Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Monika Ochnik, Osoba bardzo mi bliska i życzliwa, za moich czasów – należąca do KSM w Parafii pierwszego mojego wikariatu, czyli w Radoryżu Kościelnym, a obecnie uznana i znakomita Pielęgniarka w jednym z warszawskich szpitali.
Imieniny przeżywają także:
►Monika Osial – także należąca niegdyś do tego samego KSM;
►Monika Konarzewska – należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot;
►Monika Mazur – także należąca do jednej ze Wspólnot.
Urodziny zaś przeżywają:
►Agnieszka Chmielewska – również należąca do tego samego KSM, o którym wspomniałem;
►Marcel Kryczka – w tamtych czasach: Lektor z tejże Parafii.
Wszystkim świętującym życzę Bożego błogosławieństwa, oraz mocy i odwagi dzisiejszego Patrona. Wszystkich zapewniam o modlitwie!
Naszą modlitwą ogarniamy także wszystkich Strażaków, którzy mają dzisiaj swoje Święto. I tak bardzo, bardzo serdecznie wspieramy Maturzystów w ich intelektualnych bojach! Jak wspomniałem, wczoraj o godzinie 20:00 sprawowałem w Kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego Mszę Świętą w Ich intencji. Niech Duch Święty Im sprzyja!
A w Kościele Ducha Świętego o godzinie 10:00 odbędzie się Msza Święta pogrzebowa ś.p. Pana Leszka Maćkowiaka – Człowieka bardzo życzliwego i wspierającego nasze Duszpasterstwo i nasz Ośrodek. Wspominałem o Jego niespodziewanej śmierci w ostatni piątek. Niech Pan przyjmie Go do siebie!
Teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem, przeznaczonym na dzisiejszy dzień. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, z jakim konkretnie przesłaniem Pan do mnie dzisiaj się zwraca? Duchu Święty, pomóż to odkryć!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 3 Tygodnia Wielkanocy,
Wspomnienie Św. Floriana, Męczennika,
4 maja 2022.,
do czytań: Dz 8,1b–8; J 6,35–40
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Po śmierci Szczepana wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii.
Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem.
A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia.
Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo.
Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z wielkim krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus powiedział do ludu: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”.
Szczepan oddał życie za wartości, których bronił. Ci, którzy go zabili, rozwścieczeni – wzbudzili jeszcze wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Ludzie wierni Bogu rozproszyli się, ale w tym rozproszeniu – głosili słowo Boże. Szczepana ludzie wierzący pochowali bardzo pobożnie. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia.
Z kolei natomiast Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z wielkim krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych.
Moi Drodzy, czy widzimy tu jakby zderzenie dwóch światów? Z jednej strony, świat uczniów i przyjaciół Jezusa, którzy są Mu wierni, nawet życie gotowi dla Niego i za Niego poświęcić, dlatego są zabijani lub prześladowani, co jednak nie przeszkadza im w głoszeniu nadal – jeszcze bardziej wytrwale i jeszcze bardziej owocnie – słowa Bożego.
Z drugiej strony – przeciwnicy tej młodej Wspólnoty i jednocześnie zapiekli przeciwnicy Założyciela i Mistrza tejże Wspólnoty, ziejący wobec Niego jakąś bardzo trudną do zrozumienia nienawiścią i w imię tej nienawiści podejmujący przeróżne, nawet najbardziej absurdalne działania, aby tylko dopiąć swego. Zderzenie dwóch światów, dwóch rzeczywistości…
Po jednej i po drugiej stronie – pełna mobilizacja. Przy czym, po stronie uczniów Jezusa jest to mobilizacja duchowa, mobilizacja miłości, wiary, modlitwy, apostolskiego działania, gdy tymczasem po stronie przeciwników: agresja, wściekłość, nienawiść, zniszczenie…
Oczywiście, doraźnie zwyciężają ci drudzy, bo to oni zabijają, niszczą, powodują rozproszenie wśród uczniów Pańskich. Jednak, na dalszą metę i w wymiarze głębszym – to ci pokonani zwyciężają i osiągają w końcu zamierzone cele, a nieraz to nawet więcej zyskują, niż zamierzyli, bo przecież Pan staje po ich stronie i sam wspiera ich wysiłki.
