Na podobieństwo Jezusa…

N

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, witam Wszystkich, pozdrawiam i życzę
umiejętności życia na wzór Jezusa. Dzisiejszy dzień będzie tego
sprawdzianem – jak zresztą każdy dzień przed nim i każdy po
nim. Obyśmy wszyscy jak najlepiej zdali dzisiaj ten egzamin. I
ciągle zdawali…
Więcej
o tym – w rozważaniu. Natomiast na pewno dużo więcej cennych
wskazań znajdziemy w rozważaniu jutrzejszym, bo oto jutro, na
naszym forum – słówko z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
30 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ef 5,21–33; Łk 13,18–21

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej. Żony
niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową
żony, jak i Chrystus Głową Kościoła: On Zbawca Ciała. Lecz jak
Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom we
wszystkim.
Mężowie,
miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za
niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą,
któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą
Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy
czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany.
Mężowie
powinni miłować swoje żony tak jak własne ciało. Kto miłuje
swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie
odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je
żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół, bo jesteśmy
członkami Jego Ciała. „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a
połączy się z żoną, i będą dwoje jednym ciałem”.
Tajemnica
to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.
W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę
jak siebie samego. A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego
męża.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
mówił: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je
porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i
posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem,
tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach”.
I
mówił dalej: „Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne
jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy
miary mąki, aż wszystko się zakwasiło”.

Jak
wynika ze słów Apostoła Pawła, z jego Listu do Efezjan, miłość
pomiędzy małżonkami ma być wiernym odwzorowaniem miłości
Chrystusa do Kościoła.
Całe właściwie dzisiejsze pierwsze
czytanie to wskazywanie analogii jednej miłości do drugiej –
podobieństwa zachodzącego pomiędzy nimi.
I
tak oto: żony mają być poddane mężom, bo mąż jest głową żony
jak Chrystus jest Głową Kościoła.
Mężowie mają miłować swoje żony – jak Chrystus umiłował
swój Kościół.
Mężowie mają się troszczyć o swoje żony
jak o własne ciało – jak Chrystus troszczy się o Kościół,
który jest Jego Mistycznym Ciałem.
A
warto tutaj dodać, iż wbrew pozorom i wbrew różnym obiegowym
opiniom, ta nauka Apostoła Pawła wcale nie jest jakimś
dowartościowywaniem mężów kosztem żon, chociaż tak
możemy to pobieżnie rozumieć: oto bowiem żona ma być poddana
mężowi, a on ma ją tylko miłować. Przecież we dwoje mają
się miłować nawzajem, cóż jest zatem szczególnego w miłości
męża do żony?!
Tak
się może wydawać na pierwszy rzut oka na problem. Natomiast jeżeli
uwzględnimy wspomniane już podobieństwo relacji małżeńskich
do relacji, łączącej Chrystusa z Kościołem, to jasno zdamy sobie
sprawę, iż mówiąc o miłości męża do żony na wzór miłości
Chrystusa do Kościoła, mówimy po prostu o oddaniu życia za
ukochaną osobę!
Przecież Chrystus oddał swoje życie za
Kościół.
Zatem,
mężowie wcale nie są jakoś „łagodniej” traktowani przez
Apostoła, niż kobiety – wprost przeciwnie! Poprzeczka wymagań,
im postawionych, umieszczona jest naprawdę wysoko.
I
chyba tak jest w każdym przypadku, w którym mamy na myśli
czynienie czegoś na wzór Jezusa: zawsze wtedy musimy nastawić się
na konieczność sprostania wysokim wymaganiom i zadania sobie
niemałego trudu. Dlaczego? Bo i Jezus, jeżeli coś robił
czy mówił, to dawał z siebie wszystko. Maksymalnie. Nigdy
nie szedł na łatwiznę, nigdy sobie nie „luzował” – wprost
przeciwnie: angażował się całym sobą w jakieś konkretne
dzieło, w jakąś rozmowę z człowiekiem, w nauczanie, uzdrawianie,
rozmnażanie chleba.
A
znakiem – i jednocześnie dowodem – największego poświęcenia i
ofiarowania z siebie najwięcej, jak tylko można ofiarować, jest
zbawcza Ofiara Jezusa na Krzyżu i chwalebne Zmartwychwstanie.
Jezus – jak sobie nieraz to jasno mówimy – dał z siebie
najwięcej, jak tylko mógł dać: dał samego siebie i całego
siebie!
Dlatego nikt, kto chce być do Niego w czymkolwiek
podobny – nie tylko w sprawach relacji małżeńskich, ale
jakichkolwiek relacji międzyludzkich, czy jakichkolwiek działań –
ma się nastawić na prawdziwe ofiarowanie siebie. Żadne
połowiczne rozwiązanie nie wchodzi tu w rachubę!
I
to wcale nie szkodzi, że w porównaniu z miłością Jezusa i z Jego
ofiarowaniem – to nasze będzie takie maleńkie, jak owo
ewangeliczne ziarenko gorczycy. Nie szkodzi. We współpracy z łaską
Bożą, z tego małego ziarenka wyrośnie coś naprawdę wielkiego.
Ale właśnie tego ziarenka z naszej strony potrzeba. I tego
zaczynu potrzeba. I trzeba naszego daru z siebie, naszego
ofiarowania.
Na
wzór Jezusa. Bo nie da się być do Niego podobnym i nie da się
niczego zrobić na Jego wzór, jeżeli będzie się chciało tak
połowicznie, minimalistycznie… Działanie na wzór Jezusa jest
działaniem na sto procent! Ale to jest właśnie jedyna
prawdziwa i prosta droga do wielkości i świętości! Nie ma
innej.
Czy
w takim właśnie kontekście, mogę szczerze powiedzieć, że moje
życie i postępowanie nosi w sobie znamiona podobieństwa do
życia i postępowania Jezusa?…

