czytanie to taki swoisty „dziennik pracy
apostolskiej”, zawierający relacje z działań
poszczególnych Apostołów i uczniów Pańskich, a nawet całych ich
grup. Z zapisów tego „dziennika” dowiadujemy się, kto z kim
i gdzie współpracował,
głosząc słowo Boże. Ale nade
wszystko dowiadujemy się, że wszyscy współpracowali – i to
bardzo bezpośrednio! – z Duchem Świętym.
Na
to koniecznie, moi Drodzy, musimy zwrócić uwagę: obecność Ducha
Świętego nie była tu symboliczna, nie wspomniano o Nim tylko
dlatego, że tak wypada – nie! Duch Święty naprawdę
współdziałał
w podejmowaniu konkretnych, także personalnych
decyzji. Z dzisiejszego fragmentu Dziejów Apostolskich odczytujemy
bowiem taką informację: Gdy odprawiali publiczne nabożeństwo
i pościli, rzekł Duch Święty: „Wyznaczcie mi już Barnabę i
Szawła do dzieła, do którego ich powołałem”.
Można
by się zastanawiać, w jaki konkretnie sposób Duch Święty
zechciał przemówić do Grona apostolskiego? Nie wiemy tego. Wiemy
tylko, że przemówił i wiemy, co powiedział, czego
zażądał. I jasno widzimy, że nie był to jakiś omam, który by
się któremuś z Apostołów przydarzył, ani się też komuś nie
przesłyszało, tylko było to stwierdzenie na tyle realne, a do
tego wyraźne,
że Apostołowie rzeczywiście wyznaczyli Barnabę
i Pawła, a następnie – jak przeczytaliśmy dzisiaj – po
poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich.

I
może właśnie dlatego ich praca apostolska była tak skuteczna,
i może dlatego pozyskiwano dla Pana wciąż nowych uczniów, i może
dlatego zdobywano – oczywiście, na sposób ewangeliczny – nowe
miejscowości i kraje dla Jezusa, iż była to praca dynamiczna,
energiczna
i pełna zapału; a była taką dlatego,
że kierował nią bezpośrednio Duch Święty. To On był
pierwszym i głównym Strategiem apostolskiego działania.
A
Apostołowie – to warto zauważyć – poddali się Jego
prowadzeniu, zaakceptowali i wdrożyli Jego strategię,
włączyli się w aktywne współdziałanie, nie szukając przy tym
własnej chwały, nie podkreślając własnych zasług ani nie dążąc
za wszelką cenę do tego, żeby się wykazać i potem
błyszczeć na tle innych. Wprost przeciwnie: im wszystkim zależało
tylko i wyłącznie na wzroście Bożego królestwa w sercach ludzi,
zależało im na rozwoju Kościoła Chrystusowego i na
głoszeniu Dobrej Nowiny. I dlatego pozwolili się Duchowi Świętemu
tak bezpośrednio poprowadzić.
Wzoru
do takiej postawy
mogli z pewnością szukać w postawie swego
Mistrza i Nauczyciela, Jezusa Chrystusa, który także całą swoją
misję zbawczą realizował w pełnej jedności z Ojcem. Tak o tym
mówił dzisiaj w Ewangelii: Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy
nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi,
widzi Tego, który Mnie posłał;
oraz: Nie
mówiłem
[…] sam od siebie, ale
Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć
i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To,
co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział.
Otóż,
właśnie! Jak wielkich dzieł na niwie apostolskiej można
dokonać, kiedy się współpracuje z Bogiem i wszelkie działania
podejmuje pod Jego kierownictwem. I odwrotnie: jak wiele dzieł jest
niweczonych, albo znacząco osłabianych w swej mocy i
skuteczności
– przez ludzką pychę, przerośnięte ambicje,
chęć pokazania siebie i skuteczności tylko swojego
działania, albo pragnienie zdobycia powszechnego uznania i poklasku.
Jak raz, te wszystkie ludzkie „ciągoty” zupełnie kolidują z
apostolstwem.
Bo
na tym obszarze ten tylko osiąga naprawdę wiele i ten
jedynie najwięcej zyskuje – o, dziwo, także uznania dla siebie –
kto najmniej myśli o sobie, a poddaje się Bożemu
kierownictwu i natchnieniom Duch Świętego! Tylko wtedy –
podkreślmy to bardzo mocno: tylko wtedy! – wszelkie
inicjatywy, na tej przestrzeni podejmowane, mają sens i przynoszą
liczne owoce. A przede wszystkim – owoce dobre!
Pomyślmy
w tym kontekście:
– Czy
nie obnoszę się ze swoją wiarą i pobożnością tak – i tylko
po to – by zwrócić na siebie uwagę i zyskać uznanie u ludzi?
– Czy
doradzając drugiemu lub go upominając – nie próbuję go na siłę
nawracać?
– Czy
wszelkie działania na tym odcinku rozpoczynam i wspieram modlitwą?