Bardzo jasno i wyraźnie widzimy to właśnie w wydarzeniu, opisanym w dzisiejszym pierwszym czytaniu: rozproszenie uczniów, spowodowane prześladowaniami, spowodowało rozszerzenie się Dobrej Nowiny na nowe tereny, dokąd może akurat w tym czasie nie dotarłaby ona, bo uczniowie tam się wówczas nie wybierali. Chociażby bowiem – czy było wówczas w planach udanie się do Samarii? Pewnie kiedyś tam – tak, ale czy akurat wtedy? A tymczasem, Filip tam się znalazł i tyle dobrego dokonał, o czym słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu.
Tak oto, moi Drodzy, wygląda to zderzenie się dwóch światów, dwóch całkowicie przeciwstawnych sobie rzeczywistości. Jakże często ma ono miejsce w naszej rzeczywistości! I jakże często ma ono miejsce w naszym sercu – tak, w sercu pojedynczego, konkretnego człowieka, ma miejsce owo zderzenie dwóch światów, dwóch sił.
Często jest to prawdziwa walka: dobra ze złem, wiary w Boga – z wiarą w siebie i swoje własne możliwości; zaufania w moc Bożą – z zaufaniem w propozycje świata i otoczenia… Ileż takiego wewnętrznego mocowania dokonuje się w naszych sercach!
Wiedząc o tym, Jezus przychodzi nam dziś z pomocą, gdy mówi w Ewangelii: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. To jest właśnie ta pomoc. Dlaczego jest ona tak ważna?
Dlatego, że człowiek sam, o swoich własnych siłach, nie dokona dobrych wyborów. Nawet widząc wielkie znaki Boże, podda się wątpliwościom. Jezus mówi o tym dalej: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Jezus zatem pomoże – bardzo chce pomóc! Ale nic na siłę! Pomoże tym, którzy do Niego przyjdą. Którzy przyjdą, aby posilić się Chlebem życia. Bo kto się tym Chlebem posili, nie będzie łaknął, a kto uwierzy w Jezusa – nigdy pragnąć nie będzie. I taki właśnie jest zwycięzcą w tych wszystkich bojach, w tych wszystkich zderzeniach dwóch światów, które dokonują się w jego własnym sercu i w jego życiu.
Jezus chce bowiem, abyśmy zawsze zwyciężali, abyśmy zawsze dobrze wybierali, abyśmy zawsze opowiadali się po Jego stronie. Ale naprawdę wszystko zależy od nas: czy się opowiemy, czy Mu uwierzymy – także wtedy, kiedy doraźnie będzie się wydawało, że jest taki słaby, że przegrywa, że siły zła są mocniejsze, głośniejsze, bardziej natarczywe… Właśnie wtedy zaufać i nawet doraźne niepowodzenie przekuć w wielkie zwycięstwo – tak, jak to dzisiaj uczynił chociażby Filip w Samarii – oto dopiero znak mądrości i prawdziwej wiary! Oby nam jej nigdy nie zabrakło!
A jej źródłem jest oczywiście nasza osobista bliskość i jedność z Jezusem, ta zaś najbardziej tworzy się wówczas, kiedy karmimy się Chlebem życia! Wiemy zatem, co mamy robić…
Zwłaszcza, że mamy konkretny przykład takiej właśnie postawy w życiu Patrona dnia dzisiejszego, Świętego Floriana, Męczennika.
Był on – według zapisów z VIII wieku – dowódcą wojsk rzymskich. Podczas prześladowania chrześcijan przez Dioklecjana został aresztowany wraz z czterdziestoma żołnierzami i przymuszany do złożenia ofiary bogom. Wobec stanowczej odmowy, wychłostano go i poddano torturom. Przywiedziono go następnie do obozu rzymskiego w Lorch koło Wiednia.