18 komentarzy

  • Moi Drodzy, czy w waszych miejscowościach organizowane są bale halloween w szkołach, dzieci wzorem swoich rówieśników z krajów anglosaskich chodzą po domach w poszukiwaniu słodyczy? Interesuje mnie to zagadnienie tylko w kontekście tematyki pewnej konferencji, w której brałem udział.

    • Być może i zła.Nie zamierzam tego w żaden sposób podważać tylko uwarzam,że czasem warto poznawać i te złe rzeczy warto je pokazywać dzieciom chociażby po to aby nie obudziły się z ręką w nocniku.Kiedy coś naprawdę złego się zdarzy a oni nie będa umieli z daną sytuacją sobie poradzić.Bo było pokazywane im tylko to co dobre.

    • Wydaje mi się, że w dzisiejszym świecie globalnego duraczenia wiedza o czymś takim jak pajacowanie w przebraniu maszkary i ustawianie podświetlanych dyń jest ogólnie dostępna, więc trzeba raczej dzieciom tłumaczyć genezę i zbędność tej praktyki, niż "poznawać i te złe rzeczy" 🙂

    • Robert każdy robi to co lubi i każdy błaznuje jak lubi. Sam dobrze wiesz coś na ten temat może powinniśmy mieć więcej dystansu do siebie i ludzi a było by lepiej bo nie ma nic złego w dyni czy dzieciakach, które zbierają cukierki. One nie robią tego przeciwko tobie ani komu kolwiek robią to dla siebie dla dobrej zabawy i zapewne większości z nich tak naprawdę nie wie co oznacza to święto a może zamiast przeganiać takie dzieciaki mówić jakie są okropne warto by było wytłumaczyć im to. I może właśnie zrobić takie bale. Jak się chce wszystko można zrobić wytłumaczyć tylko trzeba chcieć a nie tylko narzekać jakie to współczesne pokolenie jest złe bo czci diabła jak to moja mama mówi.

    • Ależ oczywiście, że każdy robi co chce i błaznuje jak chce – żadna mi to nowina :). Miłego błaznowania :). Ja pozostaję przy radosnym i dostojnym uczczeniu tych co zostali zbawieni oraz wspomnieniu i modlitwie tych co odeszli, a nie mamy pewności co do ich zbawienia – w powadze należnej śmierci jako granicy między tym co doczesne, a tym co wieczne. Robienie sobie karnawału i zapożyczeniu durnowatej bieganiny dzieci (jakoś nie widuję tych samych dzieci śpiewajacych kolędy jako kolędnicy…) jest policzkiem wymierzonym w powagę śmierci – czas na luz i zabawę jest w innym okresie. Taka jest moja wiara, taka jest tradycja, która jest obecnie niszczona, a przy której wiernie pozostanę i którą przekazuję córce, co mam nadzieję jest ziarnem, które wykiełkuje. Amen.

    • Ja też nie widzę sensu pokazywania dzieciom tego, co złe. Po co je tym zarażać? Powinniśmy chronić dzieci przed złem. Życie i tak im dużo pokaże. Owszem, trzeba z nimi o tym rozmawiać i uczyć właściwego spojrzenia na te sprawy, a nie na zasadzie, że "w życiu trzeba wszystkiego spróbować". Nie, w życiu nie trzeba wszystkiego spróbować…
      xJ

    • Dla Ksiedza halloween i wszystko co znim zwiazne jest złe dla mnie Wigilia czy Wielkanoc są złe i wszystko co jest z nimi związane,ale po mimo to pokazuje im,że jest coś takiego tylko po to aby w przyszłości kiedy będą dorosli mogli wybrać to co uważają oni za dobre a nie to co ktoś im narzucił.

    • Robert dla Ciebie moze nic dla mnie wszystko i przepraszam,ale na tym zakończe komentowanie tego wpisu.Przez sam fakt,że nie lubię spinek.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.