Słowo
Pańskie rozszerzało się i rosło!

7 komentarzy

  • Już bardzo dawno nie zabierałam głosu na tym wspaniałym forum. Przyczyną tego była moja choroba nowotworowa. Właśnie dziś chcę dać świadectwo całkowitego zaufania Bogu i oddania siebie i swojej choroby Duchowi Świętemu. Diagnoza, którą usłyszałam w czerwcu ubiegłego roku, zaskoczyła mnie całkowicie. Miałam zupełnie inne plany na wakacje, pracę, spędzanie wolnego czasu. A tu, musiałam wszystko zmienić. Nie bardzo wiedziałam jak. Jednak z perspektywy minionego roku mojej choroby, widzę że zaufanie Panu przyniosło wspaniałe efekty. W przyszły piątek idę jeszcze do szpitala na podanie dożylnie chyba jakiegoś białka na wzmocnienie odporności (nie pamiętam dokładnie jak ono się nazywa), która po sześciu cyklach chemii, jest prawie zerowa. Mówię o tym znajomym, żeby wiedzieli jak bardzo pomaga w leczeniu tak trudnych dolegliwości zaufanie do Pana Boga i zdanie się na Jego wolę. Mnie to pomogło znieść trudy leczenia. Wciąż proszę Ducha Świętego i Najświętszą Panienkę o prowadzenie moich dzieci w drodze do wiary i chrzest dla prawie już sześcioletniej wnuczki. Wierzę w to, że Bóg ma swoje plany wobec nich i być może dojdzie do podwójnego chrztu, gdyż synowa jest w stanie błogosławionym i na koniec września spodziewa się rozwiązania. Niedawno uprosiłam Boga o ślub kościelny dla młodszego syna, który żył ponad trzy lata w związku niesakramentalnym z dziewczyną (obecnie jego żoną). Chwała Panu za wszystko co otrzymuję i opowiadam znajomym dając świadectwo.

    • Bogu niech będą dzięki, że doświadczasz i zauważasz działanie Boga w Twoim życiu i życiu rodziny. Dziękuję za odważne Twoje świadectwo o zawierzeniu się Duchowi Świętemu w swojej chorobie poprzez Jego Oblubienicę, Maryję. Jej wstawiennictwo jest dyskretne, delikatne, a jak trzeba potężne. Ufaj a Pan dokona reszty. Amen.

    • Pani Mirko, w tych właśnie trudnych sprawach rodzinnych, które tu Pani wymieniła, może Pani ofiarować swoje cierpienia i dolegliwości! Razem ze swoimi modlitwami!
      Wspieram!
      Ks. Jacek

  • Jezus dziś ukazuje się nam jako światło, jako snop światła kierujący na Ojca który jest Światłością. Jego światło razi oczy, ( Boga nikt nie widział) ale rozprasza nasze ciemności aby widzieć drogę ku Światłości i to wiekuistej.
    Jezus ukazuje się nam dzisiaj jako Słowo, które ma moc zbawczą, ale ma moc potępiającą. Od nas zależy czy uwierzymy Słowu Jezusa, bo przez wiarę w Jego Słowo jesteśmy zbawieni a więc osiągniemy zbawienie.

  • Bardzo się cieszę Mirko, że zarówno zdrowotnie jak i rodzinnie Bóg prostuje Twoje ścieżki. Bogu niech będą dzięki. A jako, ze jesteśmy z jednej wspólnoty parafialnej, to masz u mnie 10 różańca w Twojej intencji :). Szcęść Boże!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.