Namiestnik prowincji, Akwilin, starał się go wszelkimi środkami zmusić do odstępstwa od wiary: groźbami i obietnicami. Kiedy jednak te zawiodły, kazał go biczować, potem szarpać jego ciało żelaznymi hakami, a kiedy i to nic nie dało – z kamieniem uwiązanym u szyi zatopiono go w rzece Enns. Miało się to stać 4 maja 304 roku.
Ciało żołnierza z czasem odnaleziono i ze czcią pochowano. Nad jego grobem wystawiono klasztor i kościół benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Do dnia dzisiejszego kościół ten jest ośrodkiem życia religijnego w Górnej Austrii. Święty Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
W roku 1184, na prośbę księcia Kazimierza Sprawiedliwego, syna Bolesława Krzywoustego, Kraków otrzymał znaczną część relikwii Świętego. Ku ich czci wystawiono w dzielnicy miasta, zwanej Kleparz, okazałą świątynię. Kiedy w 1528 roku pożar strawił tę część Krakowa, ocalała jedynie wspomniana świątynia. Odtąd zaczęto Świętego Floriana czcić w całej Polsce jako patrona podczas klęsk pożaru, powodzi i sztormów. Jest on także patronem strażaków.
A oto jak według Jana Długosza wyglądało przekazanie relikwii Floriana do Krakowa. W „Rocznikach Królestwa Polskiego” nasz narodowy Dziejopisarz relacjonuje:
„Papież Lucjusz III, chcąc się przychylić do ciągłych próśb księcia i monarchy polskiego, Kazimierza, których już łaskawie wysłuchał jego poprzednik, Aleksander III, postanawia dać wymienionemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika, Świętego Floriana. Na większą cześć zarówno Świętego, jak Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny, Idziego.
Ten przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedeona, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil.
Wszyscy cieszyli się, że Polakom za zmiłowaniem Bożym przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego Męczennika. Do niej bowiem wniesiono w tłumnej procesji ludu wymienione ciało i tam je złożono, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jej chwała.
Na cześć zaś świętego Męczennika, biskup krakowski Gedeon zbudował dla niego poza murami Krakowa z wielkim nakładem kosztów kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny, Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedeona, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę Świętego Floriana, nadawać na chrzcie to imię swoim synom.” Tyle Jan Długosz.
A my, wpatrując się w świetlany przykład postawy Świętego Floriana i wsłuchując się w Boże słowo dzisiejszej liturgii, módlmy się dla siebie nawzajem o mądrość, światło i odwagę do dokonywania właściwych wyborów – i duchowego zwyciężania!
Otwierając dziś internet, moim oczom ukazał się dawno nie widziany i nie słyszany Ksiądz Paweł….
https://www.youtube.com/watch?v=U6FHE7sKR7E
Zachęcam do posłuchania.
Proszę o modlitwę w intencji wyjazdu Księdza Pawła na Syberię, bo ciągły problem z wizą!
xJ
Wszystkich Was Kapłanów codziennie omadlam „10 różańca”
Dzięki!
xJ
Cała dzisiejsza Ewangelia jest dla mnie tak ważna, że czytając ją dwa razy nie jestem wstanie wybrać dla siebie na dzień dzisiejszy , małego fragmentu. Dziękuję Ci Jezu za te słowa pełne nadziei, że Jesteś chlebem życia, że Jesteś pokarmem na dziś, na jutro , na życie wieczne. Bądź uwielbiony Jezu w Słowie, którym też nas karmisz i to karmisz do sytości, do pełnego nasycenia.
Dziękuję za krzepiące słowa nas wszystkich , ” Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. ” dla wszystkich ” kto widzi Syna i wierzy w Niego”.
Jezus nikogo nie chce stracić… Oby każdemu człowiekowi zależało, by nie stracić Jezusa!
xJ